"Pandemia w pandemii". Kraków dziś z najgorszym powietrzem na świecie. Smog zbiera śmiertelne żniwo
Obok tragicznego bilansu pandemii koronawirusa, żniwo jak co roku zbiera także sezon smogowy. Niska jakość powietrza w Polsce łączy się tym samym - jak twierdzą lekarze - w "kaskadę problemów" zdrowotnych. Brakuje miejsc w klinikach chorób płucnych, a rekonwalescencja przebiega trudniej w rejonach smogowych. We wtorek 14 grudnia Małopolska miała najgorsze powietrze na świecie.
Wtorek przywitał mieszkańców Małopolski alertem RCB. Nie była to jednak burza, powódź ani zbliżające się wybory. "UWAGA! Dnia 14.12 prognozowana jest zła jakość powietrza w zakresie pyłu zawieszonego. Zrezygnuj z aktywności na zewnątrz" - głosił rządowy komunikat.
600 procent normy
Kraków w tym samym czasie informował o bezpłatnej komunikacji miejskiej oraz III stopniu zagrożenia zanieczyszczenia powietrzem. Ekipy budowlane i służby miejskie pracowały jednak bez zmian, dzieci pojechały do szkół, zajęcia na uczelniach odbywały się stacjonarnie. Lakoniczne opisy tego, co dzieje się za oknami również na Śląsku, pokazują, że w walce z pandemią zapomnieliśmy o zagrożeniu, które co roku zbiera porównywalne żniwo co pandemia. To smog.
Zwłaszcza Kraków, który w ostatnich latach przeszedł najodważniejszą drogę transformacji energetycznej - pozbywając się tysięcy zanieczyszczających atmosferę "kopciuchów" - stał się ponownie epicentrum problemu.
O poranku 14 grudnia stacje pomiarowe pyłów PM 2.5 w centrum miasta wskazywały 600 proc. przekroczenia dozwolonej normy. Tym samym stolica Małopolski była najbardziej zanieczyszczonym miastem świata - za pakistańskim Lahore, Dhaką w Bangladeszu oraz Delhi w Indiach. W przemysłowym Hangzhou w Chinach, które zamyka pierwszą dziesiątkę ponurego zestawienia, mimo fatalnych wskaźników AQI (Air Quality Index), powietrze było i tak trzy razy czystsze niż w Krakowie. Ten stan nie zmieni się, jeżeli radykalnej zmianie nie ulegnie polityka rządu obejmująca całą Polskę, a nie tylko większe miasta.
- Aktualnie problem złej jakości powietrza w Krakowie to głównie zanieczyszczenia, które spływają do nas z gmin ościennych. Najlepiej widać to na mapie czujników niskokosztowych. Wieczorem smog napływa do Krakowa, a ze względu na położenie w niecce, zanieczyszczenia utrzymują się przez dłuższy czas. Spalanie węgla i drewna w połączeniu ze specyficznymi warunkami pogodowymi powodują, że w ostatnich dniach normy zanieczyszczeń są wyraźnie przekraczane - mówi WP Ewa Lutomska z Krakowskiego Alarmu Smogowego.
Smog i koronawirus. Śmiertelne połączenie
Na poważne konsekwencje nakładania się negatywnych skutków pandemii - w tym problemów z oddychaniem - na kwestię smogu uwagę zwracają również lekarze.
- Związki chemiczne, które wchodzą w skład smogu, stanowią zagrożenie dla zdrowia i życia, szczególnie dla pacjentów ze zdiagnozowanymi chorobami płuc, np. astmą czy tzw. "chorobą palaczy". Istnieje związek między smogiem a cięższym przebiegiem COVID-19. Obserwuje się wzrost zachorowań z przyczyn sercowo-naczyniowych - tacy pacjenci trafiają częściej do szpitala przy znacznym zanieczyszczeniu powietrza - przypomina dr Tomasz Karauda, lekarz oddziału chorób płuc w Centralnym Szpitalu Klinicznym Uniwersytetu Medycznego w Łodzi.
Jakość powietrza, pomimo lokalnych sukcesów, poprawia się w Polsce często w sposób iluzoryczny, choćby ze względu na postępujące ocieplenie klimatu, łagodniejsze zimy i zmniejszenie zapotrzebowania na paliwa kopalne w gospodarstwach domowych. O braku albo zbyt powolnym tempie wprowadzania systemowych zmian alarmują eksperci. Jak sami przyznają, przez większość roku, gdy smog nie trafia na chwilę na czołówki mediów, problem jest po prostu przez władze bagatelizowany.
