Piersi Łaumy

Przedstawiając początki państwa Polan (POLITYKA 1) pisaliśmy, że niemal każde państwo i dynastia mają swój mit cudownych narodzin. Potwierdza się to także w przypadku plemion litewskich.

25.01.2006 | aktual.: 25.01.2006 10:49

W podaniach o początkach dawnej Litwy roi się od ludowych legend, odnotowanych przez Tomasza Narbutta w połowie XIX w. Oto jedna z nich: Bogini przecudnej urody Łauma zstąpiła na ziemię do pięknego młodziana, po czym w wyniku kontaktu z owym pięknisiem powiła dziecko. Chował się ów chłopiec Mejtus na ziemi nad Wilią u wieszczki, a Łauma go karmiła. Aż wyśledził to „bóg najwyższy”, zapewne Divirikis, porwał za nogi i między gwiazdy wrzucił. A Łaumie poobrzynał piersi, pokawałkował i na ziemię porozrzucał. Jak odnotował Ludwik Adam Jucewicz, lud zbierał kamienie, tzw. strzałki piorunowe, jako Laumies papaj, piersi Łaumy... Nazwa Litwa pojawiła się w 1009 r. i została wymieniona w „Rocznikach kwedlinburskich” w związku z męczeńską śmiercią św. Brunona. O pochodzenie nazwy uczeni toczą spory: być może bierze się ona z dopływu Wilii, rzeczki Litauki. Nazwa Żmudź pojawia się jeszcze później: dopiero w 1219 r. w „Latopiścu wołyńskim”.

Plemiona litewskie były bardzo awanturnicze: jak wyliczył Albinas Kuncevicius, w pierwszej połowie XIII w. atakowały ziemie inflanckie 21 razy, ruskie 18, a polskie 6 razy. W XIII w. zaczynają się tam formować państwa; jeden z 21 książąt wymienionych w „Kronice ruskiej” w 1219 r., Mendog (Mindaugas), nie tylko zdołał wymordować wielu przeciwników, ale ochrzcił się w 1251 r. wraz z żoną Martą i synami Ruklysem i Rupeikisem. W dwa lata później koronował się na króla. Jak podaje litewski historyk Eugenijus Manelis, Mendog został zamordowany z synami w 1263 r. Chrzest władcy był nietrwały, a ziemie nad Wilią, Pregołą i Niemnem znów były sceną bratobójczych walk, w których zwyciężył pogański książę Giedymin (Gediminas).

Skąd się wziął ród Giedymina, z którego przyjdzie do Polski Jagiełło, zakładając największą dynastię w jej dziejach – nie wiemy. Giedyminowicze potrzebowali wielkiej tradycji, więc odwołali się do znaku własności księcia, czyli Słupów Giedymina, które przekształciły się w herb. Przypominał on tamagę, znak herbowy Czyngis-chana i jego następców, co wskazywałoby na związki z twórcą największego imperium w dziejach świata. Jakoż i Giedyminowicze nie ustawali w podbojach ogromnych obszarów ruskich. W 1331 r. opanowali Kijów, w 1340 r. Smoleńsk, docierając nad Okę i niemal aż nad Morze Czarne, co doprowadzi do wielkiego starcia z innym zbieraczem ziem ruskich – Moskwą. Wielki książę Olgierd (Algirdas), po rozbiciu Tatarów w 1363 r. pod Sinymi Wodami, trzykrotnie najeżdżał ruską stolicę Moskwę, ale jej nie zdobył.

Z kolei Litwa nawiedzana była przez krzyżackie okrutne rajzy; Giedymin próbował więc ochrzcić siebie i swe posiadłości, co uchroniłoby go przed zakonem rycerzy Najświętszej Marii Panny. Za próbę wprowadzenia nowej religii został w 1341 r. otruty. Wiara chrześcijańska szerzyła się nad Wilią z wielkimi oporami: z ośmiu synów Giedymina czterech przeszło na prawosławie, nasiąkając ruskimi tradycjami; jako pierwsza w Wilnie powstała cerkiew.

Narodziny dokumentalne Litwy były zatem zbyt świeże, by cieszyć dynastów i co bardziej świadomych poddanych. Utrwalone w przekazach pisanych, zaczynały się dopiero w połowie XIII w. od dziada wielkiego księcia Giedymina Skołomenda (Skalmantasa) i ojca Pukuwera. Nie nadawały Litwie pożądanej pozłoty starożytności, pomimo bohaterskiego oporu w walce z Krzyżakami. Podczas narodzin Wielkiego Księstwa Litewskiego, a potem unii polsko-litewskiej i chrztu w 1385 r., Litwie potrzebne były także urodziny mitologiczne.

