PolskaPieńkowska i Kolenda-Zaleska świadkami w sądzie

Pieńkowska i Kolenda-Zaleska świadkami w sądzie

Byłe dziennikarki TVP: Jolanta Pieńkowska,
Katarzyna Kolenda-Zaleska, nadal pracująca w TVP Agnieszka
Romaszewska-Guzy, b. członek Rady Nadzorczej TVP Anna Popowicz
oraz b. członek KRRiT Jarosław Sellin będą świadkami w procesie
karnym o zniesławienie, który wytoczył b. wicemarszałkowi Sejmu
Tomaszowi Nałęczowi b. prezes TVP Robert Kwiatkowski.

09.11.2005 | aktual.: 09.11.2005 12:21

Na wniosek Nałęcza sąd zdecydował o powołaniu tych osób na świadków w procesie. Były wicemarszałek Sejmu wyjaśniał, że swoje sądy o Kwiatkowskim formułował na podstawie wypowiedzi osób, o których przesłuchanie wnioskuje. Świadkowie Nałęcza zostaną przesłuchani prawdopodobnie w lutym 2006 r.

Na środową rozprawę nie stawił się świadek Kwiatkowskiego, b. szef Telewizyjnej Agencji Informacyjnej Janusz Pieńkowski. Sąd zdecydował, że przesłucha go 21 grudnia.

Kwiatkowski złożył prywatny akt oskarżenia przeciwko Nałęczowi za jego wywiad pt. "Dość PRL-u na Woronicza" dotyczący sprawy Lwa Rywina.

Chodzi o wywiad, którego Nałęcz, wówczas szef sejmowej komisji śledczej do sprawy tzw. afery Rywina, udzielił "Życiu Warszawy" we wrześniu 2003 r. Powiedział w nim, że Kwiatkowski brał udział w "pracach legislacyjnych, (...) którymi w ogóle nie powinien się zajmować", działał za kulisami afery Rywina "w sferze szarości i nieformalności", "ingerował w kwestie politycznej własności mediów", "przeprowadził pozorne reorganizacje w TVP służące tuszowaniu afery Rywina" i szykanował ówczesną dziennikarkę "Wiadomości" Jolantę Pieńkowską za "zadawanie niewygodnych pytań" w wywiadach prowadzonych przez nią w radiowej Trójce.

Nałęcz mówił też, że Kwiatkowski "posługiwał się czysto peerelowską metodą szykanowania ludzi, a w szczególności Pieńkowskiej", że "uczestniczył w grupie związanej z aferą Rywina", "jego zachowania nie mieściły się w standardach państwa demokratycznego i cywilizowanego" i że zachowuje się w TVP jak "peerelowski prezes Radiokomitetu - ta epoka za jego czasów trwa na Woronicza".

Te sformułowania oraz tytuł wywiadu Kwiatkowski uznał za obraźliwe i jako oskarżyciel prywatny wytoczył Nałęczowi proces karny o zniesławienie. Próby zawarcia ugody okazały się bezskuteczne. Poszło o słowa: Kwiatkowski chciał przeprosin za nieprawdziwe zarzuty, Nałęcz był gotów wyrazić ubolewanie, że jego słowa wyrządziły przykrość Kwiatkowskiemu.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)