Pierwsze, głodujące dzieci otrzymały pomoc z Polski. Śmierć grozi milionom
Pomoc sfinansowana ze środków zebranych w Polsce dotarła do potrzebujących dzieci w Południowym Sudanie. Dwutygodniowa kuracja w punkcie medycznym ratuje życie. To jedynie promyk nadziei. Według ONZ Afryka stoi w obliczu największej klęski głodu od zakończenia Drugiej Wojny Światowej, a śmierć grozi 20 milionom ludzi.
Mali pacjenci zagrożeni śmiercią głodową trafili do wspieranego przez Polskie Centrum Pomocy Międzynarodowej (PCPM) szpitala dla dzieci i dorosłych chorych na gruźlicę w Gordhim w Południowym Sudanie. Placówka nie ma żadnych środków na dożywianie za wyjątkiem pomocy zebranej w Polsce.
- Choroby są groźniejszym zabójcą nawet niż sam głód. One szybciej zabijają osłabione dzieci – w rozmowie z Wirtualną Polską tłumaczy dr Wojciech Wilk, prezes PCPM. – Dlatego szpital jest doskonałym miejscem dla niesienia pomocy głodującym i dożywianie uzupełniające. Naszym celem jest wyprowadzenie z zagrożenia śmiercią głodową przynajmniej 1200 dzieci do sierpniowych zbiorów.
Wilk podkreśla, że wystarczy dwutygodniowa kuracja z użyciem wysokobiałkowej, specjalistycznej żywności, żeby ustabilizować stan dziecka i uchronić je przed śmiercią. – Obecnie finansujemy funkcjonowanie ośrodka dla głodujących i wysyłamy pieniądze na zakup żywności w Gordhim, ale nie wszystko można dostać w Sudanie Południowym - mówi. – Wysokobiałkową żywność dla dzieci, którym bezpośrednio zagraża śmierć, w tym pastę z orzeszków ziemnych, musimy sprowadzić z Ugandy albo z Kenii, a to wiąże się z dodatkowymi kosztami.
Cztery lat temu PCPM ze wsparciem polskiego MSZ oświetliło szpital w Gordhim i nadal utrzymuje tam kontakty. Prowincja Północne Barh el Ghazal, gdzie znajduje się placówka, liczy 1,2 mln. mieszkańców. Szacuje się, że bez wsparcia z zewnątrz do zbiorów tylko na tym terenie z głodu umrzeć może nawet 25 tys. dzieci.
Adopcja rodzin chroni przed głodem
Dożywianie uzupełniające dla dzieci jest ostatecznością. PCPM organizuje także wirtualną adopcję całych rodzin. Ma to zapobiegać nie tylko niedożywieniu, ale także porzucaniu dzieci przez głodujących rodziców, co stało się już prawdziwą plagą w rejonach objętych klęską. Zgodnie ze standardami Światowego Programu Żywnościowego (WFP), żeby przeżyć miesiąc każda taka rodzina potrzebuje 50 kg sorgo, czyli zboża na mąkę, 5 kg cukru, 4 litrów oleju i 5 kg fasoli, która jest wydajnym źródłem białka.
Według ONZ w tym roku klęska głodu zagraża mieszkańcom pasa państw ciągnącego się od Somalii w Rogu Afryki na wschodzie aż po północną Nigerię na zachodzie. Katastrofę wywołało połączenie długotrwałej suszy i toczących się w tych krajach wojen. Radio Mogadiszu poinformowało o śmierci z głodu 26 ludzi w ciągu niespełna dwóch dni tylko na terenie tylko jednej prowincji.
Sytuacja w Sudanie Południowym jest nie mniej dramatyczna. Wojna domowa wybuchła tam już w grudniu 2013 r., czyli w dwa lata po ogłoszeniu niepodległości w następstwie dekad wyniszczającej wojny z rządem Sudanu i wspieranymi przez niego, muzułmańskimi bojówkami. ONZ szacuje, że przed groźbą głodu za granicę uciekło już 1,5 mln ludzi, czyli co dziesiąty obywatel kraju. Połowa z nich szuka schronienia w Ugandzie, ale ludzie uciekają nawet na tereny kontrolowane przez wrogie milicje w Sudanie.