Papieski serial
Trzy tygodnie przed amerykańską premierą film „Papież Jan Paweł II” pokazano w Watykanie. Na widowni zasiadł Benedykt XVI. Następca Papieża Polaka obejrzał na ekranie samego siebie.
25.11.2005 | aktual.: 25.11.2005 11:16
Robiłem wiele głupstw w swoim życiu – powiedział John Voight, dodając, że z wiekiem coraz bardziej uświadamiał sobie znaczenie, jakie „ma Bóg w naszym życiu”. W filmie „Papież Jan Paweł II”, w reżyserii Johna Kenta Harrisona, zrealizowanym dla największej amerykańskiej stacji telewizyjnej CBS, zagrał tytułową rolę. W Polsce znany jest z doskonałej kreacji w „Nocnym kowboju”, gdzie wcielił się w marzącego o lepszym życiu żigolaka.
Aktor wykształcenie zdobywał w szkołach katolickich, przez całe życie hojnie wspierał fundacje charytatywne. Pielęgnował śmiertelnie chorą matkę, rezygnując z grania w filmach. Do roli Jana Pawła II przygotowywał się bardzo starannie. Przeczytał niektóre encykliki i przemówienia, oglądał filmy dokumentalne z udziałem Papieża. W filmie odtwarza postać Jana Pawła II od konklawe.
Spotkałem Papieża
W roli Karola Wojtyły z lat wcześniejszych wystąpił Cary Elwes, któremu popularność przyniosły komedie „Hot Shots” i „Robin Hood: Faceci w rajtuzach”. „Miałem szczęście spotkać Papieża. Kiedy miałem 20 lat, matka zabrała mnie na audiencję do Watykanu i do tej pory pamiętam jego nieprawdopodobną charyzmę, urok osobisty i ciepło” – wspomina Cary Elwes. W filmie zagrało wielu znanych aktorów. Christopher Lee, któremu sławę przyniosły role w horrorach, zagrał kard. Wyszyńskiego, a Ben Gazzara wystąpił jako kard. Agostino Casaroli, wieloletni watykański sekretarz stanu.
Właściwa akcja filmu rozpoczyna się od zamachu na życie Ojca Świętego w 1981 r., wcześniejsze wydarzenia przedstawiono w szeregu retrospekcji. Harrison zrealizował go w rekordowym tempie, ale przygotowania rozpoczęły się już pięć lat temu. Zdjęcia, kręcone w Polsce i Rzymie, rozpoczęły się dopiero po śmierci Papieża. Scenariusz był konsultowany z Watykanem, a jego twórcy w czasie realizacji uzyskali dostęp do wielu miejsc, w których rozgrywały się przedstawione na ekranie wydarzenia.
TVP zapowiada, że serial zobaczymy w telewizji w przyszłym roku, a jeszcze wcześniej w skróconej wersji trafi do kin. Ta niespotykana w innych krajach praktyka sprawia, że widzowie w Polsce zwykle najdłużej czekają na filmy o Papieżu kręcone przecież dla telewizji. I do tego publicznej, która współpracowała przy jego produkcji. Jak zwykle wcześniej, bo już w listopadzie zobaczą go Włosi, a 4 i 7 grudnia widzowie w Ameryce.
Nie unikamy kontrowersji
1 grudnia konkurencyjna stacja amerykańska ABC przedstawi dwugodzinny telewizyjny film „Nie lękajcie się: Życie Jana Pawła II” w reżyserii Jeffa Blecknera. W roli Papieża wystąpił tu Thomas Kretschmann, aktor pochodzący z Niemiec, który w „Pianiście” Romana Polańskiego zagrał kapitana Hosenfelda. Kretschmann urodził się w NRD. Mając osiemnaście lat, uciekł do RFN. Teraz robi międzynarodową karierę. Obecnie gra jedną z głównych ról w kolejnej wersji „King Konga”.
W tym filmie w roli Karola Wojtyły wystąpiło trzech aktorów. Jasper Harris zagrał małego Karola, a Wojtyłę jako nastolatka Ignas Survila. W obsadzie, oprócz Kretschmanna i Bruno Ganza, który wystąpił w roli kard. Wyszyńskiego, nie znajdziemy znanych nazwisk. Zdjęcia kręcono w Rzymie i na Litwie. Lorenzo Minoli, jeden z producentów filmu, powiedział, że ten film porusza również sprawy, które budzą kontrowersje, bo chce przedstawić Karola Wojtyłę nie tylko jako Papieża, ale też jako człowieka. Opowiada o teologii wyzwolenia i abp. Romero, a także o skandalach seksualnych w Kościele w USA. Filmy o polskim Papieżu cieszą się ogromną popularnością nie tylko wśród polskich widzów. „Karol. Człowiek, który został papieżem” bił rekordy oglądalności we Włoszech, a w Polsce jego drugą część obejrzało prawie 9 mln widzów. Popularność ta jest do tej pory nie tyle zasługą artystycznej rangi tych filmów, lecz raczej miłości, jaką ludzie darzą ich bohatera. BYŁAM NA PREMIERZE
Beata Zajączkowska, dziennikarka Radia Watykańskiego Człowiek niezłomnej woli i wielkiej wiary – taki obraz Jana Pawła II pozostaje po obejrzeniu filmu „Jan Paweł II”. I rozczarowanie, że wiele w nim niezgodności z faktami.