- W Polsce system walki ze smogiem nie działa. Pieniędzy na rynku jest dużo, ale problem polega na ich ukierunkowaniu. W Katowicach funkcjonuje rządowy program "Czyste Powietrze" - przeznaczony na likwidację niskiej emisji czy termomodernizację. Co z tego, gdy gminy często uruchamiają konkurencyjne programy finansowane z własnego budżetu. To rozwiązania nieefektywne, kanibalizujące się z działaniami państwa i często gorzej finansowane. W konsekwencji Polska walczy ze smogiem bez ogólnego planu i jednolitego tempa. W Katowicach rocznie likwiduje się około 1,2 tys. "kopciuchów", w Krakowie nawet 5 tys. - tłumaczy Patryk Białas, aktywista miejski, ekolog i radny Katowic.
"Jakość powietrza w Polsce nie spełnia europejskich norm"
Jednak nawet poprawienie tempa przemian w Małopolsce, gdy spojrzymy na region szerzej, okazuje się kroplą w morzu potrzeb. W gminach okalających Kraków w pierwszym półroczu 2021 roku do wymiany pozostało nadal ponad 21 tys. "kopciuchów". Choć do końca roku powinny zniknąć wszystkie, przez sześć miesięcy udało się wymienić jedynie 2 proc. z zarejestrowanych palenisk. W takim tempie wymiana zajmie 30 lat.
Jeśli dodamy do tego problemu zaostrzone normy WHO, które dla pyłów PM 2.5 wynoszą 15 mikrogramów/m3, a dla PM10 45 mikrogramów/m3, zimą i jesienią mieszkańcy województw południowo-zachodnich będą narażeni na permanentne oddychanie niezdrowym powietrzem. Na co przekładają się z pozoru abstrakcyjne normy? - W Rybniku wykryto średnio pięć razy wyższe stężenie czarnego węgla (rakotwórczy składnik powietrza) niż u badanych z Francji - przestrzegają przedstawiciele Polskiego Alarmu Smogowego.
Problem dostrzegają również instytucje unijne.
- Jakość powietrza w Polsce nie spełnia europejskich norm, ale jeśli rozmawiamy o działaniach, które mają ten stan rzeczy naprawić, trzeba brać pod uwagę, że same normy ewoluują. Unijna dyrektywa o jakości powietrza nie jest zgodna z najnowszymi zaleceniami Światowej Organizacji Zdrowia opublikowanymi we wrześniu i obecnie trwają prace nad jej zmianą. Komisja rozważa zaostrzenie norm tak, by były zgodne z zaleceniami WHO, wzmocnienie ram prawnych, w tym przepisów dotyczących kar za przekroczenia, i dostępu obywateli do informacji o stanie powietrza oraz wzmocnienie monitorowania jakości powietrza - mówi WP Izabela Zygmunt, ekspertka ds. Zielonego Ładu w Przedstawicielstwie Komisji Europejskiej w Warszawie.
Polski rząd nie ma póki co odpowiedzi na coraz bardziej rygorystyczne podejście do monitorowania jakości powietrza w Europie. Na mapie świata stanowimy pod tym względem czarny punkt porównywalny z najbardziej zanieczyszczonymi regionami Afryki oraz Azji.
"Trzeba działać"
- W tej chwili nie ma już miejsca na edukację i ostrożne działania. Jeśli nie zaczniemy surowo egzekwować ustanowionego prawa i rozszerzać go na kolejne województwa, czeka nas katastrofa smogowa. Populiści energetyczni mówią w Polsce, że nie możemy odejść od węgla, ale jakie mamy alternatywy wobec zaostrzania się norm unijnych? Ludzi nie można pozostawić z tym problemem samych, bo ubóstwo energetyczne prowadzi wielu z nich do palenia paliwami niskiej jakości. A na tym polega rola państwa, aby działać kilka kroków do przodu. Na razie na bieżąco gasimy pożary - przekonuje w WP były wicemarszałek województwa małopolskiego Tomasz Urynowicz.
W pewnym sensie, obok klasycznej pandemii, w Polsce równocześnie postępuje "pandemia" zgonów na choroby płucne oraz układu krążenia, dramatycznie spleciona z rozwojem koronawirusa. - Badania pokazują, że wzrost pyłów PM 2.5 o 5 mikrogramów/m3 powoduje wzrost zgonów z przyczyn naturalnych o około 7 proc. W rejonach smogowych obserwuje się również zwiększoną zapadalność na nowotwory płuc. Równocześnie na Śląsku czy w Małopolsce znacznie trudniej o rekonwalescencję pacjentów pocovidowych ze zmniejszoną rezerwą płucną - ostrzega dr Tomasz Karauda.
Lekarze i eksperci zauważają, że obecnie w Polsce obserwujemy kaskadę negatywnych zdarzeń. Niedobór kard medycznych, niedobór miejsc do leczenia pacjentów z chorobami płucnymi oraz nowe warianty koronawirusa. Na to wszystko nachodzi smog - który prowadzi do niewydolności systemu opieki zdrowotnej i dramatycznych statystyk zgonów. Tak źle jeszcze nie było.
Marcin Makowski