Polska„Pani Giertychowa jest nikim”

„Pani Giertychowa jest nikim”

Zdaniem posłanek od lewej do prawej strony sceny politycznej głos żony prezydenta RP Marii Kaczyńskiej, by nie zmieniać przepisu konstytucji, dotyczącego ochrony życia, jest ważnym sygnałem i należy go uszanować. A jak odbierają list Barbary Giertych, w którym żona wicepremiera i ministra edukacji, przeciwstawia się apelowi Pierwszej Damy? „Głos Barbary Giertych nie ma żadnego znaczenia. Pani Giertychowa jest nikim” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską Joanna Senyszyn z SLD.

„Pani Giertychowa jest nikim”
Źródło zdjęć: © wp.pl | Konrad Żelazowski

09.03.2007 14:35

Pani Maria Kaczyńska, małżonka prezydenta, jest osobą publiczną i stanowi swoiste dopełnienie urzędu Pierwszego Obywatela. Dobrze się stało, że pani prezydentowa mówi głosem rozsądku i sprzeciwia się oszołomskim zapędom i amokowi w jaki wpadli posłowie Ligi Polskich Rodzin, a także część posłów PiS-u, Samoobrony i PSL-u - uważa Joanna Senyszyn. I dodaje w rozmowie z WP: natomiast pani Giertychowa jest nikim. To zaledwie żona jednego z ministrów. Szefa LPR, czyli partii, która uważa, że kobiety powinny siedzieć w domu, zajmować się dziećmi i nie zabierać głosu w sprawach publicznych.

W czwartek prezydentowa Maria Kaczyńska podpisała się pod apelem dziennikarek skierowanym do parlamentarzystów, by nie zmieniać przepisu konstytucji dotyczącego ochrony życia poczętego. Kilka godzin później, nieoczekiwanie w tej sprawie głos zabrała Barbara Giertych, żona ministra edukacji. Jak się okazało, głos sprzeczny ze stanowiskiem Marii Kaczyńskiej. W liście, wystosowanym do marszałka Sejmu Marka Jurka opowiedziała się za wpisaniem do konstytucji ochrony życia od poczęcia.

Pani Barbara Giertych to osoba sympatyczna, miałam przyjemność ją poznać, ale jest żoną członka gabinetu premiera, czyli władzy wybieranej przez Sejm i stawia się w pozycji równej z żoną prezydenta. Czuję się tym lekko zażenowana. Nazwałabym ten list megalomańskim - ocenia Julia Pitera z Platformy Obywatelskiej. Jej zdaniem, Romana i Barbarę Giertych cechuje jednak "wyjątkowa zdolność autokreacji", przez co żyją w przekonaniu, że ich rola publiczna jest większa, niż w rzeczywistości.

Dla Joanny Senyszyn list żony wicepremiera Giertycha do marszałka Sejmu ma takie samo znaczenie, jakie miałby list każdego z 38 milionów Polaków. Nie słyszałam, żeby media zajmowały się listem przykładowej pani Kowalskiej z Mszany Dolnej. Zastanawiające jest także stwierdzenie, że aborcja naraża na utratę zdrowia fizycznego i psychicznego przez kobietę. Skąd pani Barbara Giertych to wie, czyżby miała takie doświadczenia? - zastanawia się posłanka SLD.

Tymczasem w opinii Jolanty Szczypińskiej, Barbara Giertych mogła błędnie odczytać intencje Pierwszej Damy. Nie jestem tutaj rzecznikiem pani Kaczyńskiej, ale moim zdaniem, żona prezydenta jest za tym, aby właśnie chronić życie nienarodzonych. To jest jej ważny apel, a decyzję podejmą posłowie zgodnie z własnym sumieniem - uważa Szczypińska.

Podobne zdanie ma Joanna Senyszyn, która przypuszcza, że do napisania listu Barbarę Giertych namówił mąż. Dlaczego? Roman Giertych nie chce wdawać się w otwarty spór z Pałacem Prezydenckim, dlatego wykorzystuje do tego swoją żonę. To jest typowe dla Ligi Polskich Rodzin. Ta partia instrumentalnie wykorzystuje kobiety. Szkoda, że się dają - komentuje posłanka SLD.

Radziłabym różnym politykom, a zwłaszcza ich współmałżonkom, aby nie mieszali się do polityki. Żona prezydenta jest instytucją. Nikt więcej nie jest taką instytucją tylko dlatego, że żyje w związku małżeńskim z jakimkolwiek funkcjonariuszem politycznym. Może być co najwyżej osobą towarzyszącą i warto, żeby Barbara Giertych, z całym szacunkiem dla jej walki o prawa dzieci nienarodzonych, zachowała jednak umiar - wtrąca Julia Pitera.

Nie zgadza się z nią Jolanta Szczypińska. Żony polityków, tak jak wszystkie kobiety w Polsce mają prawo mówić o swoich poglądach. Mają prawo reagować na różne sytuacje i wyrażać swoje opinie. W tej sytuacji, kiedy pani Pierwsza Dama wyraziła swoją opinię, nie należy, moim zdaniem, odpowiadać w taki sposób, jak zrobiła to pani Barbara Giertych.

A co sądzi o tym Joanna Senyszyn? Nie wyobrażam sobie, żeby pani prezydentowa ustosunkowywała się do odpowiedzi każdego obywatela. To jest po prostu niemożliwe - mówi.

Marek Grabski, Wirtualna Polska

Źródło artykułu:WP Wiadomości
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)