"Pełne otwarcie archiwów IPN to wielkie ryzyko"
Całkowite otwarcie archiwów IPN byłoby
wielkim ryzykiem ze strony ustawodawcy, bo osoby bez fachowego
przygotowania mogłyby "po swojemu" interpretować akta służb
specjalnych PRL np. co do sąsiada - uważa prawnik, prof. Zbigniew
Hołda z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.
31.07.2007 | aktual.: 31.07.2007 19:28
Dostęp dla każdego obywatela do "interesujących go dokumentów" z IPN, z wyłączeniem tzw. danych wrażliwych oraz objętych tajemnicą państwową, przewiduje projekt złożony we wtorek przez klub PiS. Aby nowelizacja ustawy o IPN była zgodna z konstytucją, PiS dołączył do niej projekt zmiany ustawy zasadniczej. Chodzi o zapis poszerzający konstytucyjne prawo dostępu do informacji publicznej o dostęp do dokumentów IPN.
Akta służb PRL to pewien surowiec, często gromadzony niechlujnie i w złej wierze, na którego podstawie nie sposób ustalić stanu faktycznego, nie będąc fachowcem - powiedział Hołda. Trzeba mieć kwalifikacje prawnicze lub historyczne, aby odtworzyć, jak było - dodał prawnik.
Według niego, byłoby "niebezpieczne, żeby każdy dyletant sam czytał te akta i po swojemu je interpretował". Obawia się on, że może się zdarzyć, iż ktoś w złej wierze będzie chciał poznać np. przeszłość swego nielubianego sąsiada i wyciągnie fałszywe wnioski.
W związku z tym lepiej może byłoby, żeby naród poznawał swoją historię za pośrednictwem specjalistów, także dziennikarzy - powiedział Hołda. Jego zdaniem dobrze, że z zapowiadanego udostępniania wyłączono dane wrażliwe.
Generalnie Hołda nie sądzi, by społeczeństwo po otwarciu archiwów "rzuciło się na IPN".