Patryk Jaki wiceprezesem PiS? "Zrobiłbym większą karierę"
- Jestem gotów kandydować w wyborach prezydenckich - mówi europoseł Suwerennej Polski Patryk Jaki. W wywiadzie dla WP były wiceminister sprawiedliwości mówi o możliwym połączeniu z PiS, aferze Funduszu Sprawiedliwości, odpowiada Januszowi Kowalskiemu i wspomina o "prywatnych problemach, które utrudniają mu normalne funkcjonowanie".
- Marcin Romanowski usłyszał 11 zarzutów, które dotyczą m.in. udziału w zorganizowanej grupie przestępczej, a także ustawiania konkursów w śledztwie dotyczącym nadużyć związanych z Funduszem Sprawiedliwości. - Na pośle Romanowskim Tusk realizuje personalną zemstę, aby dopaść Zbigniewa Ziobrę - twierdzi Patryk Jaki.
- Europoseł przekonuje, że "życie nauczyło pokory" jego środowisko, ale "wybory do PE pokazały też, że kandydaci Suwerennej Polski potrafią robić różnicę".
- Jaki odpowiada też na pytanie, czy PiS może stracić subwencję przez jego partię.
Michał Wróblewski, Wirtualna Polska: Zamyka pan projekt "Suwerenna Polska"?
Patryk Jaki, europoseł Suwerennej Polski: Jesteśmy częścią obozu Zjednoczonej Prawicy.
I zostanie pan wiceprezesem PiS?
Wykluczyć tego nie mogę, taka jest polityka. Jednak nie ma takiej decyzji. Jak rozumiem, nawiązuje Pan do spekulacji medialnych o powstaniu nowej partii z połączenia PiS-u z Suwerenną Polską...
To nie spekulacje medialne, tylko zapowiedzi prezesa Kaczyńskiego, który na spotkaniu z dziennikarzami powiedział, że Suwerenna Polska prawdopodobnie dołączy do PiS.
Jesteśmy odrębną formacją, która odcisnęła swoje piętno na życiu publicznym.
A to niewątpliwie. Dziś dowiadujemy się, jakie było to piętno.
Wyłącznie pozytywne - wbrew temu, co się mówi. Fundamentalna reforma komornicza, redukcja lichwy, przestępstw vatowskich, zabierania dzieci z powodu biedy, zatrzymana dzika reprywatyzacja i skuteczne odszkodowania dla ofiar, nasza ustawa o zakazie likwidacji gotówki, jako pierwsi dobrze i szeroko diagnozowaliśmy nasze problemy z UE od zmian ustrojowych, po Zielony Ład czy uzależnienie wypłaty środków od kryterium - jak ja to nazywam - "leworządności". To wszystko zasługi Suwerennej Polski.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najwidoczniej prezesa PiS lista tych sukcesów nie przekonała. Wróćmy do pytania. Połączycie się w końcu z PiS?
Zawsze w sprawach pryncypialnych graliśmy na rzecz interesu obozu Zjednoczonej Prawicy. Jesteśmy jego lojalnym członkiem, który też zna swoje miejsce w szeregu, wiemy, że prezes Jarosław Kaczyński jest liderem całego obozu. Jednak wybory do PE pokazały, że kandydaci Suwerennej Polski potrafią robić różnicę.
Do Parlamentu Europejskiego dostało się tylko dwóch polityków SP - pan i Jacek Ozdoba.
Aż dwóch. Czyli tyle, ile mieliśmy wcześniej, a cała frakcja PiS straciła aż siedem mandatów. Jednak w okręgach, gdzie startowali nasi znaczący kandydaci, lista robiła relatywnie większe wyniki, w szczególności w zestawieniu do konkurencji po prawej stronie.
Do tego dysponujemy środowiskiem o największych po prawej stronie zasobach i narzędziach do komunikacji w internecie. A to przyszłość w kampaniach wyborczych. Z każdym rokiem ci, którzy ważą dużo w systemie social mediów, będą zyskiwali kosztem tradycyjnej komunikacji. Tak jest na całym świecie. Do tego mamy najmłodszych posłów.
Ale kandydujecie od lat z list PiS, bo inaczej nie mielibyście szans w jakichkolwiek wyborach na przekroczenie progu.
Tego nie wiemy. Przypominam, że ostatni raz, kiedy startowaliśmy osobno, to dostaliśmy 4 proc. A SP wtedy i dziś to niebo i ziemia. Dla nas jednak najważniejsza jest Polska, dlatego nie jestem w stanie wykluczyć w przyszłości innej formuły. Pamiętając jednak, że pewnie indywidualnie wielu z nas większą karierę zrobiłoby, będąc w PiS.
