Pechowa zapora
O konieczności budowy zapory w Nieszawie mówi się od 5 lat, od momentu, kiedy Sejm podjął uchwałę w tej sprawie. Kolejni ministrowie ochrony środowiska zapewniali, że inwestycja powinna być szybko zrealizowana, ale na deklaracjach się kończyło - donoszą "Nowości".
03.02.2005 | aktual.: 03.02.2005 06:59
Ze względu na brak pieniędzy warszawski "Hydroprojekt" dopiero teraz zakończył opracowanie studium wykonalności tej inwestycji. "Wielokrotnie mówiłem podczas prac nad tegorocznym budżetem, że trzeba podjąć działania, żeby zapora w końcu powstała" - mówi poseł Marek Olewiński, wiceprzewodniczący Sejmowej Komisji Finansów Publicznych.
W budżecie państwa są, niestety, tylko środki na prace zabezpieczające stopień wodny we Włocławku. W końcu może dojść do katastrofy, bo stan techniczny włocławskiej tamy z roku na rok się pogarsza. Próg podpiętrzający tamę może wytrzymać, zdaniem specjalistów, maksymalnie do 2009 roku. W przypadku runięcia zapory, we Włocławku pod wodą może się znaleźć większa część miasta. Powstanie kolejnego stopnia wodnego na tym odcinku Wisły jest więc konieczne. Tama w Nieszawie miałaby kosztować 1 miliard 300 mln zł. Część pieniędzy mogłyby wyłożyć prywatne konsorcja - wyjaśniają "Nowości".
"Już od dawna są prywatni inwestorzy zainteresowani budową zapory za własne pieniądze, ale muszą uzyskać gwarancje rządowe, że inwestycja im się zwróci" - mówi poseł Marek Olewiński. "Ze względu na bezpieczeństwo mieszkańców Włocławka, będę zabiegał o to, żeby przekonać ministra środowiska co do konieczności budowy tamy w Nieszawie" - mówi Władysław Skrzypek, prezydent Włocławka, były poseł, autor sejmowej uchwały z 2000 roku.
W marcu odbędzie się we włocławskim ratuszu konferencja na temat stopnia wodnego w Nieszawie, w której udział wezmą przedstawiciele ministerstwa środowiska i parlamentarzyści z naszego regionu. Oby tym razem była owocna - dodaje gazeta. (PAP)