Pierwsze kuszenie Sarko, czyli jak działa Putin
Rok 2007. Podczas szczytu G8 w Heiligendamm dochodzi do spotkania z Władimira Putina z Nicolasem Sarkozy. Prezydent Francji, świeżo po swoich pierwszych wygranych wyborach, chce pokazać, że będzie twardy. Zaczyna krytykować Putina: setki zabitych w Czeczenii - niedopuszczalne; zabójstwo Anny Politkowskiej - niedopuszczalne. Ale Putin szybko sprowadza go na ziemię.
04.03.2017 | aktual.: 05.03.2017 11:36
"Wtedy zapada chwila ciszy. Ta chwila się przedłuża, co budzi pewne zakłopotanie. Potem Putin przybiera lekko kpiący ton i pyta: 'skończyłeś?'. Sarkozy odpowiada: 'no... tak'. 'To teraz ci coś wyjaśnię. Twój kraj jest taki' - tu pokazuje dwie palce blisko siebie, po czym rozkłada ręce i dodaje 'mój jest taki'. 'Więc teraz możliwe są dwie rzeczy: jeśli będziesz dalej tak mówił to cię zmiażdżę. Ale możesz przestać i wtedy zobaczysz. Właśnie zostałeś wybrany prezydentem Francji. Ale ja mogę cię uczynić królem Europy'" - *tak miało wyglądać pierwsze spotkanie Sarkozy'ego z Putinem według znanego francuskiego dziennikarza Nicolasa Henina, który opisał zajście w swojej książce "Rosyjska Francja" oraz niedawno wyemitowanym przez francuską telewizję publiczną filmie "Le Mystere Putin". *
Ten dość sensacyjnie i faustowsko brzmiący opis rozmowy był kontestowany m.in przez byłego doradcę Sarkozy'ego Jean-Davida Levitte'a; jednak biorąc pod uwagę inne podobne rozmowy Putina, o których wiemy - i jego stosunek do tych liderów, którzy go krytykowali - relacja ta nie brzmi szczególnie niewiarygodnie. Szczegónie, że podczas konferencji prasowej po rozmowie Sarkozy zachowywał się dziwnie i był wyraźnie zmieszany - francuska prasa spekulowała wówczas nawet, że był pijany.
Sarkozy królem Europy może nie został - przynajmniej nie do końca - ale dość szybko przeszedł ewolucję od ostrego krytyka Kremla (mówił wówczas że woli się spotykać z Georgem Bushem niż podawać rękę Putinowi) do rusofila, którym jest dzisiaj, kiedy wzywa do zniesienia sankcji wobec Rosji czy uznania aneksji Krymu. Już rok po cytowanej rozmowie Sarkozy mediował zawieszenie broni w błyskawicznej wojnie Rosji z Gruzją, które koniec końców pozwoliło Rosji na de facto aneksję Osetii Południowej i Abchazji. Dwa lata później podjął zaś niesławną decyzję o sprzedaniu Rosji francuskich Mistrali.
Przypadek ten jest jednocześnie zadziwiający i symptomatyczny: bo właściwie dlaczego Sarkozy, który kreował się na twardego szeryfa, miałby się przestraszyć gróźb Putina, przywódcy wielokrotnie słabszego kraju, którego jedynym wyznacznikiem potęgi jest arsenał atomowy (którym to Francja zresztą też dysponuje)? Trudno znaleźć dobrą na to łatwą odpowiedź. Ale podobną dynamikę w kontaktach Rosji i Zachodu widzieliśmy wielokrotnie w ciągu ostatnich lat, gdzie Rosja przez samą skłonność do ryzyka i do podejmowania zdecydowanych działań - czy to na Ukrainie czy w Syrii - potrafiła ograć i zaszachować Zachód. Zachód, którego reakcja zawsze była miękka, chwiejna lub spóźniona i podobnie jak w przypadku Francji Sarkozy'ego - nieadekwatna do swojej siły i potencjału.
Być może jeszcze ciekawsza jest jednak druga część przytoczonej wypowiedzi Putina: to faustowsko brzmiące kuszenie "zostaniesz królem Europy". Dziś podobne obietnice słyszą - choć nie tak bezpośrednio - inni politycy, zarówno we Francji jak i reszcie zachodniego świata. Słyszy to Marine Le Pen, która m.in. dzięki moskiewskim pożyczkom ma szanse zdobyć prezydenturę (choć wciąż małą) i wywrócić porządek w Europie. Słyszy to cała reszta przedstawicieli "Putinternu", którzy domagają się "suwerenności", która w praktyce oznacza wolną rękę dla tego, który ma być prawdziwym "królem Europy" - Putina.
W świetle doniesień na temat kompromitujących materiałów w posiadaniu Kremla z jednej strony, a z drugiej o współpracy z nim podczas kampanii wyborczej, być może podobną propozycję co Sarkozy otrzymał także nowy prezydent USA, Donald Trump. Coraz więcej wskazuje na to, że tę propozycję przyjął - i faktycznie stał się najpotężniejszym człowiekiem na świecie. Ale tu pojawia się problem, bo ludzie ze skłonnością do ryzyka mogą w końcu przegrać. Ktoś może powiedzieć "sprawdzam" blefującemu, albo nie dotrzymać zobowiązań z cyrografu. A to szczególnie prawdopodobne, jeśli ma się do czynienia z właścicielem kasyn i człowiekiem znanym z oszukiwania kontrahentów.