Pielęgniarki: martwimy się o koleżanki
Pielęgniarki mówią, że martwią się o swoje
koleżanki, które od kilkunastu godzin przebywają w kancelarii
premiera. Kobiety weszły do kancelarii aby pozostawić petycję.
Pikietujący przed budynkiem mówią, że nie mają z nimi kontaktu od
wtorku, od godz. 21.
20.06.2007 | aktual.: 20.06.2007 09:07
Krystyna Ciemniak z Zarządu Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Pielęgniarek i Położnych (OZZPIP) powiedziała "domniemamy, że nasze koleżanki zostały aresztowane. Gdyby mogły, to by wyszły - powiedziała dziennikarzom.
W gmachu kancelarii premiera przy Al. Ujazdowskich przebywają obecnie cztery pielęgniarki - poinformował rzecznik rządu Jan Dziedziczak. soby te w każdej chwili mogą opuścić Kancelarię - podkreślił.
Jak powiedział rzecznik rządu, od wtorku w budynku kancelarii przebywało dziewięcioro protestujących, a ich liczba z godziny na godzinę się zmniejszała. Dodał, że w środę rano w kancelarii pozostają cztery pielęgniarki, które nie chciały spotkać się z premierem w Centrum Dialogu Społecznego.
Dziedziczak zaznaczył też, że protestujący przebywający w gmachu zostali we wtorek poczęstowani kolacją.
Pielęgniarki, znajdujące się w Kancelarii Premiera, nie zostały zatrzymane przez policję - powiedział rzecznik komendanta stołecznego Mariusz Sokołowski. Jak dodał, funkcjonariusze odpowiadają za zabezpieczenie manifestacji, odbywającej się na zewnątrz budynku.
Sokołowski poinformował też, że dwie pielęgniarki, które zasłabły podczas interwencji policji, zostały przewiezione do pogotowia na ul. Hożą. Zwróciliśmy się do lekarzy z pytaniem czy możemy w jakiś sposób pomóc, oddać np. krew. Poinformowano nas, że nie jest to potrzebne i, że obie kobiety przechodzą ogólne badania - powiedział.
Dodał, że nie potwierdziła się też informacja pikietujących pielęgniarek o tym, że jedna z kobiet miała zawał serca
Dziedziczak zaznaczył też, że protestujący przebywający w gmachu zostali we wtorek poczęstowani kolacją.