Pierwsze teorie o rzymskim pochodzeniu narodu i wiary Litwinów pojawiły się zapewne w XIV w. Jan Długosz w swej „Kronice” w połowie XV w. odnotował, że Litwini mają łacińskie koligacje: „Wskazuje na to brzmienie ich języka i słowotwórstwo dostrzeżone w różnych okolicznościach i wzięte z opisu rzeczy – że Litwini i Żmudzini są z pochodzenia Latynami”. Pomimo ostrożnych słów, że „niewiele na ten temat wiadomo”, był jednak przekonany, że jacyś Rzymianie na czele z księciem Wilią przybili do brzegów bałtyckich podczas wojen domowych między Mariuszem, Sullą, a potem Cezarem i Pompejuszem w II i I w. p.n.e. Sądził, że uciekali przed zagładą. „Przybyli do tej ziemi północy z żonami, rodzinami i bydłem i od ojczystego dawnego miana krajowi nadali nazwę Litalia, a naród nazwali Litalami. Wskutek przekręcenia nazwy przez Polaków i Rusinów dziś nazywa się Litwa”. Kanonik krakowski dostrzegał zbieżność między religią rzymską a litewskimi wierzeniami: czcili święty ogień, gaje, w których miał przebywać bóg Sylwan, w
wężach widzieli „boga Eskulapa”, składali też ofiary całopalne niczym Rzymianie. Ich język Długosz uważał za zepsutą łacinę.

Kanonik krakowski wykorzystał zapewne opowieść krzyżackiego kronikarza Piotra z Dusburga. Rewelacje te poszły w świat, a w latopisach, kronikach polskich, zaroi się od wywodów o rzymskim rodowodzie Litwinów. Szczególne zasługi na tym polu położyli XVI-wieczni Macieje: z Miechowa i Stryjkowski. Według Stryjkowskiego, podczas prześladowań Nerona Rzym opuściło 500 nobilów na czele z Palemonem (Publiuszem Libonem) i pożeglowało nad Bałtyk. Tam walczyli z Gotami, docierając aż na Wołyń; a nazwa grodu Ostroga i familia Ostrogskich miała być koronnym dowodem wojen Rzymian litewskich z Ostrogotami. Wedle historyka z połowy XVII w. Wojciecha Wijuka Kojałowicza, Palemon miał przybyć w 924 r. n.e. Potem przekształcił się w herbarzu Niesieckiego w potomka króla Pontu, a pod piórem etnografa Teodora Narbutta w germańskiego króla Herulów.

Przekonania Stryjkowskiego, innych kronikarzy i pisarzy silnie ukorzeniły się na Litwie w epoce odrodzenia. „Twierdzono, że po litewsku mówili w raju prarodzice rodzaju ludzkiego, w imionach antycznych doszukiwano się rdzeni litewskich (Olimp się kojarzy ze słowem uola – skała, Spartak z wyrazem Spartus – szybki itd.). Stopień nasycenia reliktami mitologicznego myślenia typu sarmackiego był znaczny” – pisał Tomasz Venclova.

Autor „Starożytnej Litwy” Aleksander Brückner przypomniał, że wedle tych relacji nawet raj miał się znajdować w pruskiej Samii, a Litwinów łączono też z Trakami. Adam Mickiewicz i inni mogli czerpać z mitologii litewskich pełnymi garściami; stąd przekonanie młodego wieszcza i jego utwór o potężnym, wielkim kapłanie litewskim Krywe Krywaite, czczonym niczym papież przez katolików, który „pod świętym dębem odbierał ofiary i stamtąd ogłaszał swą wolę, rozsyłając po kraju wajdelotów i sygonotów, uzbrojonych laską na znak pełnomocnictwa wielkiego kapłana”. Marceli Kosman podaje za Piotrem z Dusburga, że Krywe i jego atrybuty zakrzywionej laski, jako żywo przypominającej pastorał, zrobiły wielką karierę, gdyż święty dąb z najwyższym kapłanem miał się znajdować w Rickoyott w Nadrowii w Prusach, zwanym Romowe (Romuwa).

Zbieżność nazw z Rzymem rzucała się w oczy i do tej pory badacze męczą się nad pochodzeniem i krytycznym rozbiorem tego mitu. Dominikanin Grunau w „Kronice pruskiej” podawał, że w świętym dębie w Romowe były wyrąbane trzy okna dla trójki bogów: Patollusa, Perkunasa, Potrimpusa.

