"Pani kanclerz prowadzi Europę głębiej w kryzys"
Niemiecka opozycja i związki zawodowe skrytykowały przyjęty na szczycie UE pakt fiskalny. Ich zdaniem wzmocnienie dyscypliny budżetowej państw, które przystąpią do paktu, to za mało, by zwalczyć kryzys w eurolandzie.
31.01.2012 | aktual.: 31.01.2012 15:46
- Pakiet nie wystarczy. Zamiast strategii tworzenia miejsc pracy w Europie mamy puste słowa - oceniła szefowa frakcji Zielonych Renate Kuenast w rozmowie z telewizją n-tv.
Zdaniem socjaldemokraty Carstena Schneidera można mieć wątpliwości, czy zapisana w pakcie fiskalnym reguła wydatkowa, która w Niemczech nazywana jest hamulcem zadłużenia, będzie respektowana przez sygnatariuszy nowej umowy. - Nie ma pewności, że to co jest na papierze, będzie w przyszłości realizowane - ocenił polityk w rozmowie z berlińskim radiem rbb.
Z kolei przewodnicząca Lewicy Gesine Loetsch uważa, że na szczycie UE kanclerz Angela Merkel odniosła "pyrrusowe zwycięstwo", bo przeforsowała reguły dyscypliny budżetowej, które pchną całą Europę w recesję. - Z zaciągniętym hamulcem zadłużenia pani kanclerz prowadzi Europę jeszcze głębiej w kryzys - powiedziała Loetzsch.
Także przewodniczący niemieckiej centrali związkowej DGB Michael Sommer ocenił, że restrykcyjne oszczędności doprowadzą do zubożenia krajów UE. - Pakt fiskalny w ogóle nie odpowiada na pytanie, jak na przykład zwiększyć dochody państwa - ocenił Sommer w wywiadzie radiowym.
Wzmacniający dyscyplinę budżetową pakt fiskalny został uzgodniony w poniedziałek na szczycie UE. Do nowej umowy pod nazwą: "Traktat o stabilności, koordynacji i zarządzaniu w Unii Gospodarczej i Monetarnej" przystąpi 25 państw UE, w tym Polska. Poza umową pozostaną Wielka Brytania i Czechy. Traktat ma wejść w życie 1 stycznia 2013 roku, przy założeniu, że do tego czasu będzie ratyfikowana przez 12 z 17 państw strefy euro.