Parlament Europejski: zmiana klimatu nasila dyskryminację ze względu na płeć
Dotąd środowiska feministyczne winą za dyskryminację kobiet obarczały mężczyzn, patriarchalny model rodziny, konserwatywny światopogląd, religię katolicką. Teraz do tej listy Parlament Europejski dorzucił... globalne ocieplenie - czytamy w dzienniku "Rzeczpospolita".
Parlament Europejski przyjął rezolucję w sprawie kobiet i zmian klimatu. W postanowieniach czytamy, że "zmiana klimatu nasila dyskryminację ze względu na płeć" oraz – co za tym idzie – "uniknięcie groźnej zmiany klimatu musi stanowić najwyższy priorytet zarówno dla polityki wewnętrznej, jak i zewnętrznej UE". W związku z tymi zagrożeniami PE zwraca się do państw członkowskich o "uwzględnienie aspektu płci w strategiach na rzecz przeciwdziałania klęskom żywiołowym", a także "o promowanie upodmiotowienia kobiet i ich uświadamianie poprzez budowanie potencjału przed katastrofami związanymi z klimatem". W tym celu kraje unijne powinny przeprowadzić analizę polityki "łagodzenia zmiany klimatu, skoncentrowanej przede wszystkim na wymiarze płci".
Parlament apeluje więc o "opracowanie wskaźnika przyjazności dla klimatu" (jako alternatywy dla PKB)". Miałby on służyć monitorowaniu wpływu wzrostu, konsumpcji i wzorców stylu życia na zmianę klimatu.
Europoseł PiS, Konrad Szymański nie zostawia na rezolucji suchej nitki. - To jeden z najbardziej nonsensownych dokumentów, z jakimi się tutaj zetknąłem – komentuje w "Rzeczpospolitej". Jego zdaniem, ta rezolucja pokazuje, że większości deputowanych wszystko kojarzy się z dyskryminacją kobiet i zmianami klimatu. - Efektem tego jest rezolucja zawierająca dwie obsesje w jednym - zauważa europoseł.
Innego zdania jest Joanna Senyszyn z SLD. Według niej, łączenie zmian klimatycznych z dyskryminacją kobiet ma sens. - Są badania to potwierdzające. Ponad 70% ofiar klęsk żywiołowych to właśnie kobiety. Mam nadzieję, że takich działań będzie więcej - podkreśla Senyszyn.
A jak oceniają sprawę eksperci? W ocenie dr. Tomasza Teluka z Instytutu Globalizacji, takie stawianie sprawy pokazuje, że zwolennikom hipotezy o wpływie człowieka na efekt cieplarniany skończyły się argumenty. - W desperacji dorabiają do tego otoczkę lewicowo-feministyczną. Dawno nie słyszałem większych głupot - stwierdził.