Pęczak, to nie mój przyjaciel
Aresztowany za korupcję poseł Andrzej Pęczak
może już wkrótce stanie przed sądem - zapowiada "Fakt". Na razie
jednak nie we własnej sprawie. Ma wskazać, kto był jego
człowiekiem w kopalni w Bełchatowie - były dyrektor czy jego
następca.
09.02.2005 | aktual.: 09.02.2005 07:31
Dla dyrektorów, to sprawa honoru. Chodzi im o jedno: by nikt nie pomawiał ich o kontakty ze skompromitowanym baronem. Były dyrektor Czesław Wojciechowski żalił się prasie, że stracił stołek, bo jego następca to człowiek Pęczaka. Obecny dyrektor, Włodzimierz Majewski odparł, że nie zna barona, a właśnie Wojciechowski był jego protegowanym.
- Sąd będzie chciał pogodzić dyrektorów. Jeśli się nie uda, trzeba będzie zapytać o zdanie Andrzeja Pęczaka, oświadczył gazecie sędzia Marek Rychter z Sądu Rejonowego w Bełchatowie.
Świadek Pęczak na pewno się stawi, bo prokuratura wystąpiła o przedłużenie jego aresztowania o kolejne trzy miesiące. Pęczak dojedzie więc z łódzkiego aresztu i jednego z dyrektorów może pogrążyć zdaniem: to ty jesteś moim przyjacielem. (PAP)