Film rozpoczyna się od zamachu na życie Jana Pawła II. Z jednej strony widzimy idącego na Plac św. Piotra Papieża, z drugiej przeciskającego się przez tłum Alego Agcę. Kiedy Jan Paweł II rozmawia po drodze z przyjaciółmi z Polski, oko kamery pokazuje ukryty pod marynarką zamachowca pistolet i zaraz potem karetkę pogotowia. Ogromne wrażenie robi scena zbiorowej paniki po zamachu, przeplatana wspomnieniami z dzieciństwa i młodości Papieża.
Film został zrobiony z myślą o amerykańskim widzu. Liczy się widowisko i akcja. W jednej ze scen Papież wskakuje na krzesło i prawie stojąc na parapecie jak superstar, pozdrawia młodzież zebraną pod oknem na Franciszkańskiej w Krakowie. Reżyser nie zadbał też o szczegóły historyczne. Seminarium duchowne umieścił na przykład w Zamku Królewskim, a nie w Pałacu Biskupów, ponieważ chciał pokazać piękny dziedziniec na Wawelu. Zdziwienie budzą transparenty z napisem: „Nie ma wolności bez Solidarności”, jakie widać podczas pierwszej pielgrzymki do Ojczyzny. A porozumienia gdańskie podpisują Lech Wałęsa i Edward Gierek. Niewierność historii tym bardziej uderza, że kwestie filmowego Jana Pawła II wzięte są z autentycznych wypowiedzi Papieża, by nie fałszować jego nauczania. Większa część filmu opowiada o pierwszej pielgrzymce Jana Pawła II do Polski, zamachu na jego życie i obaleniu muru berlińskiego. Dawno w amerykańskiej produkcji nie mówiło się tak wiele o reakcji komunistycznych władz na wybór Papieża Polaka,
strajkach roku 1980, narodzinach „Solidarności” i wprowadzeniu stanu wojennego, czy też roli, jaką Jan Paweł II odegrał w obaleniu ustroju totalitarnego w Europie Środkowej i Wschodniej. Na słowa wypowiedziane podczas inauguracji pontyfikatu: „Otwórzcie na oścież drzwi Chrystusowi”, grupa polskich przyjaciół Papieża, oglądająca transmisję w telewizji, odpowiada: „I zamknijcie drzwi komunizmowi”. Przez film przewijają się również migawki z Kremla, gdy władze ZSRR coraz bardziej nerwowo reagują na działalność Papieża, by wreszcie zdecydować: „Tego człowieka należy powstrzymać”.
Inne wydarzenia zostały potraktowane wybiórczo, bez żadnego porządku chronologicznego. Przeakcentowano przyjaźń Jana Pawła II z Żydami. Praktycznie są to jedynie znajomi, z którymi co jakiś czas się spotyka. Pomijając tysiące ważnych wątków pontyfikatu, nagle, bez wyraźnej przyczyny, reżyser ukazuje Papieża napominającego amerykańskich biskupów za nadużycia seksualne w Kościele. Przed premierą zapowiadano, że widzowie zobaczą nieznane wątki związane z umieraniem Papieża. Sceny, które pojawiły się na ekranie z pewnością wzruszyły, ale też rozczarowały powierzchownością. Piękna jest scena, gdy filmowy Jan Paweł II mówi: „Jutro znowu spróbuję”. Słowa te padają kilka chwil po tym, jak nie udaje mu się wydobyć z siebie głosu, by pozdrowić pielgrzymów.
Na ten film można spojrzeć przez pryzmat słów odtwórcy roli Jana Pawła II, Jona Voighta. Po premierze wyznał on, że praca nad nim pozwoliła mu bardziej poznać człowieka, którego przez lata podziwiał. Jeśli więc ta niedoskonała pod względem historycznym i biograficznym produkcja da widzom większą wiedzę o Papieżu, pobudzi ich do refleksji albo do postawienia głębokich pytań, to mimo wielu niedociągnięć spełni swe zadanie.