Passat przed ślubem
Ofiarami 29-letniego Jarosława G. były
głównie kobiety. Mężczyzna podający się za policjanta z Warszawy
obiecywał im niekiedy wspólną przyszłość, a potem wykorzystywał
ich zaangażowanie i zaufanie. Dzięki temu na przykład udawało mu
się wyłudzać pieniądze - piszą "Nowosci".
12.05.2004 | aktual.: 12.05.2004 06:02
Toruński Sąd Rejonowy skazał go za to na dwa lata pozbawienia wolności. Mężczyzna został zatrzymany w lipcu 2001 roku. Po tym jak na dwóch stacjach benzynowych Torunia próbował wyłudzić paliwo. Nie miał gotówki, ale za to posługiwał się podrobioną legitymacją policjanta z Warszawy.
Podczas śledztwa okazało się, że Jarosław G. może być sprawcą także wielu innych przestępstw, których ofiarami były często kobiety. Jednej obiecywał na przykład wspólny wyjazd do Niemiec. Na to konto wziął od niej ponad 14 tysięcy złotych. Oboje nie opuścili jednak kraju, natomiast oskarżony -grożąc kobiecie śmiercią - zmusił ją później do napisania oświadczenia, że nigdy nie brał od niej tej gotówki.
Również na ponad 14 tysięcy złotych oszukana została inna mieszkanka Torunia. Poznał ją przypadkowo i po jakimś czasie z nią zamieszkał. Tym razem mężczyzna obiecywał jej wspólne życie, najpierw jednak za jej pieniądze kupił passata.
Pretensje do oskarżonego ma zapewne także właścicielka mieszkania na toruńskim Rubinkowie. Oskarżony wynajmował je przez jakiś czas, ale za nie płacił. Na dodatek dość dużo rozmawiał przez telefon i nie regulował rachunków.
Jarosław G. wyłudzał też od kobiet znacznie mniejsze kwoty. Jednej zabrał na przykład telefon komórkowy i zastawił go w lombardzie, inną naciągnął na ponad sto złotych, kolejnej sprzedał obrączkę. Mężczyzna posługiwał się podrobioną legitymacją policyjną nie tylko na stacjach benzynowych. Straszył nią również prostytutki stojące przy drodze. Żądał od nich oddania paszportów. Próbował wyłudzić drobne kwoty pieniędzy i darmowe usługi seksualne. W jednym przypadku mu się to nawet udało.
Wśród 15 osób pokrzywdzonych w tej sprawie są także mężczyźni. Jednemu z nich oskarżony obiecywał okazyjny zakup golfa zarekwirowanego przez policję. Dostał na to prawie 6 tysięcy złotych. Do transakcji nie doszło, natomiast Jarosław G. grożąc mężczyźnie pozbawieniem życia zmusił go do napisania oświadczenia, z którego wynikało, że jest on winny oskarżonemu 10 tysięcy złotych.
Sąd w nieprawomocnym jeszcze wyroku uznał, że Jarosław G. bez skrupułów wykorzystywał ludzkie uczucia oraz zaufanie. Nie cofał się przed groźbami, zastraszaniem i szantażem. Robił to z chęci zysku. (PAP)