"Papież obrócił się w stronę Mekki"
"Papież obrócił się w stronę Mekki" - tym
znaczącym zdaniem na pierwszej stronie skomentował zakończoną w
piątek wizytę Benedykta XVI w Turcji największy turecki dziennik
"Milliyet".
Zdanie to odnosiło się bezpośrednio do wizyty papieża w Błękitnym Meczecie, podczas której papież i mufti Stambułu zwróceni w stronę Mekki oddali się przez dłuższą chwilę modlitewnej medytacji. Nagłówek ten jest zarazem podsumowaniem rezultatów czterodniowej wizyty papieża.
Inny wielki nagłówek na pierwszej stronie "Milliyet" głosi: "Zawarcie pokoju - papież połączył się z prawosławnymi i muzułmanami".
Turecka podróż Benedykta XVI, która - jak to określił niemiecki kardynał Walter Kasper - miała być "chodzeniem po polu minowym", zakończyła się wyraźnym zbliżeniem między Stolicą Apostolską a jedynym laickim państwem świata muzułmańskiego.
Na sukces wizyty złożyły się talent dyplomatyczny Benedykta XVI i takt w stosunkach z muzułmanami, tajne rozmowy między Ankarą i Watykanem, przeprowadzone w ostatniej chwili przed wizytą i kontrast między lodowatym tonem deklaracji brukselskich w sprawie europejskich ambicji Turcji, a "przychylnością" papieża dla akcesji Turcji do UE - twierdzą od dwóch dni wszystkie tureckie dzienniki.
Czołowi publicyści katoliccy z całej Europy, którzy towarzyszyli papieżowi w jego podróży do Turcji, zgodnie uznali ją za nadspodziewany sukces, osiągnięty dzięki elastyczności Watykanu.
Pierwotna koncepcja wizyty - mówi Andrea Torniello, watykanista włoskiego dziennika "Il Giornale" - uległa zmianie: główny jej akcent z ekumenicznego zbliżenia z prawosławnymi, reprezentowanymi przez ekumenicznego patriarchę Konstantynopola Bartłomieja I, został przesunięty na zbliżenie z Turcją i muzułmanami.
Misja Benedykta XVI w Turcji polegała na słowach i na gestach, a te ostatnie docierały do Turków lepiej niż słowa. Papież z ręką na drzewcu flagi z tureckim półksiężycem, papież skupiony na modlitewnej medytacji w czczonym przez Turków Błękitnym Meczecie - to gesty, które mogą dać do myślenia w całym świecie muzułmańskim - mówi publicysta "Tygodnika Powszechnego" Marek Zając.
Papież zaskoczył Turków - komentuje podróż Benedykta XVI hiszpański ksiądz Antonio Pelayo, który jako komentator telewizji hiszpańskiej towarzyszył w większości podróży Janowi Pawłowi II i przyleciał do Turcji z jego następcą. Niespodzianka polegała - jego zdaniem - nie tylko na poparciu akcesji Turcji do Unii Europejskiej. Przez siedem miesięcy Ankara zwlekała z oficjalnym zaproszeniem Benedykta XVI, ponieważ była przekonana, że jest on przeciwko członkostwu Turcji w UE.
Zaskoczeniem było to - zauważa ks. Pelayo - że Turcy zobaczyli papieża skromnego, a nie triumfalnego, papieża przychodzącego z otwartymi rękami i sercem, a nie zdobywcę, konkwistadora, jakim często przedstawia go propaganda muzułmańska.
Przy okazji wizyty Benedykta XVI w Błękitnym Meczecie, niektórzy dziennikarze relacjonujący wizytę, usłyszeli od wikariusza apostolskiego w Stambule, bpa Luisa Pelatre, sensacyjną informację: Jan Paweł II, który w listopadzie 1979 r. był w Stambule, odwiedził Błękitny Meczet. Była to jednak dyskretna wizyta, o której nie wiedziały media.
Władze i turecka opinia publiczna przed wizytą Benedykta XVI zastanawiały się, czy będzie on równie otwarty na dialog międzyreligijny, jak jego poprzednik. Test wypadł nadzwyczaj pozytywnie - oświadczył w czwartkowym dzienniku wieczornym komentator telewizji ankarskiej.
Demonstracje antypapieskie w czasie wizyty były dość nikłe i kontrolowane przez władze, ale jeden z ładunków "pola minowego", przed którym ostrzegał kard. Kasper, jednak narobił trochę zamieszania.
Ogłoszona w czwartek wspólna deklaracja Benedykta XVI i Bartłomieja I podkreśla, że kryterium przyjęcia Turcji do UE powinno być zagwarantowanie w tym kraju swobód dla mniejszości religijnych. Jako jeden ze wspólnych celów prawosławnych i katolików deklaracja wskazuje umacnianie chrześcijańskich korzeni Europy. Część komentarzy w piątkowej prasie tureckiej interpretuje to jako "krok wstecz", który uczynił papież w kwestii poparcia tureckiej kandydatury do UE.
Według sugestii wydawanego w języku angielskim "Turkish Daily News", prawdziwą przyczyną tej krytyki jest nieprzejednane stanowisko rządu tureckiego w sprawie nieuznawania ekumenicznego charakteru Patriarchatu prawosławnego w Stambule.
Rzecznik tureckiego MSZ, Namik Tan, poproszony przez dziennikarzy o skomentowanie faktu, że Bartłomiej I podpisał wspólną deklarację jako "patriarcha ekumeniczny" oświadczył: Turcja nie zamierza uznać "ekumenicznego" charakteru mającego swą siedzibę w Stambule grecko-cypryjskiego patriarchy Bartłomieja. Wielokrotnie przypominaliśmy nasze stanowisko: traktujemy Patriarchat jako instytucję turecką. Oznajmiliśmy światu, że nie uznamy tytułu "ekumeniczny".
Policjanci kontrolujący ulice wokół hotelu "Hilton" w Stambule, gdzie mieściło się centrum prasowe wizyty, zorganizowane przez Patriarchat, prosili dziennikarzy o zdejmowanie lub chowanie pod płaszczami zawieszonych na szyi kart akredytacyjnych "Patriarchatu ekumenicznego". Władze uznawały jedynie akredytacje rządowe.