PolskaPaństwo karze za dobre serce

Państwo karze za dobre serce

Robert Sadowy ofiarował dzieciom z domu
dziecka meble za 6 tys. zł. Gdyby wyrzucił je na śmietnik,
"skarbówka" nie mrugnęłaby okiem. Za dobre serce musi zapłacić
ponad 1 tys. zł podatku. Chore prawo niszczy w Polsce wszystkich
filantropów. Już zniszczyło piekarza, który zbankrutował, bo za
dużo chleba rozdał bezdomnym - ubolewają "Super Nowości".

13.09.2006 | aktual.: 13.09.2006 07:51

Wszystko przez ustawę, która każe darczyńcom płacić 22% podatku VAT od rzeczy, które chcą ofiarować szkołom, domom dziecka albo jadłodajniom dla najuboższych. Taniej jest komputer za 10 tys. zł wyrzucić na złom niż dać dzieciom z bieszczadzkiej podstawówki. Śmietnik jest za darmo, odruch serca kosztuje 2 tys. 200 zł, które zabiera Urząd Skarbowy.

Taka jest ustawa sejmowa z 2004 roku - mówi Stanisław Brud, naczelnik Pierwszego Urzędu Skarbowego w Rzeszowie. Mówiąc krótko, kuriozalne prawo zafundowali nam posłowie poprzedniej kadencji, a obecni od roku nic z nim nie zrobili.

To nienormalne! - oburza się Robert Sadowy, właściciel firmy handlowo-usługowej "Rekord" z Nienadówki. Wielu przedsiębiorców nie myśli o darowiznach, bo po co im jeszcze jeden wydatek? Ja daję dzieciom meble i zapłacę ten podatek, bo robiłem już tak nieraz. Przekonałem się, że dzielenie się przynosi mi w biznesie szczęście - dodaje.

Urszula Polanowska, dyrektor Domu dla Dzieci i Młodzieży "Mieszko" w Rzeszowie, przypomina sobie, jak wiele osób nie chciało przekazywać sprzętu do jej domu, bo nie chciało narażać się na dodatkowe koszty. Prezent od pana Roberta to prawdziwa niespodzianka. Meblościanka i krzesła trafią do pokoi wychowanków. Dzieciaki już się cieszą - mówi pani dyrektor. Akurat jej dom dziecka, mimo kuriozalnego prawa, ciągle ma szczęście do dobrych ludzi.

Mamy zaprzyjaźnioną właścicielkę cukierni, która daje nam ogromne ilości słodyczy, do tego zawsze znajdzie się jakaś firma, która coś ufunduje do domu. Robią to z serca, chociaż z ciężkim sercem płacą od tego podatek - dodaje Polanowska. Ostatnio nowożeńcy zasypali nas wyprawkami szkolnymi, które zbierali na swoich ślubach zamiast kwiatów. Mieliśmy przybory dla prawie 30 dzieci.(PAP)

Źródło artykułu:PAP
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)