"Panie premierze, otacza się pan zgrają klakierów i..."
"Panie premierze, otacza się pan zgrają klakierów i hipokrytów..." - tak rozpoczyna się list do Donalda Tuska, znaleziony przy mężczyźnie, który rano podpalił się przed kancelarią premiera. Do fragmentów listu dotarł serwis niezalezna.pl. Mężczyzna pisze też: "Mam do Pana prośbę, niech (...) wyjaśni Pan mojej żonie i dzieciom (...) dlaczego nie mają już ojca".
23.09.2011 | aktual.: 24.09.2011 05:45
W liście mężczyzna ujawnia nieprawidłowości w Ministerstwie Finansów i podkreśla, że urzędnicy resortu przymykali oczy na przekręty szefowej urzędu skarbowego, w którym wcześniej pracował. Z treści listu wynika także, że kompletem dokumentów w tej sprawie dysponuje Julia Pitera, którą mężczyzna o wszystkim poinformował.
Mężczyzna pisze, że stracił zaufanie do państwa. Nie wierzy też w sprawiedliwość. Określa siebie jako osobę, która była "gorącym zwolennikiem Platformy Obywatelskiej", ale czuje się zawiedziony i rozczarowany rządami tej partii.
Mężczyzna pisze też w liście o podróżach premiera po Polsce: "W ramach kampanii wyborczej jeździ Pan po kraju i opowiada obywatelom, co zrobiliście i co zamierzacie zrobić dla ich dobra. Mam do Pana prośbę, niech pojedzie Pan do miejscowości Tokarnia w powiecie myślenickim i wyjaśni Pan mojej żonie i dzieciom, które tam przebywają, dlaczego nie mają już ojca i powie im, patrząc przy tym głęboko w oczy, że jest to moja wina, a wy zrobiliście wszystko dobrze, zgodnie z prawem oraz poczuciem sprawiedliwości społecznej".
Mężczyzna pozdrawia premiera i "życzy dobrego samopoczucia" w związku z tym, co "do tej pory zrobiliście dla obywateli tego kraju, szczególnie dla mnie i dla mojej rodziny".
Na koniec pisze: "Przegrałem (...) z urzędnikami, którzy stworzyli system... ". Mężczyzna jest przekonany, że mógłby uniknąć kłopotów finansowych i zwolnienia z pracy, gdyby przymykał oczy na działalność szefowej Urzędu Skarbowego lub jej pomagał.
Donald Tusk zapowiedział, że w związku z zaistniałą sytuacją przerwie objazd po kraju i wieczorem wróci do stolicy.
49-letni mężczyzna przeżył próbę samospalenia. Przebywa w szpitalu, jego stan jest ciężki.Z nieoficjalnych informacji Polskiej Agencji Prasowej wynika, że jest to były policjant. Służył m.in. w Centralnym Biurze Śledczym, z którego został zwolniony w 2006 r.