Zrodzone w unii ogromne państwo polsko-litewskie musiało obrosnąć także legendą cudowności. Dla współczesnych nie mogło być rzeczą przypadku, że między morzami wyrósł kolos o wolnościach niespotykanych w Europie. „Polska zewsząd doskonała jest tak, że nic przydać, nic ująć nikt nie może”, pisał w XVI w. wybitny publicysta Stanisław Orzechowski.

Wraz z podbojem Moskwy w XVII w. wzrastało więc mesjanistyczne przekonanie, utrwalone przez Marcina Paszkowskiego, że Polacy są dziedzicami ziem nad Oką, Wołgą, Donem, gdyż tam rozciągała się Sarmacja, której Rosjanie są pasierbami. Jeszcze odważniej pisał prowincjał franciszkanów Wojciech Dembołęcki: w raju mówiono po słowiańsku, a słowa Ezechiela wskazują na prawo Rzeczypospolitej do panowania „na wszystką Azję, Afrykę i Europę”. Mit narodzin państwa polsko-litewskiego miał swoje dalekosiężne skutki. Na Litwie przez długi czas nikt nie wątpił, że także korzenie wielkich rodów znad Wilii tkwią w starożytności. Kazimierz Bartoszewicz przypominał, że Litwini przez wieki byli przekonani, że od Dorsprunga i jego syna Narymunta, krewnych ks. Palemona, mieli się wywodzić inni sławni Litwini, zasłużeni dla Polski: Piłsudscy, Radziwiłłowie, Ościkowie, Matuszewicze. Giedrus, syn Dorsprunga, miał dać linię, z której rodzili się Mickiewicze, Zdanowicze i inni. Dopiero w XIX w. zdawano sobie sprawę, że są to bajeczki;
ale jakże miłe dla początków państwa, narodu i rodu.

Polacy nie dali się jednak przekonać Litwinom, twierdzącym, że my sut szlachta stara rymskaja, a Polaki sut prosty ludi. Na przekór dumnym twierdzeniom boćwinkarzy, jak w Koronie przezywano Litwinów, wyśmiewano się tu z nich dotkliwie, parodiując biblijne wywody i język: „Na początku Jarogiło zrodził Darogiałę, Darogiało Dowmonta, Dowmont Jamonta, Jamont Skirmonta, Skirmont Montowta”, i tak przez 112 pokoleń drwił sobie imć kronikarz. Przytaczano w tym spisie znane nazwiska jak Narbutt czy Giełgud.

I Mieszko, i Jagiełło, stojący u początków swych wielkich państw, okazali się jednak niezwykle odważnymi władcami. Obaj bowiem potrafili pożegnać się z bogami rodziców, własnej młodości i wejść w krainę zupełnie inną niż do tej pory. Świadoma konwersja może być aktem niezwykłej odwagi albo desperacji, albo Łaski Bożej. Ostatnio pojawiała się teza, że Mieszko ochrzcił się po prostu z wewnętrznej potrzeby, a nie wskutek zewnętrznej presji i konieczności dziejowej.

Być może dotyczyło to również Jagiełły. Zapewne też uwierzył mocno w nowego Boga, mimo że zachował niektóre pogańskie zwyczaje, jak łamanie słomek, rzucanie ich przez ramię i parę innych bulwersujących otoczenie magicznych gestów. Wraz z żoną Jadwigą Andegawenką wykazali niezwykłą determinację w chrzcie Litwy. Wycinano święte gaje, węże i żmije, a chrzczonym gromadom król dawał nowe szaty i obdarzał nowymi imionami apostołów i świętych.

Natomiast przy zawieraniu unii lubelskiej w 1569 r. żadnych ważnych znaków Rzeczypospolita już nie doświadczyła. Zapewne dlatego, że kronikarze nie zauważyli doniosłości tego aktu. Chyba że za znak uznać marcową śnieżycę, w której uchodziły z Lublina litewskie poczty Radziwiłła, Chodkiewicza i Wołłowicza, przeciwnych unii. Za to cuda towarzyszyły nieodmiennie Rzeczypospolitej Obojga Narodów w całych jej dziejach. Spełniały pożyteczną rolę, gdyż krzepiły państwo i obywateli, dając transcendentalną nadzieję w trudnych momentach dziejowych.

Jerzy Besala

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)