Partyjny odzew na apel Leppera o pomoc dla powodzian
Apel wicepremiera Andrzeja Leppera o pomoc
powodzianom nie pozostał bez odpowiedzi. Partie polityczne
deklarują chęć pomocy, ale nie chcą być pouczane przez Leppera i
krytykują go za "grę wyborczą".
Powodzianie z najbardziej poszkodowanej dolnośląskiej gminy - Piechowice odebrali pieniądze przywiezione przez wicepremiera i szefa Samoobrony, Andrzeja Leppera. Samoobrona przekazała na zapomogi 100 tys. zł ze składek członkowskich partii. Lepper zaapelował do innych partii, aby "brały przykład" z Samoobrony.
Rzecznik PiS Adam Bielan powiedział, że jego partia rozważa przekazanie pomocy finansowej dla powodzian. Według niego, decyzje w tej sprawie zapadną po powrocie władz ugrupowania z urlopów.
Przypomnę, że po tragedii w Katowicach PiS przekazało największą pomoc - 0,5 mln złotych - ofiarom tej tragedii - powiedział Bielan. W związku z tym, jak dodał, Lepper nie musi apelować do PiS-u o pomoc dla ofiar powodzi.
Sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna nazwał ruch Leppera "tanią grą wyborczą". Pomoc powodzianom to element polityki rządu. Ofiarom powodzi trzeba dać nie 100 tys. złotych, ale tyle, ile będzie trzeba, aby wyrównać straty, poniesione nierzadko w wyniku braku koordynacji służb przeciwpowodziowych. Powodzi nie można traktować przez pryzmat wyborów samorządowych - powiedział Schetyna.
Zaznaczył, że wójtowie, czy burmistrzowie Platformy na poziomie samorządów pomagają ofiarom powodzi, ale główna inicjatywa musi tutaj należeć do rządu.
Zdaniem wiceprezesa LPR Wojciecha Wierzejskiego, zgodnie z ustawą o partiach politycznych Liga nie może przeznaczyć pieniędzy partyjnych na pomoc powodzianom. Byłoby to łamanie prawa - podkreślił. Jak podkreślił, może to być apel do poszczególnych członków Ligi i do takiego apelu może się przyłączyć.
Art.24. pkt.2. ustawy o partiach politycznych z 1997 roku stanowi, że "majątek partii politycznej może być przeznaczony tylko na cele statutowe lub charytatywne".
Szef SLD Wojciech Olejniczak powiedział, że docenia gest Samoobrony. SLD pomaga i jest otwarte na pomoc powodzianom - podkreślił szef Sojuszu. Zaznaczył jednak, że "z tragedii ludzkiej nie wolno robić polityki".
Trzeba pamiętać też o tym, że obowiązek pomocy jest po stronie państwa i mam nadzieję, że Andrzej Lepper doskonale to rozumie, że pomoc udzielona przez partię nie może zastąpić pomocy udzielonej przez państwo. Oczekiwałbym, że tutaj zostaną uruchomione instytucje państwowe w odpowiedni sposób - zaznaczył szef SLD.
Na pytanie, czy jego partia zareaguje na apel Leppera, Olejniczak odpowiedział, że SLD stale uczestniczy w różnego rodzaju akcjach charytatywnych. Przypomniał, że po tragedii w Katowicach Sojusz przekazał 200 tys. złotych ofiarom.
Olejniczak poinformował również, że jutro w rejon Dolnego Śląska ma udać się szef klubu parlamentarnego SLD Jerzy Szmajdziński, m.in. po to, by o pomocy dla powodzian rozmawiać tamtejszymi samorządowcami, wójtami, burmistrzami i prezydentami miast.
PSL chce, by pomoc powodzianom organizowana była przez akcję samorządów, które powódź ominęła. Jak powiedział Waldemar Pawlak, taki gest solidarności dotyczyć powinien pomocy materialnej. To nie jest tylko problem socjalny, to również problem związany z rolnictwem i utratą zbiorów. W takich przypadkach ważna będzie praktyczna pomoc - jak dostarczanie materiału siewnego, czy paszy. Po to, by ludzie, którzy znaleźli się w dramatycznym położeniu mieli szansę swoje gospodarstwa przeprowadzić do następnych zbiorów - powiedział prezes Ludowców Waldemar Pawlak.
Taką pomoc - zapowiedział Pawlak - zapewniać miałyby samorządy. Prowadzimy rozmowy z samorządami na temat powtórzenia akcji wzajemnej pomocy, którą realizowaliśmy w 1997 roku. Wtedy to gminy, które nie były poszkodowane przez klęski powodzi pomagały tym, które takich klęsk doznały - tłumaczył. (łc)
Więcej na ten temat w serwisie Wydarzenia.wp.pl