Petelicki: za akcję w Magdalence odpowiada Janik
Osoby oskarżone w sprawie nieprawidłowości podczas akcji w Magdalence to kozły ofiarne - uważa gen. Sławomir Petelicki, zeznający przed Sądem Okręgowym w Warszawie w charakterze świadka. _Za takie operacje na całym świecie odpowiadają politycy_ - powiedział.
07.11.2005 | aktual.: 07.11.2005 15:08
Jedynym odpowiedzialnym za tę akcję jest ówczesny szef MSWiA Krzysztof Janik, który nie zainteresował się, jaki policjanci mają sprzęt i czy mają karetkę w swoim oddziale - powiedział dziennikarzom w przerwie rozprawy Petelicki.
"Polityk nie dowodzi"
Generał Petelicki się myli - odparł na zarzuty b. szef MSWiA Krzysztof Janik w rozmowie z dziennikarzem Polskiej Agencji Prasowej. Nigdzie na świecie polityk nie dowodzi akcjami operacyjnymi policji - powiedział Janik. To byłoby dopiero nieszczęście - dodał.
W jednym się zgadzam z gen. Petelickim - zaznaczył Janik - ten proces nie powinien mieć miejsca.
Tylko współdziałanie wojska i policji zapewniłoby sukces podczas akcji w Magdalence w 2003 roku - skomentował płk Roman Polko, b. dowódca GROM i obecny doradca wiceministra spraw wewnętrznych i adminsitracji. Zaznaczył jednak, że aby taka współpraca była możliwa, potrzebna jest zmiana rozporządzenia. Zdaniem pułkownika, który jest świadkiem w procesie przeciwko dowódcom policyjnym z akcji w Magdalence, do tragedii doszło nie z winy policji, lecz złego wyposażenia funkcjonariuszy.
"Szukanie kozła ofiarnego"
Polko, jako niezależny ekspert opracował pierwszy raport na temat akcji w Magdalence. Źle ocenia w nim ekspertyzę konkurencyjną do jego opinii, powstałą na zlecenie Komendy Głównej Policji i MSWiA kilka dni po wydarzeniach w Magdalence. Według opinii resortu postawiono zarzuty policjantom - Roman Polko uważa, że niesłusznie.
Według niego zespół ten powołano tylko po to, aby znaleźć winnego. W jego przekonaniu osoby, które nie miały wpływu na wyposażenie podległych im ludzi i musiały podejmować trudne decyzje o realizacji akcji, zostały "kozłami ofiarnymi".
Roman Polko zeznał, że jego zdaniem winę za akcję w Magdalence powinni ponieść politycy, a nie zwykli policjanci. Podkreślił, że jako doradca ministra spraw wewnętrznych będzie dążył do zmiany odpowiedniego rozporządzenia tak, by policja w razie w sytuacji realnego zagrożenia terrorystycznego miała wsparcie ze stronu GROM i wojska.
Troje oskarżonych
W stan okarżenia w procesie przeciw dowódcom z akcji w Magdalence postawiono b. wiceszefa stołecznej policji Jana P., byłą naczelnik wydziału do walki z terrorem kryminalnym komendy stołecznej Grażynę Biskupską oraz byłego dowódcę pododdziału antyterrorystów Jakuba Jałoszyńskiego. Prokuratura zarzuca im nieumyślne spowodowanie zagrożenia dla życia i zdrowia policjantów, nieumyślne spowodowanie uszczerbku na zdrowiu oraz niedopełnienie obowiązków w trakcie przygotowania i przeprowadzenia akcji. Zarzuty różnią się nieznacznie, w zależności od zakresu kompetencji oskarżonych.
Gen. Petelicki podkreślił, że oskarżeni to osoby, które mają za sobą "wieloletnią nienaganną służbę". Nie widziałem takiej sprawy, by policjanci zasiadali ma ławie oskarżonych, jeśli nie popełnili czynów kryminalnych, tylko za to, że nie udała się operacja tak, jak ją wcześniej planowano - dodał.