Pierwsi amerykańscy marines w Monrowii
Pierwsza grupa żołnierzy
amerykańskiej piechoty morskiej przybyła do stolicy
Liberii, Monrowii - podaje agencja Reutera. Marines będą wspierać
zachodnioafrykańskie siły pokojowe w tym kraju.
Dziewięć amerykańskich śmigłowców z żołnierzami lądowało przed południem na terenie portu lotniczego w Monrowii. Nie podano, ilu ludzi liczy pierwsza grupa sił USA, ale Pentagon zapowiedział w środę, iż w ciągu "kilku najbliższych dni" w Monrowii znajdzie się około dwustu marines.
W czwartek znajdujące się już w Liberii zachodnioafrykańskie siły pokojowe mają obsadzić port w Monrowii, splądrowany w środę przez wygłodniałych mieszkańców.
Zgodnie z przyjętą w zeszłym tygodniu rezolucją Rady Bezpieczeństwa, po paru miesiącach afrykańskie i amerykańskie oddziały mają być zastąpione przez siły pokojowe ONZ.
Agencyjne źródła zgodnie twierdzą, że stabilizacja sytuacji w Liberii może okazać się w praktyce żmudnym, a być może nawet niewykonalnym zadaniem. Trzy dni po wymuszonym przez społeczność międzynarodową ustąpieniu i wyjeździe z kraju prezydenta Charlesa Taylora, sytuacja w Liberii pozostaje niejasna.
Taylor w 1989 roku wszczął wojnę domową w Liberii, obalając ówczesnego dyktatora Samuela Doe. Po siedmiu latach walk, w których zginęło około 200.000 osób, Taylor zdobył największe wpływy spośród walczących stron i w 1997 roku wygrał wybory prezydenckie.
Jego prezydentura upłynęła pod znakiem dalszych walk wewnętrznych. Sam Taylor był natomiast podejrzewany o sprzedaż broni i podsycanie konfliktu w sąsiednim Sierra Leone, w związku z czym poszukuje go ONZ-owski Trybunał ds. Zbrodni Wojennych w Sierra Leone. W lipcu 2003 roku Taylor zgodził się ustąpić i przyjął propozycję azylu, którą złożyła mu Nigeria. Na początku sierpnia do Liberii przybyły pierwsze oddziały międzynarodowych wojsk pokojowych z krajów Zachodniej Afryki.
Liberyjczycy, a także państwa regionu Afryki Zachodniej, miały nadzieję na zaangażowanie USA, widząc w tym najpewniejszy sposób na szybką normalizację sytuacji w Liberii. Rola USA byłaby szczególna także dlatego, że Liberia powstała w XIX wieku przy pomocy Stanów Zjednoczonych jako pierwsza afrykańska republika dla wyzwolonych z niewoli amerykańskich Murzynów.
Waszyngton odmawiał wojskowego zaangażowania się w rozwiązanie konfliktu, uzależniając swój udział w misji pokojowej w Liberii od odejścia Taylora. Wyjazd prezydenta usunął tę przeszkodę i pierwsi marines przybyli do Monrowii. W zeszłym tygodniu podawano, że w sumie amerykański udział w misji pokojowej ma wynosić do 300 żołnierzy.