Taki jest pan pewny?
Podejrzewam, że wtedy dostałbym pewnie jedynkę na liście do PE, a nie znów musiałbym walczyć z miejsc niżej. Nasi ludzie są też gorzej traktowani. To są realne minusy. Już dawno mi mówiono, że zrobiłbym większą karierę, będąc w PiS. Jednak są rzeczy ważniejsze niż "kariera". Dlatego mogliśmy mówić, że pewne środowisko w naszym obozie…
…czyli premier Mateusz Morawiecki i jego środowisko.
…nie tylko - jednak byli tacy, co uważali, że można dogadać się z UE, żeby otrzymać fundusze, kosztem "nieruszania" władzy układu w sądach czy mediach. A my mówiliśmy, że i tak nam środków nie dadzą, ale stracimy szanse na fundamentalną zmianę w Polsce. I niestety czas przyznał nam racje.
Dlatego nie startujecie samodzielnie, tylko musicie kandydować z list PiS. Taka jest wasza "potęga".
Nie jesteśmy potęgą. Właśnie życie nauczyło nas pokory. Jednak naprawdę jest wielu wyborców, którzy nie zagłosowaliby na PiS, gdyby nas tam nie było.
Jest pan gotów kandydować w wyborach prezydenckich?
Tak, jestem gotowy kandydować w tych wyborach. Trzy moje ostanie weryfikację wyborcze to za każdym razem ponad ćwierć miliona głosów. Wyniki zawsze ponad średnie wyniki PiS-u.
Pana nazwisko dotąd nie pojawiało się na giełdzie nazwisk.
Jeśli znajdzie się jednak lepszy kandydat, chętnie mu pomogę. Przecież tu nie chodzi o mnie, a o Polskę. Musi to być jednak kandydat gotowy na najbrutalniejszą kampanię w historii, a jeśli wygra, to na stawienie czoła tym bandytom od Tuska.
Ale to Donald Tusk nazywa was gangsterami.
Tusk rzeczywiście stworzył jakiś nowy ustrój, który w skrócie polega na tym, że kto przejmuje aparat siłowy państwa może wszystko. Żadne kadencje, autonomie poszczególnych organów nie mają znaczenia. I paradoksalnie widzę w tym plus. Ponieważ "dzięki" Tuskowi państwo pod tytułem III RP przestało istnieć. I na tych gruzach może wreszcie uda się zbudować prawdziwą i silną Polskę.
Jest pan zawiedziony Januszem Kowalskim, który odszedł z Suwerennej Polski?
Dano mi nagle odpowiedzialność za partie, która i tak była zdziesiątkowana chorobą lidera, atakami z lewej i prawej strony. Potwornym atakiem mediów, UE, sądów. Do tego doszły jeszcze ataki służb, neoprokuratury. Wyważanie drzwi w domach naszych posłów, teraz wnioski aresztowe. W czasie kampanii, jak kładłem się spać w nocy, pojawiały się nowe taśmy, wstawałem i były kolejne. Brutalność i bezprawie Tuska i Bodnara przekroczyły wszelkie granice. Myślę, że niewielu liderów politycznych musiało się mierzyć z taką sytuacją w swoim życiu.
I jeszcze to wszystko w środku mojej własnej kampanii, gdzie zostałem zrzucony w nie swój okręg i pozbawiony jedynki. Mam jeszcze dodatkowo problemy prywatne, które utrudniają mi normalne funkcjonowanie, ale nie chcę o tym publicznie mówić. I do tego jak by wszystkiego było mało, w środku tej burzy, kiedy próbuję obronić nasze środowisko przed śmiercią, dochodzi Janusz Kowalski, który też mnie atakuje. To jest smutne.
Janusz Kowalski nie atakuje Suwerennej Polski, tylko krytykuje pana. Mówi, że -owszem - nagrywa pan "fajne filmiki w Brukseli", ale nie dźwiga pan przywództwa.
Na pewno nie jestem idealnym przywódcą. Mam wiele wad. Jednak nie uciekam z okrętu atakowanego przez piratów i tak, jak potrafię, próbuje z całych sił bronić załogi świetnych ludzi. A Janusz? Jak w takim razie ocenić zaprezentowany przez niego model "przywództwa"?
