Parlament Turcji wydał zgodę na operację wojskową poza granicami
Parlament Turcji zezwolił siłom zbrojnym na prowadzenie operacji militarnych poza granicami kraju, jeśli rząd uzna to za konieczne - poinformowały lokalne media. Decyzja parlamentu jest reakcją na syryjski ostrzał tureckiej miejscowości Akcakale, w którym w środę zginęło pięcioro cywilów. Jednocześnie władze w Ankarze podkreśliły, że wniosek nie jest wypowiedzeniem wojny Syrii.
04.10.2012 | aktual.: 04.10.2012 15:26
Do parlamentu o pozwolenie na wysłanie wojsk poza granice kraju zwrócił się rząd Turcji. W memorandum gabinet premiera Tayyipa Erdogana oświadczył, że "agresja militarna ze strony Syrii stała się poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa Turcji".
Jednocześnie turecki wicepremier Besir Atalay zapewnił, że decyzja parlamentu nie ma na celu wypowiedzenia wojny Syrii, lecz ma charakter "odstraszający".
Posiedzenie tureckiego parlamentu odbywało się przy drzwiach zamkniętych. Za wnioskiem rządowym opowiedziało się 320 deputowanych. Sprzeciwiło mu się 129 posłów w liczącym 550 miejsc Wielkim Zgromadzeniu Narodowym Turcji. Przeciwko głosowała m.in. główna siła opozycji Partia Ludowo-Republikańska (CHP).
"Tragiczny przypadek"
MSZ Rosji podało, że Syria uznała ostrzał Turcji za "tragiczny przypadek" i zapewniła, że nigdy się to nie powtórzy. Minister Siergiej Ławrow rozmawiał na ten temat z władzami w Damaszku.
Turecki wicepremier poinformował, że Syria przeprosiła Turcję za ostrzał w przygranicznej miejscowości i zapewniła, że "podobny incydent się nie powtórzy".
- Strona syryjska przyznała się do tego, co zrobiła i przeprosiła - powiedział Atalay. Dodał, że Ankara już skorzystała z prawa odwetu.
Zgoda parlamentu na przeprowadzanie operacji wojskowych poza granicami kraju jest ważna przez rok. Turecka konstytucja stanowi, że na każdą zagraniczną operację militarną muszą dać zgodę deputowani.
Potępienie ataku
Syryjski ostrzał potępiła szefowa dyplomacji UE, a także Niemcy Wielka Brytania i Francja. Szef francuskiej dyplomacji Laurent Fabius oświadczył, że atak był "poważnym zagrożeniem dla pokoju" i wezwał Radę Bezpieczeństwa ONZ do ostrej reakcji potępiającej tę agresję.
Przewodniczący Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy Jean-Claude Mignon podkreślił, że ten najbardziej dramatyczny w skutkach atak na ludność cywilną jest kolejnym naruszeniem suwerenności Turcji. Działania takie, jak stwierdził, są nie do zaakceptowania. Zaapelował do obu stron konfliktu, by powstrzymały się od eskalacji przemocy i w pełni zastosowały się do międzynarodowego prawa. Rozprzestrzenienie wojny i umiędzynarodowienie konfliktu, może - zdaniem przewodniczącego Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy - przynieść tragiczne konsekwencje dla całego regionu.
Śmierć cywili
W środę wieczorem w syryjskim ostrzale moździerzowym w tureckiej miejscowości Akcakale zginęło pięcioro cywilów, także dzieci. Akcakale sąsiaduje przez granicę z syryjską miejscowością Tel Abjad, będącą w ostatnim czasie areną walk między siłami prezydenta Baszara al-Asada a Wolną Armią Syryjską.
W odwecie turecka armia prowadziła ostrzał artyleryjskich celów po syryjskiej stronie granicy. Zginęło w nich, według Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka, kilku syryjskich żołnierzy.
Syryjski minister informacji Omran Ahid ez-Zabi powiedział syryjskiej telewizji państwowej, że władze w Damaszku prowadzą śledztwo w sprawie ostrzału Akcakale. Złożył też kondolencje Turcji, a ofiary śmiertelne nazwał "męczennikami".