Papież Franciszek: potrzebujemy i chcemy zmian
"Potrzebujemy i chcemy zmian"- powiedział papież Franciszek delegatom światowych ruchów ludowych w Boliwii. Podkreślił, że obecny system globalny "już się nie sprawdza" i dodał, że "globalizacja nadziei" musi zastąpić "globalizację wykluczenia i obojętności".
10.07.2015 | aktual.: 10.07.2015 04:52
Wśród braw papież przeprosił za zbrodnie popełnione na Indianach podczas hiszpańskiego podboju Ameryki: "Pragnę powiedzieć wam w sposób bardzo wyraźny, jak zrobił to święty Jan Paweł II. Pokornie proszę o przebaczenie nie tylko za ataki ze strony mojego Kościoła, ale i za zbrodnie przeciwko rdzennej ludności, popełnione podczas tzw. podboju Ameryki".
W czasie spotkania w mieście Santa Cruz de la Sierra, najbardziej oczekiwanego wydarzenia obecnej papieskiej pielgrzymki po Ameryce Południowej, Franciszek mówił, że podobnie jak pierwszy taki niedawny zjazd ruchów ludowych w Watykanie, także obecny jest przejawem "pragnienia sprawiedliwości". Papieskie przemówienie do uczestników spotkania ruchów ludowych, także niekatolickich, było rekordowo długie; trwało prawie godzinę.
"Biblia przypomina nam, że Bóg słucha wołania swego ludu i ja także pragnę przyłączyć mój głos do waszego; ziemi, domu i pracy dla wszystkich naszych braci i sióstr" - podkreślił. "To są święte prawa" - oświadczył Franciszek. Następnie dodał: "Warto, warto walczyć o to. Niech krzyk wykluczonych rozlega się w Ameryce Łacińskiej i na całej Ziemi".
Zachęcił do refleksji: "Czy potrafimy uznać, że nie dzieje się dobrze na świecie, gdzie jest tylu rolników bez ziemi, tyle rodzin bez domu, tylu pracowników bez prac, tyle osób zranionych w swej godności?".
- Czy potrafimy uznać, że obecny system narzucił logikę zysku za wszelką cenę nie biorąc pod uwagę wykluczenia społecznego czy niszczeniu natury? - pytał.
Franciszek powtarzał: "Chcemy prawdziwych zmian, zmian strukturalnych"; "tego systemu nie wytrzymują rolnicy, pracownicy, wspólnoty, wioski, nie wytrzymuje go już Ziemia".
- Chcemy pozytywnych zmian dla dobra wszystkich - dodał. Papież zwrócił się do słuchaczy, by nie oczekiwali od niego gotowej recepty. Jak wyjaśnił, "ani papież, ani Kościół nie ma monopolu na interpretację sytuacji społecznej ani na proponowanie rozwiązań współczesnych problemów".
- Chcemy zmian w naszym życiu, w naszych dzielnicach, w pensjach minimalnych, w naszej najbliższej rzeczywistości; zmian, które obejmą też cały świat, gdyż dzisiaj współzależność planetarna wymaga globalnych odpowiedzi na lokalne problemy - oświadczył.
Papież nawiązywał do swej ekologicznej encykliki. Zaznaczył, że naukowcy teraz przyznają to, co mówiono już wcześniej, że następują nieodwracalne zmiany w ekosystemie. "W ten prawie dziki sposób karana jest Ziemia, wspólnota i ludzie" - przestrzegł.
Zdaniem Franciszka kiedy kapitał staje się bożkiem i kieruje wyborami ludzi, a zachłanność kontroluje cały system społeczno-ekonomiczny, "niszczy społeczeństwo, skazuje człowieka i czyni go niewolnikiem". "To jest subtelna dyktatura" - ostrzegł.
Kilka tysięcy słuchających go przedstawicieli ruchów ludowych Franciszek nazwał "siewcami zmian" i wyraził uznanie dla ich działalności oraz upominania się o podstawowe prawa najuboższych, walki z nierównością i biedą.
- Kościół nie może i nie powinien być przeciwny temu procesowi w głoszeniu Ewangelii - oświadczył.
Franciszek wskazywał, że sprawiedliwa gospodarka nie jest "utopią ani złuda". "To nadzwyczaj realna perspektywa"- przekonywał.
- Mówimy "nie" gospodarce wykluczenia i nierówności, w której pieniądz rządzi zamiast służyć. Taka ekonomia zabija, wyklucza, niszczy Matkę Ziemię - powiedział. Wzywał, by sprzeciwić się "starym i nowym formom kolonializmu".
- Proszę was, w imię Boże, brońcie Matki Bożej - apelował papież przywołując swą encyklikę "Laudato si'", którą rozdano uczestnikom spotkania.
Papież podkreślał, że narody świata chcą budować swój los i podążać w pokoju ku sprawiedliwości.
Franciszek wskazywał, że chrześcijaństwo jest "wiarą rewolucyjną", bo rzuca wyzwanie "tyranii bożka-pieniądza". Pieniądz nazwał "łajnem diabła".
Papież na zakończenie swego wystąpienia oświadczył: "Przyszłość ludzkości nie leży tylko w rękach wielkich przywódców, wielkich mocarstw i elit. Jest ona przede wszystkich w rękach ludów".
Prawdziwie rewolucyjne przemówienie wygłosił gospodarz spotkania ruchów ludowych, prezydent Boliwii Evo Morales, który miał przypięty do kurtki portret Che Guevary. Oskarżył Międzynarodowy Fundusz Walutowy o to, że wyrządza szkody wielu narodom. Podał przykład Grecji i pozdrowił następnie premiera tego kraju Aleksisa Ciprasa. Morales zapewnił o swym poparciu dla tego, co dzieje się w Grecji nazywając to "rewolucją demokratyczną w Europie".
Wznosił też hasła walki z kapitalizmem i imperializmem, a także skrytykował ONZ i jej "Radę Braku Bezpieczeństwa".