Chce pan powiedzieć, że Kowalski okazał się miękiszonem?
Nie powiedziałem tego. Wbrew tych jego ciągłym zaczepkom w moją stronę, dalej życzę mu dobrze.
List Jarosława Kaczyńskiego, w którym prezes zabrania politykom Suwerennej Polski korzystania z Funduszu Sprawiedliwości, pogrąża pana partię?
Nie. Wystarczy go czytać ze zrozumieniem. Pan prezes prosi o wyjaśnienia i pisze o sprawie w trybie przypuszczającym. Na konferencji prasowej przyznał niedawno, że sprawa była wyjaśniona.
Wydźwięk jego listu był zupełnie inny. A ujawniane liczby i kwoty pokazują jasno: miliony złotych z Funduszu Sprawiedliwości były kierowane w nieporównywalnie większym stopniu do okręgów, z których kandydowali politycy Suwerennej Polski. W liście do Zbigniewa Ziobry stwierdził to wprost prezes.
Chodzi panu o mapkę, którą pokazali "bodnarowcy" z wydatkami na OSP? Tylko popełnili tu śmieszny błąd. Pokazali OSP z podziałem na regiony, aby pasowało do tezy. Tymczasem siedzibą OSP jest gmina. Co więcej to gmina jest wnioskodawcą. I kiedy uwzględni się ten oczywisty fakt formalny, to podział z środków z FS wygląda już tak: 72 proc. - Bezpartyjni, 12 proc. - PSL 9 proc. - PiS 4 proc. - PO, 0,33 proc. - Suwerenna Polska. Więc kłamią, aby pasowało do tezy.
Czyli pana zdaniem nie ma sprawy?
Wie pan, ja też wielokrotnie otrzymywałem od ludzi pełno informacji o jakichś rzekomych aferach, nieprawidłowościach. I zawsze wtedy wysyłałem pisma, w których domagałem się wyjaśnień. I konfrontacja argumentów dwóch stron sporu sprawiła, że nie było żadnej "afery".
Afera Funduszu Sprawiedliwości jest uważana za jedną z największych w czasach rządów PiS i Suwerennej Polski.
Jeżeli tak, czy to w ogóle nie ośmiesza wszystkich, którzy tak mówią? Aferą nie jest sprawa Grodzkiego, Nowaka, bezpowrotnie utracone miliardy z VAT czy taśma posła Gomoły od Hołowni, gdzie każdy słyszał, że żądał korzyści majątkowej za miejsce na liście wyborczej, a aferą jest zły statut księdza Olszewskiego ws. ośrodka, który stoi i państwo nic nie straciło? Czy ludzie, którzy tak mówią, wczytali się w szczegóły tych spraw?
To jak pan to wyjaśni?
Są dwie metody podziału środków z funduszów: albo jak ekipa Tuska w samorządach na programy typu - i teraz cytuję - "rozpowszechnianie wiedzy na temat branży usług seksualnych", projekt "Szkoła strefą wolną od homofobii i transfobii" oraz pogadanki o zmianie płci w szkołach i inne, gdzie samorządy PO wydały tylko w 2022 roku ponad 1 mld zł, albo jak Fundusz Sprawiedliwości, który wydał 262 mln na Straże Pożarne i sprzęt ratujący życie oraz - mniej - na organizacje związane z Kościołem Katolickim, który dla społeczeństwa robi znacznie więcej niż organizacje "genderowe". Z Funduszu Sprawiedliwości zbudowano klinikę "Budzik" dla najciężej poszkodowanych w wypadkach drogowych.
Tyle że to kiepski chwyt, bo nikt nie atakuje kliniki Budzik. Pretensje i zarzuty są o to, że mieliście traktować Fundusz przeznaczony dla ofiar przestępstw jak wyborczą skarbonkę, z której kandydaci Suwerennej dotowali w swoich okręgach wyborczych straże pożarne, Koła Gospodyń Wiejskich, a niektórzy - jak zarządzający ośrodkiem Archipelag ksiądz Michał O. - wyprowadzali, według prokuratury, pieniądze z Funduszu i byli beneficjentami ustawionego konkursu. To było działanie wręcz systemowe.
Nie. Nie ma zarzutu "wyprowadzania pieniędzy" dla księdza, tylko złego rzekomo statutu fundacji. A straże pożarne czy szpitale to publiczne instytucje, które służą ludziom w całej Polsce. I tak wspomagaliśmy je systemowo. A teraz jest z tym jak z CPK. Trwają wieczne audyty "bodnarowców", a projekty stoją.
