Pielęgniarki protestują i informują pod Sejmem
Sześć namiotów, w tym dwa z napisem "punkt
informacyjny", rozstawiły na parkingu naprzeciw gmachu
Sejmu przedstawicielki Ogólnopolskiego Związku Zawodowego
Pielęgniarek i Położnych (OZZPiP). Do piątku prowadzić tu będą
akcję informacyjną.
22.08.2007 | aktual.: 22.08.2007 17:07
Jak poinformowała Jolanta Kwas z zarządu krajowego OZZPiP, zarząd terenów publicznych zgodził się na to, by pielęgniarki rozstawiły w tym miejscu namioty - od środy do piątku, czyli w dniach posiedzenia Sejmu. Wyjaśniła, że celem akcji są rozmowy z politykami i wpłynięcie na nich, by przyjęli poprawki związku do rządowego projektu tzw. ustawy podwyżkowej.
Na tym posiedzeniu ma być czytany projekt ustawy nowelizującej z lipca 22 lipca 2006 r. Dla nas jej nowelizacja jest sprawą bardzo ważną. Dlatego tu jesteśmy. Ale forma i to, co będziemy tu prezentować, nie jest przeniesieniem "białego miasteczka" sprzed kancelarii premiera - powiedziała.
Kwas zapewniła, że jest sto procent pewności, iż siostry opuszczą miejsce przed gmachem Sejmu w piątek. Powrócą na kolejne posiedzenie Sejmu, rozpoczynające się 6 września.
Przed Sejmem ma być w sumie 30 pielęgniarek z regionów wielkopolskiego, śląskiego, opolskiego i zachodniopomorskiego.
Pierwsze czytanie projektu tzw. ustawy podwyżkowej ma się odbyć w czwartek późnym wieczorem. Projekt gwarantuje pracownikom ochrony zdrowia przedłużenie ubiegłorocznej 30-procentowej podwyżki płac, ale nie daje gwarancji nowych podwyżek jeszcze w tym roku, czego domagają się pielęgniarki.
Projekt przewiduje również, że w przypadku zwiększenia kontraktu szpitala z NFZ pracownicy będą mogli otrzymać dodatkowe podwyżki jeszcze w 2007 r. Zależy to jednak od tego, czy Fundusz podpisze nową umowę z dyrektorem danej placówki. Tymczasem pielęgniarki chciałyby podwyżek jeszcze w IV kwartale roku niezależnie od tego, czy szpital podpisze dodatkową umowę z NFZ, czy nie.
Zgodnie z projektem, podniesiona zostaje wycena kosztów pracy w szpitalach gminnych, powiatowych (podniesienie wskaźnika z obecnego 0,56 na 0,65) i lecznictwie uzdrowiskowym (wskaźnik 0,40). Także ten zapis chcą zmienić pielęgniarki. Związek chce, by wycena kosztów pracy dotyczyła wszystkich placówek ochrony zdrowia. "Nie można dzielić środowiska. Wszyscy wykonujemy świadczenia i wszystkim nam należą się pieniądze" - powiedziała Kwas.
Chcemy, by wskaźnik kosztów pracy był taki sam dla wszystkich szpitali, czyli 0,65 od IV kwartału tego roku. Natomiast szpitale, które wykonują procedury wysokospecjalistyczne i programy zdrowotne lekowe, miałyby wskaźnik 0,56 - powiedziała Kwas. Dodała, że dla pielęgniarek taki zapis oznaczałby, iż NFZ przekazuje więcej środków na wzrost wynagrodzeń.
W ramach akcji pielęgniarki rozdają przechodniom ulotki, w których informują m.in. o tym, o co walczą i czym jest NFZ. Wyjaśniają, że szpitale popadają w długi, bo Fundusz daje im za mało pieniędzy. Tłumaczą także, że chcą, by pieniądze na płace dla personelu były wyodrębnione z ogólnej puli na świadczenia. To - według pielęgniarek - gwarantowałoby, że pensje nie będą "obcinane" przez dyrektorów. W ulotce jest także informacja, że w wielu placówkach pielęgniarki nie dostały 30-procentowj podwyżki, tylko 17-29 procentową.
Pielęgniarki pikietowały od 19 czerwca do 15 lipca kancelarię premiera; rozstawiły namioty i stworzyły "białe miasteczko". W niektórych dniach było w nim nawet kilka tysięcy osób. Kilka pielęgniarek prowadziło protest głodowy. Jednocześnie negocjatorki związku prowadziły rozmowy z rządem.
10 lipca pielęgniarki wyszły z rozmów z przedstawicielami rządu, odrzucając wypracowany podczas negocjacji projekt ustawy, w którym zawarte były propozycje rządu - m.in. przedłużenie 30-proc. podwyżek z ubiegłego roku. Minister zdrowia Zbigniew Religa zapowiedział, że więcej rozmów nie będzie.