Partia do robienia pieniędzy
Przed 1989 r. Stronnictwo Demokratyczne było
partią satelicką PZPR. Partia dorobiła się wówczas sporego
majątku, głównie nieruchomości w największych miastach Polski.
Całe to wiano warte grube miliony złotych, SD wniosło do III RP -
informuje "Rzeczpospolita".
31.03.2005 | aktual.: 31.03.2005 10:46
W nowym ustroju dzięki wynajmowaniu nieruchomości można było nieźle żyć. Działacze Stronnictwa stali się praktycznie wyłącznie zarządcami nieruchomości, wynajmowanych firmom za słone pieniądze.
Nowa ustawa o partiach politycznych, która weszła w życie 1 listopada 2002 r. zabroniła partiom wynajmowania nieruchomości. Dla ugrupowań powstałych po 1989 r. nie był to wielki problem, bo nie mają zbyt wielu budynków. Za to działacze SD mieli wielkie zmartwienie. Szybko jednak znalazło się rozwiązanie. Władze SD postanowiły powołać do życia fundację Samorządność i Demokracja, która miała przejąć nieruchomości partii, wynajmować je i zarabiać - dodaje "Rzeczpospolita".
Większość nieruchomości jak była własnością SD, tak jest nią do dziś. Władze SD wpadły bowiem na pomysł, jak sprzedać fundacji nieruchomości, wcale ich nie sprzedając. W 2003 r. zawarto umowę przekazania fundacji dziewięciu nieruchomości za 15,7 mln zł.
Państwowa Komisja Wyborcza przed którą partie muszą się rozliczać ze swojego majątku, rok po roku odrzuca sprawozdania finansowe SD. Czy za notoryczne łamanie prawa o finansowaniu partii można ukarać stronnictwo? "Nic nie możemy zrobić" - rozkłada jeden z urzędników PKW. I tłumaczy: ustawa daje możliwość zdelegalizowania partii tylko w przypadku, gdy nie rozliczy się ona z pieniędzy gromadzonych na tzw. funduszu wyborczym. A z tego akurat SD rozlicza się co do złotówki - relacjonuje "Rzeczpospolita".(PAP)