Nie ma środków na szpitale czy nowe wozy strażackie. Poza tym stawianie posłom zarzutów, że lobbują za strażami pożarnymi czy organizacjami ze swoich regionów w ministerstwach, to absurd. Gdyby tak do tego podejść, to połowie posłów na Sejm trzeba by postawić zarzuty, ponieważ ich praca właśnie na tym polega, aby ściągać środki do swojego regionu.
Szkopuł w tym, że te dystrybuowanie było bardzo wybiórcze, a korzystali na nim w szczególności politycy waszej partii. A także organizacje związane z waszym środowiskiem. Prokuratura twierdzi, że środki otrzymywały fundacje, o których wiadomo było, że wygrają konkurs, zanim go ogłoszono.
To nieprawda. Jednak swoją drogą myśli pan, że na jakiej zasadzie głównie lewicowe organizacje dostają środki od Trzaskowskiego, czy wcześniej z Funduszu Sprawiedliwości organizacja jednej z posłanek z lewicy? Słynny artykuł, który pozwala ministrowi sprawiedliwości podejmować decyzje wbrew urzędnikom, istniał za czasów rządów PO i z niego korzystano. Jednak nikomu z nas do głowy nie przyszło, aby wyposażyć część urzędników w dyktafony, a konkurentom politycznym wywarzać drzwi w domach i zamykać w aresztach.
Prawdziwą zbrodnią są informacje ujawniane ostatnio w mediach o torturowaniu księdza Michała i przetrzymywanych w aresztach urzędniczek. Pozbawianie jedzenia czy pica, wybudzanie w nocy i puszczanie głośno muzyki pod celą, to tortury jak w czasach komunistycznych. Dlatego zorganizowaliśmy protest w tej sprawie. Takiego skandalu jeszcze w III RP nie było.
Służby zaprzeczają, jakoby dochodziło do "tortur". Nie mamy jednoznacznych dowodów w sprawie, mamy relacje osadzonych w aresztach. A co z praniem pieniędzy z Funduszu? Co z ustawionym konkursem? O obracaniu lewymi fakturami pisały OKO.press i TVN24. Padają konkretne liczby i nazwiska. Zeznania świadka w tej sprawie są jednoznaczne. I złożone pod przysięgą.
Pod żądną przysięgą. Wszystko jest oparte na opowieściach jednego pana, któremu pomaga to pisać poseł Tuska, który ma powody do osobistej zemsty na Zbigniewie Ziobrze. W dodatku sam jest podejrzany, więc może zgodnie z prawem kłamać. A neoprokuratura realizuje dziś zlecenia polityczne.
Zupełnie inaczej niż za waszych rządów, prawda?
Tak. Bo przypominam, że za naszych rządów były nawet wnioski o areszt dla ważnych polityków naszego obozu. A teraz? Wszystkie sprawy PO liczone w setkach ukradzionych milionów, świetnie udokumentowane, już "poskręcane". A posłów się ściga, bo pomagali strażom pożarnym lub - jak mnie - chcą wsadzić na 3 lata, bo "polubiłem" post pokazujący przemoc migrantów.
Co miał pan wspólnego z fundacją Ex Bono?
Znałem jedną osobę. Jak pełno osób w innych fundacjach i organizacjach, które za różnych rządów otrzymywały i otrzymują dotacje.
Fundacja Ex Bono w 2018 r. dostała z Funduszu Sprawiedliwości warte 9 mln zł kontrakty na prowadzenie punktów pomocy ofiarom przestępstw w Opolu oraz w Tychach. Organizacja - jak pisały media - szybko jednak porzuciła podopiecznych.
Fundacji Ex Bono przyznano taką dotacje na wspomniany projekt, ale otrzymała 850 tys. zł, z czego większość zwróciła. Bardzo szybko wypowiedziano jej umowę.
"Miało to poważne konsekwencje dla sytuacji osób pokrzywdzonych przestępstwem, która w przypadku województwa opolskiego uległa istotnemu pogorszeniu, a nawet stworzyło bezpośrednie zagrożenie dla życia i zdrowia niektórych beneficjentów pomocy z terenu województwa śląskiego" - tak stwierdziła w swym raporcie Najwyższa Izba Kontroli.
Podopiecznych zostawiono w wyniku rozwiązania umowy. I skoro to ma być "zarzut", to jak traktować Bodnara, który nagle wypowiedział pełno takich umów i dziesiątki tysięcy poszkodowanych do dziś zostaje bez pomocy? Ten zarzut jest absurdalny.
