Trwa ładowanie...
20-06-2006 14:15

Paryż sprzymierzeńcem McDonald’sa

Mimo, że to właśnie Francuz Denis Hennequin miał być głównym kierownikiem jednej z restauracji McDonald’sa we Francji, siedem lat temu na wpół zbudowany obiekt został zrównany z ziemią przez buldożery. Miało to uchronić Francję przed amerykanizancją.

Paryż sprzymierzeńcem McDonald’sa
d1wp0sg
d1wp0sg

- Jesteśmy ikoną, symbolem, nie odżegnujemy się od tego – mówi Hennequin. – Byliśmy zszokowani. Przeciwnicy widzą w McDonald’sie ucieleśnienie zła związanego z fast foodem i całą kulturą amerykańską, ale mimo to Francuzi nie przestali zajadać się hamburgerami. Co więcej, mimo wszystkich ataków na przedsiębiorstwo, McDonald’s we Francji przyniósł w ubiegłym roku dochody niższe tylko od tych generowanych przez restauracje w Stanach Zjednoczonych.

Hennequin jest bez wątpienia ojcem sukcesu sieci restauracji we Francji, a incydent z buldożerami był dla niego jedną z najbardziej przykrych lekcji pokazujących, jak wygląda prowadzenie interesów w tym kraju. Po zdemolowaniu obiektu biznesmen zaczął włączać do kampanii reklamowych więcej informacji o produktach używanych w daniach McDonalds’a i o zatrudnianych w nim ludziach. Część jego sukcesu leży bez wątpienia w podkreślaniu narodowych elementów w restauracjach, jak chociażby faktu, że wszystkie bułki, mięso i inne składniki pochodzą z Francji i zostały wyprodukowane przez Francuzów.

Faktycznie, jedynym niefrancuskim produktem jest, paradoksalnie, ser do cheesburgerów. A to tylko dlatego, że McDonald’s stosuje cheddar – jedyny gatunek, który Francuzom nie wychodzi zbyt dobrze. Więc kiedy każdej zimy McDonald’s organizuje trwającą miesiąc promocję wielkich burgerów z serem, wkładany do nich ser pochodzi z Holandii lub Austrii.

Coś amerykańskiego dla przeciwników

Umiejętności Hennequina polegają na sprzedawaniu czegoś do szpiku kości amerykańskiego ludziom, którzy uważają się za przeciwników amerykańskiej kultury. To pomogło mu, choć sam nie jest Amerykanem, wspiąć się na najwyższy szczebel w tym amerykańskim przedsiębiorstwie, które z pewnością nie potrzebuje obcokrajowców.

d1wp0sg

Sekretem jego sukcesu jest przestrzeganie zasad McDonald’sa: uważne dobieranie personelu i usytuowania restauracji, szkolenie pracowników i wpajanie im doktryny obowiązującej w firmie. Szczerze przyznaje, że polega na dziwactwie swoich rodaków: na jawnym zniesmaczeniu amerykanizacją, połączonym ze swego rodzaju podziwem dla amerykańskiej żywności, filmów i telewizji.

Sukces McDonalds’a w Europie szedł w parze z powrotem jego popularności w Stanach Zjednoczonych. Tak jak w Europie, McDonald’s w USA pozyskuje klientów wprowadzając do swego menu elementy zdrowej żywności, jak sałatki czy owoce. Ale w przeciwieństwie do Europy odrodzenie w USA powiodło się tylko połowicznie, a to z powodu ogromnego sukcesu Dollar Menu, gdzie wszystkie dania, nawet podwójny cheesburger czy kanapka ze smażonym kurczakiem, kosztują tylko 1 dol.

Francuzi i reszta Europy nie podzielają bolesnego kryzysu McDonalds’a w USA. W rzeczywistości siła francuskich i innych europejskich restauracji może pomóc firmie – matce pokonać trudności. W zeszłym roku McDonald’s odnotował zwiększenie zysków przynoszonych przez restauracje w Europie, na swym drugim co do wielkości rynku.

Mit pucybuta

Hennequin dołączył do ekipy McDonald’sa po ukończeniu prawa i ekonomii oraz krótkiej pracy dla firmy doradczej. Po szkoleniu w McDonaldsie w Mulhouse, na wschodzie Francji, szybko wspinał się po szczeblach kariery, od menadżera restauracji, przez doradcę w regionie i dyrektora McDonald’sa we Francji po dyrektora całej Europy z 6276 restauracjami. We Francji istnieje obecnie 1035 restauracji, co stawia ten kraj na trzecim miejscu w Europie, po Wielkiej Brytanii i Niemczech.

d1wp0sg

Jako dyrektor europejskiego McDonald’sa, Hennequin (47 l.) odpowiada za 41 krajów i jest pierwszym Europejczykiem na tym stanowisku. To postawiło go na celowniku w czasie studenckich protestów przeciw zmianom w prawie dotyczącym zatrudniania młodych, a McDonald’s stał się symbolem niepewnego zatrudnienia. O pracy w nim Francuzi mówią: łatwo przyszło, łatwo poszło.

Nic więc dziwnego, że nawet bliscy Hennequina uważają, że jego karierze w McDonald’sie brakuje poszanowania. Rodzima kuchnia tak, ale McDonald’s? – Moja babcia myślała, że sprzedawałem francuskie frytki na bulwarze Saint-Michel – opowiada.

Na podstawie artykułu Johna Tagliabue z "New York Times"

d1wp0sg
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.

WP Wiadomości na:

Komentarze

Trwa ładowanie
.
.
.
d1wp0sg
Więcej tematów