Piechota do senatu
Leszek Piechota dostał więcej żółtych kartek niż wszyscy piłkarze występujący we wszystkich dotychczasowych mistrzostwach świata razem wzięci. Z nieoficjalnych wyników wychodzi, że w wyborach uzupełniających do senatu w okręgu katowickim krzyżyk przy jego nazwisku na arkuszu koloru żółtego zaznaczyło ok. 60% głosujących.
21.06.2010 | aktual.: 21.06.2010 15:10
Akurat takie żółte kartki chciałby dostawać każdy polityk, a choć zasadność kandydatury Piechoty, według wielu, zasługiwała na kartkę czerwoną, to właśnie polityk Platformy Obywatelskiej zajmie w senacie miejsce po Krystynie Bochenek, która zginęła w katastrofie prezydenckiego samolotu pod Smoleńskiem.
Tej niedzieli w trzynastu miastach wchodzących w skład katowickiego okręgu wyborczego, podejmowano decyzje dość zgodnie. Z naszych informacji wynika, że w samych Katowicach na Piechotę głosowało ok. 70% wyborców. Kandydat PO pokonał Adama Stacha z PSL i Zbigniewa Zdónka z Polskiej Partii Pracy-Sierpień 80. Przypomnijmy, że w wyborach zabrakło kandydatów PiS i SLD. To wynik porozumienia największych partii, które walczyły o mandaty tylko w tych okręgach, w których straciły swoich senatorów w katastrofie.
- Wybory odbywały się w wyjątkowych okolicznościach - mówi poseł Tomasz Tomczykiewicz, szef PO w województwie śląskim. - Wierzę jednak, że ich zwycięzca będzie solidnym senatorem, dobrze pracującym na rzecz regionu.
Tomczykiewicz przyznaje, że krótka, kilkunastomiesięczna kadencja w senacie będzie dla Piechoty testem w krajowej polityce. Na razie test wyborczy nowy senator zdał na piątkę. Ale dalsza kariera polityczna na tym szczeblu będzie zależeć od jego skuteczności w parlamencie. Nie wszyscy w tę skuteczność wierzą.
- To jest zwycięstwo halabardnika w politycznym teatrze - uważa dr Tomasz Słupik, politolog z Uniwersytetu Śląskiego. - Według mnie, w wyborach uzupełniających partie zakpiły sobie z wyborców.
Innego zdania jest sam zwycięzca wczorajszych wyborów.
- Kto mnie zna, wie, że zawsze dotrzymuję słowa - zastrzega. Nowy senator zamierza pilnować kształtu ustawy metropolitalnej i doprowadzić do wpisania katowickiej architektury modernistycznej na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Jak interpretuje pan swój wynik? To poparcie dla Leszka Piechoty czy Platformy Obywatelskiej?
Sądzę, że jedno i drugie. Byłem kandydatem PO, ale wielu moich wyborców poznało mnie dzięki mojej pracy w samorządzie. W kampanii udało mi się też dotrzeć ze swoimi pomysłami do sporej rzeszy ludzi.
Kto zdążył winszować panu politycznego sukcesu?
Odebrałem dziś mnóstwo telefonów od znajomych i przyjaciół, którzy bardzo mi pomagali w tych intensywnych tygodniach. Jestem wdzięczny za ogrom życzliwości, której mogłem doświadczyć.
A najważniejsi ludzie w państwie? Też gratulowali?
Życzenia to osobista sprawa, zostawię ją dla siebie.
A Piotr Uszok, prezydent Katowic? Akurat on może żałować, że traci cennego współpracownika.
Z tego, co wiem, prezydent Uszok jest na urlopie. Przed wyborami deklarował jednak swoje poparcie dla mnie.
W tej kampanii nawet rywale życzyli panu zwycięstwa. Adam Stach z PSL na przykład.
Ja mogę pogratulować mu dobrego wyniku.
Ja życzyłbym panu urlopu, ale to chyba kiepski pomysł, bo teraz dopiero zaczną się obowiązki.
Przede mną przekazanie wszystkich spraw, jakie prowadzę w mieście. Mam na to dwa, trzy tygodnie. Potem zaprzysiężenie w senacie, prawdopodobnie w lipcu. I sporo pracy. Mogę obiecać to samo, co obiecywałem w trakcie kampanii: postaram się, by mój głos ze Śląska był słyszany w parlamencie. Będę dbał o interesy tego regionu, będę doglądał ustawy metropolitalnej oraz walczył o wpisanie katowickiej moderny na listę światowego dziedzictwa UNESCO.
Zobacz wydanie internetowe: Stop powodziom! 4 lipca zagra Wielka Orkiestra Świątecznej Pomocy