PolskaParlament w rękach prezydenta

Parlament w rękach prezydenta

Lech Kaczyński może rozwiązać parlament w każdej chwili. Na razie posłowie małych partii boją się i są potulni. Ale za miesiąc przestaną - prognozuje "Życie Warszawy". Straszak w postaci przedterminowych wyborów zadziałał.

01.02.2006 06:37

Samoobrona i Liga Polskich Rodzin są gotowe podpisać pakt stabilizacyjny na warunkach PiS. Mają głosować tak, jak chce Jarosław Kaczyński, aż przez rok.

Lech Kaczyński może od wczoraj skrócić kadencję Sejmu, bo parlamentarzyści nie zmieścili się w czteromiesięcznym terminie i nie przesłali mu ustawy budżetowej na czas - wynika to z wykonanych przez Kancelarię Senatu ekspertyz.

Samoobrona i LPR zapowiedziały co prawda, że stosowny dokument podpiszą, jednak partia Kaczyńskich wie, że gdy minie groźba wyborów Andrzej Lepper i Roman Giertych mogą w każdej chwili wycofać się z umowy i blokować ustawy, do których popierania się zobowiązali. Wtedy w Sejmie znów zapanuje chaos.

Życie Warszawy pisze, że nawet jeśli do 15 lutego Sejm będzie funkcjonował, to nie oznacza, że prezydent Kaczyński nie rozpisze wyborów później. Według gazety, równie dobrze może się powołać na inną ekspertyzę. I uznać, że termin parlamentarnych prac nad budżetem upływa 19 lutego (wtedy do 5 marca będzie miał czas na decyzję). - Dopuszczam taką możliwość, bo PiS gra budżetem dla swoich własnych partyjnych interesów- mówi Stefan Niesiołowski, senator PO. - Prezydent ma kilka różnych ekspertyz- przyznaje z kolei jeden z posłów PiS. W partii Kaczyńskich - sugeruje dziennik - przeważają jednak opinie, że odwlekanie wyborów i związane z tym parlamentarne zamieszanie nie byłoby dla niej korzystne. Mogłaby bowiem gwałtownie tracić w sondażach.

Według "Życia Warszawy", posłowie opozycji będą mieli małe szansa, by wziąć odwet na PiS za rozwiązanie Sejmu. Wszelkie ich inicjatywy, np. zmierzające do odwołania premiera czy ministrów, najpewniej będą lądowały w koszu. Porządek obrad ustala bowiem samodzielnie marszałek Sejmu, a trudno podejrzewać Marka Jurka, by chciał ułatwiać zadanie opozycji.

Mało realna jest też groźba Platformy Obywatelskiej postawienia prezydenta Kaczyńskiego przed Trybunałem Stanu, jeśli rozwiąże parlament. Wniosek PO musiałoby poprzeć 2/3 członków Zgromadzenia Narodowego (Sejm i Senat). Ani teraz, ani po ewentualnych powtórzonych wyborach, PO nie mogłaby liczyć na taką większość - czytamy w artykule "Parlament w rękach prezydenta" w Życiu Warszawy. (IAR)

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)