Nie do końca. Fundacja nie realizowała innych, wcześniejszych projektów, a mimo to wygrała jeden z konkursów z dużo bardziej doświadczoną fundacją. W Ex Bono pracowały działaczki Solidarnej Polski. Politycy SP pracowali w ośrodkach założonych przez fundację. Główne skrzypce w fundacji miała grać opolska radna, która była pana współpracowniczką.
Była współpracowniczką około 10 lat temu. A doświadczenie było tylko jednym z kryteriów. W przyznawaniu środków liczył się też pomysł, proponowana kadra do projektu i tak dalej. Tak, jak w wielu podobnych projektach. Co jednak najgorsze, nagonka na szefa tej fundacji, który pracował za darmo i pomógł tylu ludziom - doprowadziła do jego nagłej śmieci. Ktoś musi za to odpowiedzieć.
W Wirtualnej Polsce pisaliśmy - na podstawie materiału dowodowego zgromadzonego przez prokuraturę - że poseł Marcin Romanowski rozdzielał środki z Funduszu Sprawiedliwości już po tym, jak stracił uprawnienia. W uzasadnieniu prokuratury Romanowski jawi się jako lider "zorganizowanej grupy przestępczej".
Gdyby nie tragizm tej sytuacji, można byłoby to skwitować śmiechem. Poseł Romanowski, dobry i przyzwoity człowiek, aresztowany za pomaganie strażom pożarnym czy dotacje dla Archipelagu, wspaniałego projektu pomocy ludziom, którzy teraz nie mają gdzie pójść, a kumpel Tuska, Grodzki [Tomasz, senator KO - przyp. red.], gdzie 250 osób zeznało o korzyści majątkowej, co jest rekordem w Europie, będzie w telewizji się z niego śmiał. Takiej sprawiedliwości ludowej chcieliście, Polacy?
PiS może stracić przez Suwerenną Polskę subwencję. Mówią o tym niektórzy prawnicy. To będzie ostatnie "osiągnięcie" pana partii?
Powodem ma być chwalenie się przez posłów w czasie kampanii nowymi wozami strażackimi czy dotacjami dla publicznych szpitali. Skoro za to ma się tracić subwencje, to będą ją miały tylko partie, które nic nie robiły dla ludzi i nie mają się w czasie kampanii czym pochwalić.
Powoli zamieniamy nasze państwo w parodię. Wojna za granicą, podwyżki na wszystko, wstrzymane najważniejsze projekty rozwojowe, a czym zajmuje się Tusk z Bodnarem? Zamianą Polski w jedną wielką komisję śledczą. Jak nie ma chleba, to muszą być igrzyska. To paliwo się jednak wkrótce wyczerpie. Polacy chcą lepiej żyć i sama zemsta nie wystarczy.
Pana kolega, Marcin Romanowski, ma kilkanaście zarzutów. Trafił do aresztu, wyszedł z niego, ale władza twierdzi, że tylko na chwilę. Ponosicie konsekwencje swoich działań. To nie zemsta, tylko kara.
Na pośle Romanowskim Tusk realizuje personalną zemstę, aby dopaść Zbigniewa Ziobrę. Przecież nic by się nie stało, gdyby skierowali wniosek o uchylenie immunitetu do Rady Europy. Pewnie mieliby większość. Ale widać, że tutaj działa bardziej chęć zemsty, a nie szukanie sprawiedliwości.
Wy też przecież chcecie się mścić.
Ekipę Bodnara po prostu spotka sprawiedliwość. To będą proste sprawy. Niewykonanie decyzji TK, zajęcie siłowe budynków, zlekceważenie prerogatyw prezydenta, nadużywanie władzy, nielegalne stosowanie kontroli operacyjnej, pozbawienie wolności posła z immunitetem, zamach na ustrój państwa. Wszystko to robili wspólnie i w porozumieniu. Więc pójdą siedzieć jako zorganizowana grupa przestępcza. Tym razem żadna UE im nie pomoże. Prezydentem USA będzie już Trump, a wiceprezydentem J.D Vance, który już publicznie mówił to, co ja wyżej o bandzie Tuska. Więc jeszcze trochę ludzi niestety skrzywdzą, ale wytrzymamy i przyjdzie czas sprawiedliwości.
Rozmawiał Michał Wróblewski, dziennikarz Wirtualnej Polski
Napisz od autora: michal.wroblewski@grupawp.pl