ŚwiatPawlak: Polska nie odczuje skutków amerykańskiego kryzysu

Pawlak: Polska nie odczuje skutków amerykańskiego kryzysu

Wzrost gospodarczy Polski jest zależny od
czynników wewnętrznych. Pozwala to mieć nadzieję, że nasza
gospodarka utrzyma w przyszłym roku wysokie tempo wzrostu - ocenia
w rozmowie zamieszczonej przez "Rzeczpospolitą" wicepremier i
minister gospodarki Waldemar Pawlak.

Pawlak: Polska nie odczuje skutków amerykańskiego kryzysu
Źródło zdjęć: © PAP

06.10.2008 | aktual.: 06.10.2008 10:51

Wyjaśnia, że podstawą dynamicznego wzrostu w naszym kraju są z jednej strony spożycie wewnętrzne, a z drugiej - inwestycje. Te czynniki sprzyjają rozwojowi gospodarki. Polska ma stosunkowo dobrą pozycję, bo nie ma żadnych powiązań, które by przenosiły negatywne zjawiska z USA na grunt polski.

Zdaniem wicepremiera, nie jest to łatwe do określenia przy jakim kursie złotego do euro Polska powinna wejść do ERM2. Potrzebne jest znalezienie równowagi. Po wejściu do UE i strefy Schengen, a także po zwiększeniu wolumenu wymiany międzynarodowej (w latach 2002-2007 nasz eksport wzrósł trzykrotnie, import dwukrotnie), nasze obroty handlowe są na poziomie ok. 300 mld dolarów w stosunku do ok. 500 mld dolarów PKB. Kupując dużo i eksportując dużo, stajemy się mniej wrażliwi na poziom kursu - podkreśla Pawlak.

Odnosząc się do sytuacji w górnictwie, wicepremier wskazuje, że w tej chwili mamy skumulowane dziesięć lat zaniedbań. Na to nałożyły się jeszcze zupełnie niezrozumiałe eksperymenty z kadrą zarządzającą kopalniami. Doprowadziło to do sytuacji, w której w ubiegłym roku nie zrealizowano planów wydobycia.

Obraz

Polecamy:

Musimy zatem przegrupować środki i uruchomić inwestycje początkowe, aby węgla na krajowe potrzeby było pod dostatkiem. W tym roku będziemy prowadzili prace nad przegrupowaniem struktury sprzedaży, żeby węgiel został w kraju - zapowiada Waldemar Pawlak. Nie ma bowiem uzasadnienia, by sprzedawać go za granicę, a jednocześnie importować gorszy na potrzeby energetyki czy przemysłu koksowego - dodał.

Źródło artykułu:PAP
Zobacz także
Komentarze (0)