Pierwsze dziecko z in vitro ma 17 lat
Na międzynarodowej konferencji naukowej
na temat dorobku lekarzy zajmujących się leczeniem niepłodności
metodami zapłodnienia pozaustrojowego w przyszłym roku w
Białymstoku będzie obchodzona 18. rocznica narodzin pierwszego w
Polsce dziecka, które przyszło na świat po zapłodnieniu in
vitro.
12.11.2004 10:55
Już wiadomo, że konferencja odbędzie się we wrześniu 2005 roku, a spodziewana jest obecność wszystkich największych w tej dziedzinie medycznych autorytetów na świecie - poinformował PAP kierownik Kliniki Ginekologii Akademii Medycznej w Białymstoku prof. Marian Szamatowicz.
To właśnie w Białymstoku, 17 lat temu, 12 listopada 1987 roku w Klinice Ginekologii Akademii Medycznej urodziło się pierwsze w Polsce dziecko dzięki zapłodnieniu pozaustrojowemu. Stało się to 9 lat po pierwszych takich narodzinach na świecie. Zespołem białostockich naukowców i lekarzy kierował wówczas i kieruje do dziś prof. Marian Szamatowicz.
Za rok, kiedy urodzona wówczas w Białymstoku dziewczynka stanie się pełnoletnia, lekarze chcą podsumować dorobek, porozmawiać o wyzwaniach na przyszłość.
Jedną z najważniejszych podnoszonych od lat kwestii w Polsce jest staranie o refundację leczenia niepłodności technikami rozrodu wspomaganego medycznie, jak dotąd bez powodzenia.
Lekarze skupieni w Polskim Towarzystwie Ginekologicznym pracowali w ostatnich latach nad stworzeniem narodowego rejestru zabiegów in vitro, ale prace na razie nie są zakończone. "W momencie, kiedy nie ma refundacji, jak zmusić prywatne ośrodki, żeby one chciały w narodowym rejestrze uczestniczyć. To będzie możliwe wtedy, gdy będzie refundacja, kiedy chcąc dostać środki trzeba będzie to wykazać" - powiedział PAP prof. Szamatowicz.
Narodowy rejestr ma rejestrować wszystkie procedury i efekty pozaustrojowego leczenia niepłodności. Takie rejestry istnieją w innych krajach europejskich. Bez rejestru nie wiadomo, ile dzieci w Polsce rodzi się dzięki zapłodnieniu poza ustrojem matki, jakie są efekty tego leczenia.
Według ginekologów, co szósta para ma problemy z rozrodem, a tylko 1-2 proc. z ponad 200-250 tys. małżeństw, które mogłyby być leczone tymi metodami, ma szanse na takie leczenie. Główny powód to - ich zdaniem - właśnie brak refundacji przez NFZ czy ministerstwo zdrowia.