"Patyk" może stracić status świadka koronnego ws. zabójstwa gen Papały
Igor M. "Patyk", podejrzany o zabójstwo gen. Marka Papały, z mocy prawa może stracić status świadka koronnego, jaki miał od lat za współpracę z wymiarem sprawiedliwości ws. kradzieży samochodów i korupcji. Zeznania, jakie złożył, pozostają w mocy.
27.04.2012 | aktual.: 27.04.2012 16:29
Takie konsekwencje przewiduje prawo karne i ustawa o świadku koronnym z 1997 r. - przypomniał znany adwokat Radosław Baszuk. Zgodnie z przepisami świadkiem koronnym nie może być osoba, która usiłowała popełnić albo popełniła zabójstwo, ani szef grupy przestępczej, tymczasem "Patyk" w tym tygodniu usłyszał zarzut zabójstwa.
Decyzję dotyczącą odebrania statusu świadka koronnego musi podjąć prokuratura w Katowicach, na wniosek której Igor Ł. (po zmianie nazwiska Igor M.) otrzymał go w sądzie w 2001 r. Zagwarantowało mu to umorzenie spraw, w których otrzymałby zarzuty - gdyby nie poszedł na współpracę z organami ścigania. Mec. Baszuk uważa, że taką procedurę można wszcząć dopiero po prawomocnym skazaniu "Patyka" za zabójstwo. - Ja tak uważam, ale sprawa nie jest oczywista - zastrzegł.
Spraw, w których doszło do skazań dzięki obciążającym zeznaniom "Patyka", było - jak wyliczyła "Gazeta Wyborcza" - co najmniej kilkanaście. Sądy uniewinniły jednak także niektórych policjantów, których ten złodziej luksusowych samochodów pomówił o korupcję.
- Utrata statusu świadka koronnego powinna spowodować, że taka osoba traci ochronę i "pakiet socjalny", jaki otrzymuje w zamian za współpracę (niekiedy także nowe życie pod nową tożsamością), a prokuratura podejmie na nowo umorzone śledztwa przeciw temu świadkowi. Może on więc liczyć się z tym, że stanie przed sądem w sprawie dawnych przestępstw - chyba że ich karalność już się przedawniła - wyjaśnił mecenas Baszuk.
Jak podkreślił, nie ma jednak bezpośredniego przełożenia między utratą statusu "koronnego" a ewentualnością wznawiania procesów, w których złożył on obciążające zeznania i zmiany ustaleń oraz wyroków. - Zeznania są złożone i - mimo że "koronny" nie jest już "koronnym", nadal mają one walor zeznania świadka i domniemanie prawdziwości. Gdyby chcieć je obalić, trzeba najpierw udowodnić, że świadek świadomie kłamał, zarzucić mu fałszywe zeznania i prawomocnie skazać, a dopiero potem - wnosić o wznowienie prawomocnie zakończonych procesów. Decyduje o tym sąd i za podstawę musi mieć stwierdzenie, że w toku procesu doszło do przestępstwa np. fałszywych zeznań - tłumaczy adwokat.
86 świadków koronnych
Według danych policji przekazanych Fundacji Helsińskiej w drugiej połowie zeszłego roku policja chroniła 86 świadków koronnych i 139 osób ich najbliższych. Świadkiem koronnym, według prawa, może być członek gangu, który postanowi zerwać z przestępczą przeszłością i ujawni wszystko, co wie o swych kompanach i przestępstwach, które popełnili; nie ma prawa odmówić zeznań. Taki skruszony gangster może w zamian liczyć na umorzenie swoich spraw, wolność, a nawet - w razie zagrożenia życia lub zdrowia - na zmianę tożsamości dla siebie i najbliższej rodziny.
Świadkowie koronni funkcjonują w polskim prawie od 13 lat. Rząd tłumaczył konieczność wprowadzenia tej instytucji poprawą skuteczności walki ze zorganizowaną przestępczością. Budzi ona wątpliwości wielu środowisk prawniczych, gdyż jest wyłomem w zasadzie legalizmu (tj. karania każdego przestępcy). Krytycy wskazują, że zbyt często świadkowie koronni wykorzystują ją do załatwiania swoich interesów; pisano też o przypadkach, gdy gangi podstawiały swoich ludzi, by zostali "koronnymi" - aby mieć informacje ze śledztwa i możliwość wpływania na jego bieg.
Według ministra sprawiedliwości Jarosława Gowina, instytucja świadka koronnego "generalnie bardzo dobrze się sprawdza" i powinna pozostać w polskim prawie.
Dobrze znany policji
"Patyk" to postać dobrze znana organom ścigania. Pod koniec lat 90. katowiccy policjanci i prokuratorzy ujawnili wyspecjalizowaną grupę złodziei, którzy na Śląsku kradli luksusowe samochody "na stłuczkę" i "na koło". Tropy śledztwa prowadziły do Warszawy. Przełomem okazały się zeznania "Patyka", który opowiedział o działalności grupy. Wtedy okazało się, że gang ma na koncie kradzież ok. 500 luksusowych samochodów wartych 50 mln zł. Większość z nich grupa ukradła w Warszawie.
Efektem innych zeznań Igora Ł. było oskarżenie w 2003 r. pięciu warszawskich policjantów o współpracę ze złodziejami samochodów z gangu pruszkowskiego. Za łapówki funkcjonariusze mieli umożliwiać złodziejom unikanie kary. Po procesie za udział w grupie przestępczej i korupcję niektórzy funkcjonariuszy zostali uniewinnieni.
"Patykiem" zainteresowało się CBŚ, pytano go też o inne sprawy. Według ówczesnych twierdzeń "Patyka", czerwcowego dnia 1998 r., gdy na parkingu przed swym blokiem w Warszawie zginął gen. Papała, próbował ukraść inny samochód. Nie zdążył, bo przegonili go zamachowcy. Widział jednak trzech mężczyzn - w tym rzekomo Ryszarda Niemczyka (skazanego za zabójstwo gangstera "Pershinga") oraz nieżyjącego już b. zapaśnika Krzysztofa W.