Paweł Kowal zaapelował do ukraińskich posłów o potępienie użycia siły wobec demonstrantów
Europoseł Paweł Kowal (PJN) szef delegacji PE do Komisji Współpracy Parlamentarnej UE-Ukraina zaapelował w sobotę do posłów do ukraińskiej Rady Najwyższej o bezwarunkowe potępienie użycia siły wobec uczestników pokojowej demonstracji - zwolenników integracji Ukrainy z UE.
30.11.2013 17:35
Ukraińska milicja brutalnie rozpędziła w nocy z piątku na sobotę w Kijowie kilkuset uczestników Euromajdanu - demonstracji poparcia na rzecz integracji europejskiej Ukrainy. Kowal podkreślił w oświadczeniu, że "wśród demonstrantów było mnóstwo młodzieży i studentów, a ich postulaty były zgodne z oficjalnymi deklaracjami rządu Ukrainy w ostatnich latach", a "mimo to nastąpiła akcja policji".
Kowal oświadczył, że solidaryzuję się z uczestnikami pokojowej demonstracji i potępia atak policji na Euromajdan. Zwrócił się do władz Ukrainy o "zagwarantowanie wszystkim uczestnikom wielotysięcznych pokojowych demonstracji bezpieczeństwa" i zaapelował o "zezwolenie obywatelom na pokojowe i swobodne wyrażanie poglądów w sprawie europejskiego wyboru Ukrainy".
"Wobec brutalności sił porządkowych wobec demonstrantów powinniśmy, jako wybrani przedstawiciele - parlamentarzyści mówić jednym głosem. Dlatego apeluję do przyjaciół posłów do Rady Najwyższej z wszystkich partii, którzy nie zabrali w tej sprawie głosu, o jednoznaczne stanowisko i bezwarunkowe potępienie użycia siły. To kluczowy element naszej wiarygodności w wykonywaniu mandatu poselskiego" - podkreślił Kowal.
Zapowiedział, że w związku z ostatnio wydarzeniami oraz wynikami rozmów unijno-ukraińskich podczas szczytu Partnerstwa Wileńskiego będzie wnioskował o pilne zwołanie nadzwyczajnego posiedzenia Komisji Współpracy Parlamentarnej UE - Ukraina.
Z kolei były premier, obecnie europoseł PO Jerzy Buzek w oświadczeniu, wezwał ukraińskie władze do "natychmiastowego zaprzestania przemocy".
"Dziś, Ukraińcy obudzili się w ponurej rzeczywistości. Nie tylko dlatego, że wczoraj w Wilnie władze ukraińskie zignorowały geopolityczny wybór swoich obywateli. Ale przede wszystkim dlatego, że pod osłoną nocy policja użyła siły wobec pokojowych demonstrantów na kijowskim EuroMaidanie - głównie studentów i dziennikarzy. Ukraina cofnęła się do czasów sprzed Pomarańczowej Rewolucji" - ocenił Buzek.
Według b. premiera, "atakując pokojowo nastawionych zwolenników europejskich wartości" prezydent Ukrainy Wiktor Janukowycz "wymierzył policzek wszystkim Europejczykom".
"Unia Europejska nie pozostawi tej bezsensownej przemocy bez reakcji. Wzywamy ukraińskie władze do natychmiastowego zaprzestania przemocy. Życzę Ukraińcom siły i odwagi w ich walce o lepsze jutro" - napisał Buzek.
Protesty na Ukrainie wybuchły 21 listopada, kiedy rząd ogłosił, że wstrzymuje przygotowania do podpisania umowy stowarzyszeniowej z UE. Porozumienie miało być zawarte w piątek, na szczycie Partnerstwa Wschodniego w Wilnie. Gdy w piątek po południu media przekazały, że obecny w Wilnie prezydent Janukowycz jednak nie podpisał umowy, w centrum Kijowa pojawiły się liczne oddziały milicji, w tym funkcjonariusze specjalnej formacji Berkut. Doszło do przepychanek. Politycy opozycji ogłosili wówczas, że protesty będą kontynuowane, oraz że będą dążyć do usunięcia Janukowycza ze stanowiska szefa państwa.
Dziś nad ranem 35 osób zostało zatrzymanych, a kilkadziesiąt rannych w wyniku ataku milicyjnych oddziałów specjalnych Berkut na zwolenników integracji Ukrainy z UE zgromadzonych na tzw. Euromajdanie. Wśród pobitych jest dwóch obywateli Polski.
Premier Donald Tusk odnosząc się do rozpędzenia przez ukraińską milicję demonstracji zwolenników integracji europejskiej podkreślił w sobotę, że opinia publiczna w Polsce i opinia międzynarodowa na pewno nie będzie akceptowała, nie będzie tolerowała tego typu drastycznych zdarzeń. Zapowiedział, że strona polska będzie oczekiwała wyjaśnień od strony ukraińskiej ws pobicia polskich obywateli, którzy uczestniczyli w demonstracji. Premier zaznaczył jednocześnie, że "odpowiedzią na tego typu sytuacje, jaka zdarzyła się w Kijowie, musi być dialog".
Oświadczenie ws wypadków w Kijowie wydało też polskie MSZ. Wyrażono w nim solidarność z przedstawicielami społeczeństwa ukraińskiego pokojowo demonstrującymi na rzecz europejskiej przyszłości ich kraju. "Pacyfikacja pokojowych demonstracji nie służy integracji europejskiej Ukrainy; przestrzegamy władze ukraińskie przed stosowaniem rozwiązań siłowych, bo mogą one mieć nieobliczalne i nieodwracalne konsekwencje" - napisał w oświadczeniu rzecznik MSZ Marcin Wojciechowski.
MSZ wezwało do tego, "by konflikty społeczne na Ukrainie rozwiązywano metodami pokojowymi i politycznymi", wyraziło nadzieję, że "siła i przemoc zostaną zastąpione przez dialog i porozumienie" i zadeklarowało "zdecydowane wsparcie dla takich działań".