Trwa ładowanie...
09-01-2007 08:15

Pęczak powrócił do swojej rezydencji

Weekend spędził w domu z córką i zięciem. Pojechał również samochodem na zakupy do hipermarketu. Nie odwiedził go żaden z dawnych przyjaciół. Pęczak zmienił się nie do poznania. Z pełnego pychy, pouczającego wszystkich barona SLD, pewnego siebie działacza partyjnego, który jeszcze nie tak dawno trząsł Łodzią i województwem, stał się ugrzecznionym, przepraszającym za to, że żyje, wychudzonym człowiekiem.

Pęczak powrócił do swojej rezydencji
d1fw2mp
d1fw2mp

Jak się czuje na wolności po dwóch latach za kratkami poseł Andrzej "Full Wypas" Pęczak?

- Na spacerniaku i tzw. burcie tak właśnie za mną krzyczeli współwięźniowie: "Full Wypas" i "Merc z Firankami".

Prokuratorskich zarzutów w stosunku do pana nie brakuje. Jest pan oskarżony m.in. o pomoc w płatnej protekcji, przyjęcie 820 tys. zł łapówek i narażenie na milionowe straty Wojewódzkiego Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Ma pan też opinię człowieka pazernego.

- Na mnie wydano już wyrok. Mam tego świadomość. Czuję się jak wyciśnięta cytryna. Ważę niecałe 50 kg i jestem bardzo schorowany. Pewnie niedługo będę musiał iść do szpitala. Chciałbym jednak uczestniczyć w toczącym się procesie.

Gdy wrócił pan do domu, to...

- ...z radości pocałowałem podłogę. Zjadłem też na powitanie świeży chleb, który kupiła mi córka. To było moje marzenie. Później napuściłem do wanny wody i wykąpałem się. Czułem się jak w siódmym niebie. A na zakupy do hipermarketu pojechałem specjalnie. Chciałem zobaczyć, czy ludzie na mój widok nie będą pluli. Poznały mnie zaledwie dwie, może trzy osoby. Obyło się bez złośliwości. Po wizycie w hipermarkecie pojechałem na przejażdżkę samochodem po Łodzi. Chciałem sprawdzić, czy nie zapomniałem prowadzić auta, oraz zobaczyć, co się zmieniło. Widziałem m.in. wiadukt na ul. Aleksandrowskiej i hotel, który wybudowano w pobliżu skrzyżowania al. Mickiewicza z ul. Żeromskiego.

Spotkał się pan ze swoją byłą żoną?

- Z więzienia wysłałem do niej prawie 50 listów. Nie odpisała na żaden. Nie była też nawet na jednym widzeniu. Miałem jednak nadzieję, że chociaż teraz spotka się ze mną i pokaże mi naszego 7-letniego syna. Po przyjeździe do domu wysłałem jej SMS-a. Niestety, choć mieszka w pobliżu, nie znalazła na to czasu. Może dlatego, że ma już kogoś innego i jest w ciąży...

Edward Mazurkow

d1fw2mp
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1fw2mp
Więcej tematów