Pegaz sięga po rakietową „Narew”
Polska Grupa Zbrojeniowa bierze na celownik wart 11 mld zł przetarg na broń dla powietrznej tarczy „Narew".
11.12.2014 | aktual.: 17.12.2014 11:18
Dziś w radomskiej siedzibie narodowego koncernu obronnego, zwanego w branży Pegazem, powstanie konsorcjum dla budowy systemu obrony powietrznej krótkiego zasięgu. Jeśli rodzimy przemysł chce wejść do gry o wielomiliardowe kontrakty (kompletna, wielopoziomowa osłona polskiego nieba ma kosztować 26,6 mld zł), musi błyskawicznie zewrzeć szeregi. Tylko do połowy grudnia MON czeka bowiem na zgłoszenia firm zainteresowanych udziałem w negocjacjach technicznych.
Wejście polskiej zbrojeniówki jako potencjalnego wykonawcy programu „Narew" to jak dotąd największe biznesowe i technologiczne wyzwanie dla obronnego Pegaza. W ciągu półtora roku państwowy holding dokonał konsolidacji 26 podmiotów, w tym ośmiu grup kapitałowych z branży zbrojeniowej, stoczniowej, offshore, nieruchomości i nowych technologii, z rocznymi obrotami sięgającymi 5 mld zł oraz prawie 19 tys. pracowników. W ostatnich dniach PGZ skompletowała też zarząd, finalizując skomplikowany integracyjny proces.
W zarządzie do prezesa Wojciecha Dąbrowskiego i wiceprezesa Michała Świtalskiego dołączyli Krzysztof Trofinak, szef artyleryjskiej Huty Stalowa Wola (przejmie odpowiedzialność za handel i marketing), Tomasz Nita, prezes fabryki broni Łucznik w Radomiu (będzie odpowiadał w grupie za sprawy produkcyjne) i Dariusz Sokólski, dotychczasowy prezes Wojskowych Zakładów Lotniczych nr 2 w Bydgoszczy (ma się zajmować rozwojem holdingu).
Duże konsorcjum
- Szeroki udział polskiego przemysłu w budowie obrony przeciwlotniczej i przeciwrakietowej jest dla nas niezwykle istotny. Systemy rakietowe zaliczane są bowiem do najnowocześniejszych technologii na świecie, mogą więc przyspieszyć rozwój PGZ - mówi Wojciech Dąbrowski.
Dlatego w rakietowym konsorcjum są takie firmy jak PIT-Radwar, optoelektroniczne Przemysłowe Centrum Optyki, amunicyjno-rakietowe fabryki Mesko, Zakłady Mechaniczne Tarnów, Huta Stalowa Wola i Jelcz (sprzęt artyleryjski i pojazdy) czy gdyńskie Centrum Techniki Morskiej i Wojskowe Zakłady Łączności.
Prezes Dąbrowski przekonuje, że spółki grupy posiadają odpowiedni potencjał badawczo-rozwojowy i produkcyjny, by złożyć polskiemu wojsku kompletną i konkurencyjną ofertę na system „Narew".
Rodzime technologie
W zasięgu rodzimej zbrojeniówki są kluczowe elementy przeciwlotniczej tarczy krótkiego zasięgu - systemy radarowe, dowodzenia i kierowania ogniem. Prezesi twierdzą, że spółki PGZ byłyby w stanie w krótkim czasie dostosować do potrzeb przejęte od zachodnich partnerów technologie rakietowe, a także dokonać pełnej integracji systemu.
Z analiz Polskiej Grupy Zbrojeniowej wynika, że na 42 kluczowe dla programu „Narew" technologie 29 dostępnych jest w kraju. Polscy konstruktorzy i informatycy zbudowali też dla obrony powietrznej kraju systemy kontroli wykrywania zagrożeń i dowodzenia obroną naszego nieba. Jak zapewniają przedsiębiorcy, te doświadczenia można wykorzystać w projektowaniu tarczy powietrznej.
- Wybierając dostawcę systemu „Narew", warto uwzględnić fakt, że już setki milionów złotych publicznych pieniędzy państwo zaangażowało, poprzez Narodowe Centrum Badań i Rozwoju, w rozwój technologii radarowych dedykowanych powietrznej tarczy - przypomina prezes PCO Ryszard Kardasz.
Według oceny wojskowych realnymi możliwościami bojowymi dysponują już teraz jedynie zagraniczne zestawy i rakiety. Potencjalne wymagania dla zestawu „Narew" spełniają m.in. francuska rakieta VL-MICA, norwesko-amerykański system NASAMS II, izraelskie zestawy rakietowe Spyder i Barak-8 SR, a także niemiecki IRIS-T.