Patologiczna megalomania Berlusconiego?
Premier Włoch Silvio Berlusconi twierdzi, że to
on był mediatorem między George'em Bushem a Władimirem Putinem i
to on doprowadził do uspokojenia polemiki, jaka pojawiła się przy
okazji obchodów 60. rocznicy zakończenia wojny wokół oceny układu
z Jałty. Przywódca jednej z opozycyjnych partii rewelacje Berlusconiego nazwał patologiczną megalomanią.
Jak ujawnił Berlusconi, to on wystąpił przed prezydentem USA w roli gwaranta dobrej woli rosyjskiego przywódcy. Według słów Berlusconiego, zapewnił on Busha o demokratycznych zamiarach Władimira Putina. Dzisiaj rano George Bush powiedział mi, że rozmowa z Putinem przebiegła doskonale. "Masz rację" - przyznał mi prezydent USA - "tego człowieka należy popierać" - relacjonował Berlusconi.
Mówiąc o paradzie z okazji 60. rocznicy zakończenia wojny oświadczył, że była to piękna manifestacja i jednocześnie okazja do wymiany serdeczności między kolegami - szefami państw i rządów. Włoski premier podkreślił, że nie bił brawa czerwonym sztandarom, ale weteranom, którzy - jak to ujął - nie byli komunistami, lecz rosyjskimi patriotami. A to coś zupełnie, ale to zupełnie innego - dodał Berlusconi.
Jedynym włoskim politykiem, który skomentował wypowiedź szefa rządu o swej roli mediatora między prezydentami amerykańskim i rosyjskim, jest znany były prokurator Antonio Di Pietro, lider małego opozycyjnego ugrupowania. Berlusconi jest zwykłym megalomanem. Za każdym razem, gdy wymienia pozdrowienia z Putinem i Bushem, wmawia potem, że to on pogodził dwóch przywódców światowych mocarstw. Tu nie chodzi o zwykłe kłamstwa, ale o patologię, której symptomem jest brak poczucia, że wszystko ma swoje granice - powiedział Di Pietro.
Sylwia Wysocka