"Pasażerowie na gapę". Ta grupa Polaków może rozbić rządowy plan szczepień
- Ja się nie zaszczepię, niech inni to zrobią, to będę bezpieczny - tak myśli spora grupa Polaków, którą naukowcy Polskiej Akademii Nauk określili jako "pasażerowie na gapę". Od przekonania ich do udziału w szczepieniach zależy sukces narodowej kampanii.
17.12.2020 | aktual.: 02.03.2022 21:42
Nieufność wobec kompetencji lekarzy i twórców szczepionki, nieufność wobec kompetencji polityków i przekonanie o chciwości firm farmaceutycznych - naukowcy Polskiej Akademii Nauk wypunktowali argumenty, które powodują niezdecydowanie Polaków w sprawie udziału w narodowym programie szczepień przeciwko COVID-19. Takie zarzuty najczęściej przewijają się w mediach społecznościowych.
Zjawisko przyczyniło się do powstania szczególnej grupy osób, określonych jako "jadący na gapę". Osoby te obawiając się szczepionki, liczą na to, że szczepieniom poddadzą się wszyscy wokół, a wtedy również oni zyskają ochronę przed koronawirusem.
- Liczenie na to, że "ja się co prawda nie zaszczepię, ale skoro inni to zrobią, to będę bezpieczny" może być zawodne. A co jeśli i inni też będą chcieli "jechać na gapę"? Wtedy epidemii nie zwalczymy - komentują autorzy stanowiska Polskiej Akademii Nauk w sprawie szczepień. Wśród nich są wirusolog prof. Krzysztof Pyrć, socjolog prof. Andrzej Rychard i dr Aneta Afelt zajmująca się prognozami rozwoju epidemii w Polsce.
Przewidują oni, że kampania mająca przekonać grupę niezdecydowanych do szczepień będzie niezwykle trudnym zadaniem dla rządzących. Pod względem braku zaufania do oficjalnych źródeł informacji o COVID-19 Polacy okazali się światowym fenomenem.
Koronawirus. W Polsce nie ufa się prawie nikomu
Na 26 krajów tylko w Polsce największym autorytetem w sprawach COVID nie cieszą eksperci zdrowia publicznego. Ich opiniom ufa wprawdzie około 70 proc. obywateli. Tymczasem Hiszpanii, Wielkiej Brytanii, Wietnamie, Australii czy Chinach lekarze i eksperci od epidemii cieszą się ponad 90-procentowym zaufaniem. Polacy jako jedyni za najcenniejsze źródło informacji o COVID-19 uważają najbliższy krąg rodziny i znajomych. Dane opublikowała międzynarodowa firma badawcza YouGov.
Według socjologa dr. Pawła Marczewskiego brak zaufania do lekarzy i ekspertów wynika to z tego, że - wobec wadliwego systemu opieki zdrowotnej - nauczyliśmy się leczyć na własną rękę. Dodatkowo ten stereotyp utrwala większość reklam leków i suplementów, w których np. to sąsiadka poleca "coś na wątrobę" czy ból głowy.
Koronawirus. Kto mógłby zachęcać do szczepień?
Polacy nie ufają też opiniom rządzących polityków. Gorszy wynik braku zaufania odnotowano we Francji.
Według dr. Marczewskiego brak zaufania do rządzących paradoksalnie powoduje, że jesteśmy skłonni poddać się urzędowym obostrzeniom (większość osób sądzi wówczas, że jest gorzej, niż twierdzi rząd). Brak zaufania zawodzi, gdy chodzi o działania pozytywne i wymagające współpracy (np. akcja szczepień). Przeciętny Kowalski stwierdzi wówczas, że "rząd przesadza".
- W powszechnej kampanii na rzecz szczepienia powinni uczestniczyć ludzie spoza polityki, znane i cenione osoby ze świata nauki, sportu, sztuki czy mediów. Tylko tak możemy redukować nieufność, której poziom jest w Polsce stosunkowo wysoki - alarmują naukowcy PAN.