ŚwiatPierwsze siły rozjemcze w Darfurze

Pierwsze siły rozjemcze w Darfurze

Do Darfuru na zachodzie
Sudanu, gdzie w wyniku trwających półtora roku walk życie straciło
30 tys. ludzi, a ponad milion zmuszono do uchodźstwa, w niedzielę
wyleciała z Kigali pierwsza grupa ruandyjskich żołnierzy. Mają oni
- jak podano w stolicy Ruandy - chronić zarówno zagranicznych
obserwatorów, jak i atakowanych cywilów.

Oddział ponad 150 żołnierzy z Ruandy to pierwsza grupa zapowiadanej przez Unię Afrykańską misji rozjemczej w Darfurze. Swój udział w tych siłach zapowiedziała też m.in. Nigeria.

W czasie ceremonii pożegnania kontyngentu w Kigali, prezydent Ruandy, Paul Kagame podkreślał, iż obok wyznaczonych przez UA zadań ochrony, żołnierze będą też "występować czynnie w obronie tych cywilów, którzy znajdą się w takiej potrzebie". Podkreślał, iż dramat, rozgrywający się obecnie w sudańskim Darfurze, przypomina gorzkie doświadczenia Ruandy związane z rzezią z 1994 roku; także wówczas świat reagował, gdy już było za późno.

Siły Unii Afrykańskiej mają przede wszystkim czuwać nad bezpieczeństwem 118 obserwatorów UA, znajdujących się już w Darfurze.

Władze Nigerii jednak inaczej niż Ruanda widzą rolę sił Unii w Sudanie - nigeryjski przewodniczący Komisji Rozjemczej w Darfurze, Festus Okonkwo, zaprzeczył by mające liczyć do końca sierpnia na pierwszym etapie misji w sumie 380 żołnierzy, siły UA pełniły rolę sił pokojowych; ich zadanie - powiedział - ograniczy się wyłącznie do ochrony obserwatorów afrykańskich. Natomiast ochrona mieszkańców nie leży w zakresie naszych zadań - podkreślił.

W ONZ określa się wydarzenia w Darfurze jako "najpoważniejszy obecnie kryzys humanitarny na świecie". W Darfurze od wiosny ubiegłego roku arabska milicja, wspierana przez rządowe siły bezpieczeństwa, atakuje ludność murzyńską w odwecie za powstania, jakie w lutym 2004 r. wzniecili w Darfurze czarni Afrykanie. Domagali się oni sprawiedliwszego podziału władzy i zasobów kraju między zamieszkaną głównie przez Arabów północ i murzyńskie południe.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)