HistoriaPierwsze bitwy powietrzne II wojny światowej - nierówna walka polskich lotników

Pierwsze bitwy powietrzne II wojny światowej - nierówna walka polskich lotników

1 września 1939 r., nim mieszkańców Gdańska obudzi salwa burtowa hitlerowskiego pancernika Schleswig-Holstein, na jednym z lotnisk Luftwaffe trwa ożywiony ruch. W powietrze wchodzą Stukasy 3. eskadry 1. Pułku Bombowców. Lecą ze specjalną misją. Mają ochronić most na rzece przed wysadzeniem. Wydawać się może, że coś jest nie tak. Bombowce nie nadają się specjalnie do ochrony...

Pierwsze bitwy powietrzne II wojny światowej - nierówna walka polskich lotników
Źródło zdjęć: © Wikimedia Commons

Załogi mają ochronić most na Wiśle pod Tczewem przed wysadzeniem przez Polaków. Jest on bardzo ważnym obiektem dla sztabowców w Berlinie. Przez niego ma być dostarczane zaopatrzenie dla wojsk lądowych atakujących od strony Prus Wschodnich. Ju-87 wzbijają się w powietrze. Polacy zdają się spać. Intruzów nie płoszy żaden samolot z biało-czerwoną szachownicą na kadłubie. Artyleria przeciwlotnicza także milczy. Nikt nie strzela.

W powietrzu stoi mgła. Jak zapewniają meteorolodzy, ma wkrótce zniknąć. Stukasy zbliżają się do celu. Bomby, które zrzucą mają unieszkodliwić detonatory znajdujące się w pobliżu stacji kolejowej w Tczewie. Aby Polakom nie przyszło za długo się bronić lub ostatecznie wysadzić most, na tory wjeżdża pociąg pancerny.

Bomby osiągają cel. Niemcy oddychają z ulgą. Lotnicy nie zawiedli. Nie wiedzą, że czeka ich rozczarowanie. Polacy połączą porozrywane przewody i wysadzą most. Ale nim to uczynią...

Pierwsza bitwa

Rozpoczęły się naloty na Wieluń. Okręt otwiera ogień w kierunku Westerplatte. W powietrzu są już bombowce poderwane z innych lotnisk. Atakują polskie drogi, miasta i wsie. Daleko im do wybierania celów związanych z wojskiem. Chcą następnie przejść do wsparcia oddziałów lądowych.

W okolicach Krakowa, będące już w powietrzu samoloty z 1. Dywizjonu 2.Pułku Bombowców spotyka niespodzianka. Na swojej drodze spotykają myśliwce. Dochodzi do pierwszej walki powietrznej właśnie co rozpoczętej wojny. Jedni i drudzy strzelają celnie. Polski lotnik podporucznik Władysław Gnyś strąca pierwszy w tej wojnie niemiecki samolot. Niemcem, który odnosi zwycięstwo jest porucznik Frank Neubert.

Machina wojenna nabiera pędu. Wskazówki biegną po tarczy. Dochodzi godzina 7.00. Na północy od stolicy Polski Brygada Pościgowa tworząca parasol obronny nad Warszawą nawiązuje kontakt z nieprzyjacielskimi bombowcami. Do Warszawy zbliża się blisko 80 He-111 i Do-17. Nie są same. Osłonę dla nich stanowi 20 Me-110. Polacy nie mogą dopuścić ich nad miasto. Dochodzi do pierwszej bitwy powietrznej tej wojny. Starcie zajmuje niecałą godzinę. 60 rycerzy biało-czerwonej szachownicy przeciwko 100 rycerzom z czarnym krzyżem. Wyprawa nie dociera nad cel. Mieszkańcy są dumni ze swoich obrońców.

Skazani na porażkę

Obrońcy nieba w myśliwcach wypełnili swoje zadanie. Czas aby do akcji wkroczyły polskie załogi bombowe. Wszak do dyspozycji Naczelnego Wodza przydzielona jest Brygada Bombowa. Na polowych lotniskach czekają na rozkaz Łosie. Daremnie. Rozkazu nie było i nie będzie. Marszałek Polski Edward Rydz-Śmigły stosuje się do zaleceń sojuszników z Paryża i Londynu. Sojusznicy nie śpią. Są gotowi. Na wiadomości z Polski przechodzą do „czynów”. Jeszcze tego samego dnia w godzinach popołudniowych Brytyjczycy przeprowadzają rozpoznanie nad Wilhelmshaven. To ma zaspokoić ciekawość aliantów, czy w porcie znajdują się okręty Kriegsamrine. Niestety stacjonują. Ciekawość zostaje zaspokojona.

Jak długa i szeroka granica Polski, tak rozbrzmiewa strzałami. Niebo spływa ogniem. Porucznik pilot Stanisław Skalski uzyskuje drugie dla Polaków zwycięstwo. Podchodzi rycersko do zestrzelonej przez siebie załogi.

Propaganda III Rzeszy obwieszcza wszem i wobec o ataku Polski na Niemcy. Grzmi przy tym wychwalając zwycięstwa swoich wojsk. Poświęca wiele miejsca lotnikom. To oni już od pierwszych godzin niszczą polskie lotnictwo na ziemi. Wkrótce to przestaje istnieć. Istotnie zostaje zniszczone to, co było bazą techniczną budowaną przez dwadzieścia lat pokoju. Pada ofiarą płomieni to, co znajdowało się w trakcie niezbędnych przeglądów. Ale nie samoloty, które wcześniej zostały wyprowadzone na lotniska polowe. Przed polskimi siłami powietrznymi walka. Tylko że nie jest to równy pojedynek. Niemcy mają przewagę co do ilości i jakości samolotów. Polacy mają wolę walki w obronie swojego kraju. Finał kampanii wrześniowej znany jest wszystkim...

Źródło: Samoloty.pl

Polecamy w wydaniu internetowym www.samoloty.pl: Polskie Siły Powietrzne w Wielkiej Brytanii

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)