Partia utrudni zwycięstwo? Niezależni kandydaci górą
Z sondażu GFK Polonia dla "Rzeczpospolitej" wynika, że dotychczasowi prezydenci mogą być wręcz pewni reelekcji i mają sporą przewagę nad kandydatami spod partyjnych szyldów.
20.09.2010 | aktual.: 20.09.2010 10:57
Sondaż przeprowadzono w miastach gdzie znane są już nazwiska kandydatów. Najwyraźniej widać to we Wrocławiu. Urzędujący prezydent Rafał Dutkiewicz może liczyć na 70% poparcie, podczas gdy jego największy konkurent Dawid Jackiewicz z PiS może liczyć na zaledwie 8% głosów.
Podobnie sytuacja wygląda w Zabrzu. Szef komisji hazardowej Mirosław Sekuła ma nikłe szanse na zwycięstwo, bo chce na niego zagłosować zaledwie 16% ankietowanych, podczas gdy obecna prezydent miasta Małgorzata Mańka-Szczudlik może liczyć na ponad 53% głosów.
W Sopocie oskarżanemu o korupcję prezydentowi Jackowi Karnowskiemu sondaż daje nadzieję na 43% głosów, gdy kandydaci partyjni mają jednocyfrowe poparcie.
- W wyborach samorządowych partyjne szyldy niewiele dają, bo partie nie mają ludzi, którzy mogliby być poważnymi kontrkandydatami dla miejscowych liderów - ocenia dr Jacek Kloczkowski, politolog z Ośrodka Myśli Politycznej.
Prof. Kazimierz KiK, politolog z uniwersytetu w Kielcach, zwraca uwagę, że choć dotychczasowi prezydenci utrzymują przewagę, ich pozycja zaczyna się chwiać. Nie mają już tak dużego poparcia jak przed poprzednimi wyborami - zauważa Kik.
Na przykład w Szczecinie obecny prezydent Piotr Krzystek został wybrany w 2006 r. jako kandydat PO. W tych wyborach Platforma wystawi już jednak innego kandydata Arkadiusza Litwińskiego. Efekt: Krzystek uzyskuje w badaniu 27%, a Litwiński - 9%.
– Ten partyjny atak na samorządy to ogromne zagrożenie dla urzędujących prezydentów. I samorządowcy doskonale o tym wiedzą. Partie mogą bowiem wnieść do nich tylko swoją największą chorobę, czyli podziały i konflikty - ocenia prof. Kik. Dlatego, jego zdaniem, obecni prezydenci miast tak się bronią przed partyjnymi szyldami.