Państwo Islamskie publikuje okrutny film. Nastolatki obcinają głowy
Państwo Islamskie upubliczniło kolejny film z brutalnej egzekucji. Grupa bardzo młodych mężczyzn obcięła głowy ośmiu więźniom terrorystów.
Nagranie zrealizowane jest na wzór wcześniejszych szokujących filmów. Jego autentyczność potwierdziło mieszczące się w Wielkiej Brytanii Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka. Film rozpoczyna się od przemówienia jednego z terrorystów. - Nasz miecz wkrótce dosięgnie Baszara (prezydenta Syrii) i jego sojuszników - mówi.
Następnie uzbrojeni w noże młodzi mężczyźni (niektórzy wyglądający na nastolatków) przyprowadzają ośmiu jeńców w pomarańczowych kombinezonach i dokonują brutalnej egzekucji.
Tożsamość ofiar nie została jeszcze potwierdzona.
Dzieci-terroryści
Kilka dni temu Syryjskie Obserwatorium Praw Człowieka informowało, że Państwo Islamskie zwerbowało co najmniej 400 dzieci w ciągu ostatnich trzech miesięcy, przeprowadziło ich szkolenie wojskowe i akcję indoktrynacyjną.
Grupę pod nazwą "Dzieci kalifatu" tworzą chłopcy poniżej 18. roku życia, rekrutowani w pobliżu szkół, meczetów i w miejscach publicznych w tych regionach Iraku i Syrii, gdzie bojownicy IS dokonują morderstw i brutalnych prześladowań ludności.
Jednego z takich zwerbowanych nastolatków pokazano wcześniej w marcu, jak zabija z broni palnej izraelskiego Araba oskarżanego przez IS o szpiegostwo. Źródło we francuskiej policji podało, że chłopak może być bratem przyrodnim Mohameda Meraha, który w roku 2012 zastrzelił przed szkołą żydowską w Tuluzie troje dzieci i rabina.
- Używają dzieci, bo łatwiej u nich przeprowadzić pranie mózgu. Zrobić z nich, co się chce, odwieść je od chodzenia do szkoły i wysłać do swoich szkół - powiedział szef Syryjskiego Obserwatorium Praw Człowieka Rami Abdel Rahman.
Nieskuteczna walka z IS?
Prezydent Syrii Baszar el-Asad powiedział w najnowszym wywiadzie dla amerykańskiej telewizji CBS, że Państwo Islamskie zdobywa coraz więcej rekrutów od rozpoczęcia we wrześniu 2014 roku roku amerykańskich nalotów na cele dżihadystów. Przytoczył szacunki, według których do Państwa Islamskiego w jego kraju miesięcznie przyłącza się około 1000 rekrutów. Zwrócił uwagę, że ugrupowanie zwiększa zasięg także w Iraku, w Libii i innych miejscach, a "organizacje powiązane z Al-Kaidą ogłosiły wierność wobec IS".
Zapytany o korzyści z rozpoczęcia operacji w Syrii Asad oświadczył w niedzielnym programie "60 Minutes", że są one "lokalne". - Generalnie, jeśli chodzi o Państwo Islamskie, ugrupowanie to rozrosło się od rozpoczęcia operacji - mówił.
Wraz ze wzrostem znaczenia IS odsunięcie od władzy Asada nie jest już najważniejszym priorytetem Stanów Zjednoczonych w Syrii; stała się nim walka z islamistycznymi rebeliantami. W połowie marca, także w rozmowie z CBS, sekretarz stanu USA John Kerry wyraził opinię, że USA powinny podjąć negocjacje z Asadem, aby położyć kres trwającemu od 2011 roku konfliktowi. Asad odniósł się do tych słów, mówiąc, że strona syryjska "zawsze jest otwarta" i "nigdy nie zamyka drzwi".
Początkowo pokojowe antyrządowe protesty przekształciły się w Syrii w konflikt zbrojny przeciwko władzom w Damaszku, w który następnie w coraz większym stopniu zaangażowały się islamistyczne ugrupowania walczące również między sobą o wpływy. Asad przekonywał, że jego rządy są zabezpieczeniem przed wzrostem znaczenia ruchów dżihadystów, a lojalne wobec niego siły walczą z różnymi ugrupowaniami rebelianckimi i islamistycznymi.
W wyniku wojny w Syrii zginęło ponad 215 tys. ludzi, a 11,4 mln musiało opuścić swoje domy.