PolskaPielęgniarki: nie wyjdziemy z sejmu; "to tsunami"

Pielęgniarki: nie wyjdziemy z sejmu; "to tsunami"

Działacze NSZZ "Solidarność" twierdzą, że Straż Marszałkowska początkowo nie chciała wpuścić ich na galerię sejmową, bo mieli koszulki z logo związku. Kancelaria sejmu wyjaśnia, że nie chciała dopuścić do zakłócenia obrad. Sprawę ostatecznie załagodzono. Ale w trakcie drugiego czytania rządowego pakietu ustaw zdrowotnych pielęgniarki, które przysłuchiwały się debacie z sejmowej galerii, zapowiedziały, że nie opuszczą budynku parlamentu. "To tsunami w ochronie zdrowia" - napisały w oświadczeniu. Domagały się zwołania posiedzenia sejmowej komisji zdrowia, która miałaby rozpatrzeć poprawki. Miało się to stać w piątek, ostatecznie zaplanowano je na godzinę 21.00.

Pielęgniarki: nie wyjdziemy z sejmu; "to tsunami"
Źródło zdjęć: © PAP

17.03.2011 | aktual.: 17.03.2011 20:37

Straż nie wpuściła ludzi w koszulkach

Przedstawiciele NSZZ "S" przyszli do sejmu, by przysłuchiwać się debacie nad przygotowanym przez rząd pakietem ustaw zdrowotnych. Jak powiedziała dziennikarzom szefowa Sekretariatu Ochrony Zdrowia NSZZ "S" Mariola Ochman, Straż Marszałkowska początkowo nie wpuściła związkowców w koszulkach z logo związku na sejmową galerię. - Stwierdzono, że ten symbol jest zakazany w polskim parlamencie. A przecież nie było napisów na naszych strojach, które by urągały komukolwiek - powiedziała.

Według przewodniczącego NSZZ "S" warszawskiego szpitala praskiego Jacka Sałkowskiego, działanie Straży Marszałkowskiej było "niezrozumiałe" i "skandaliczne". - Próbowano wmówić nam, że reprezentujemy jakąś opcję polityczną - dodał.

- Według Straży Marszałkowskiej słynny symbol Solidarności jest w polskim sejmie zabroniony - skomentował poseł PiS Tomasz Latos. - Na szczęście po mojej interwencji oraz mediów zmieniono tę decyzję. Nigdy nie przyszłoby mi do głowy, że w sejmie spotkam się z podobnymi represjami - powiedział Latos.

Zastępca szefa kancelarii sejmu Jan Węgrzyn powiedział, że konfliktowa sytuacja została załagodzona. - Zawsze zawracamy się do osób, które pragną uczestniczyć w debatach sejmowych, aby po przez swój strój zachowały powagę izby. Dlatego Straż Marszałkowska poprosiła, aby związkowcy nie afiszowali się ze swoimi koszulkami. Z uwagi, że spotkaliśmy się z wyraźnym sprzeciwem, szef kancelarii Lech Czapla podjął decyzję, aby jednak pozwolić na wejście w koszulkach, rozwiązując konflikt - powiedział Węgrzyn.

Pielęgniarki: nie wyjdziemy

Z kolei pielęgniarki z Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych, które przysłuchiwały się debacie o rządowym pakiecie ustaw zdrowotnych zapowiedziały, że nie opuszczą gmachu sejmu, jeśli jeszcze w czwartek nie odbędzie się posiedzenie Komisji Zdrowia. Domagają się zmian w projekcie ustawy o działalności leczniczej, dotyczących pracy pielęgniarek w szpitalach na kontraktach.

Przewodnicząca OZZPiP Dorota Gardias powiedziała, że w obecnym kształcie projekt ustawy umożliwi podpisywanie z pielęgniarkami w szpitalach umów cywilno-prawnych, czyli tzw. kontraktów na zasadzie, na jakiej umowy zawierają obecnie lekarze.

Obecnie praktykowana jest praca pielęgniarek na kontraktach. Wiceminister zdrowia Jakub Szulc informował w lutym, że wynika to z interpretacji prawa, która nie była intencją ustawodawcy. Podczas prac nad projektem o działalności leczniczej OZZPiP domagał się takiego doprecyzowania przepisów, by kontraktowanie w szpitalach pielęgniarek uniemożliwić.

Gardias podkreśliła, że taka forma zatrudnienia jest dla pielęgniarek niekorzystna. W jej ocenie doprowadzi to do tego, że będą zmuszane do pracy po 300 godz. miesięcznie, a w konsekwencji przemęczone nie będą mogły dobrze wypełniać swoich obowiązków.

"Od lat czekamy na poprawę sytuacji w naszym zawodzie i ochronie zdrowia. Mimo naszych starań, wielokrotnych rozmów, konferencji, a w ostateczności akcji protestacyjnych nic się zmienia. Cały czas jesteśmy karmione obietnicami bez pokrycia ze strony wszystkich opcji politycznych. Tylko my i pacjenci dostrzegamy, jak zła jest sytuacja" - napisały. W ich ocenie przepisy ustawy o działalności leczniczej po raz kolejny pogorszą ich los. "Umowy śmieciowe to tsunami dla ochrony zdrowia" - napisały.

Posiedzenie komisji zdrowia, której przewodniczy poseł PiS Bolesław Piecha, zaplanowane było na piątek; ostatecznie termin przesunięto na czwartek, na godzinę 21.00.

Minister zdrowia Ewa Kopacz nie podziela obaw pielęgniarek; jej zdaniem trzeba każdemu umożliwić swobodny wybór, w jakiej formie chce być zatrudniony. - Pielęgniarki dzielą się w tej chwili na te, które pracują na umowy o pracę, i na te, które pracują na kontraktach, ja miałam okazję spotkać się z jedną i drugą grupą. Żyjemy w wolnym kraju, kraju demokratycznym, dorosła osoba podejmuje decyzję o swoim zatrudnieniu, ona podpisuje umowę i my nie możemy ubezwłasnowolniać: wybór należy do tej osoby, która będzie się zatrudniała w tej czy innej formie - mówiła.

Przypomniała, że to, jak pracownik ma być traktowany przez pracodawcę, reguluje kodeks pracy. - Jeśli dzisiaj my zapisujemy w tej ustawie, że zoz-y mają sprawozdawać, ile mają umów cywilno-prawnych, to dajemy możliwość do tego, żeby kontrolować, czy przypadkiem nie jest łamane prawo. Ja widzę rolę związków zawodowych w tym wszystkim: to właśnie związki zawodowe powinny poprzez pomoc prawną, sprawdzanie umów, szukanie w nich pułapek, umożliwić pielęgniarkom bezpieczną pracę. To jest ich rola, a nie mówienie, że jedyna słuszna forma zatrudnienia to umowa o pracę.

- Mało tego, to nie jest upór wyłącznie ministra zdrowia, jest w tej sprawie także wyrok sądu i TK. Więc jeśli my dzisiaj zapisalibyśmy coś odwrotnego, ustawa byłaby niekonstytucyjna - przekonywała Kopacz.

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (582)