Palikot: prezydent powiedział do szefa BOR "won, gnoju"
Jak powiedział na antenie TVN24 Janusz Palikot, przez przypadek ma informację o tym, iż prezydent miał powiedzieć do szefa BOR, generała Mariana Janickiego "won, gnoju". Tak miała się skończyć rozmowa o zawieszeniu ppłk. Krzysztofa Olszowca. Jak mówił poseł Palikot, dowiedział się o tym, przebywając w jednym pokoju z Grzegorzem Schetyną, który odbywał w tej sprawie rozmowę telefoniczną. - Zdradzam informację której nawet nie powinienem znać, a którą usłyszałem przez przypadek - powiedział Palikot.
27.11.2008 | aktual.: 27.11.2008 23:38
Dotychczasowy szef ochrony prezydenta ppłk. Krzysztof Olszowiec został zawieszony w czynnościach służbowych w związku z niedzielnym incydentem w Gruzji z udziałem polskiego prezydenta. O tej decyzji Marian Janicki osobiście informował prezydenta Lecha Kaczyńskiego.
W czwartek prezydent oświadczył, że w związku z zawieszeniem Olszowca, do którego ma "bezgraniczne zaufanie", nie chce opieki Biura Ochrony Rządu podczas przyszłotygodniowej wizyty w Azji.
Szef MSWiA Grzegorz Schetyna poinformował jednak, że "według jego wiedzy" prezydent Lech Kaczyński zaakceptował oficera, który będzie pełnił obowiązki szefa prezydenckiej ochrony.
- Jeśli chodzi wizytę w Azji, oczywiście pan prezydent będzie chroniony. To mówi ustawa o Biurze Ochrony Rządu, taki jest nasz obowiązek i ten obowiązek zostanie wypełniony. Mam informację od szefa BOR gen. Mariana Janickiego, że prezydent zaakceptował oficera, który będzie zastępował przez ten czas zawieszenia pułkownika Olszowca. Taka jest moja wiedza - mówił w TVP Info Schetyna.
Schetyna podkreślał, że zawieszenie Olszowca nie jest "żadną retorsją" i wynika tylko z tego, że w sprawie niedzielnego incydentu prowadzone są postępowania: wewnętrzne w BOR i prokuratorskie. - To jest ten czas, kiedy pułkownik Olszowiec musi być do dyspozycji tych służb, konkretnie prokuratury - argumentował Schetyna.
Zaznaczył, że decyzja o zawieszeniu Olszowca nie ma związku z "błędami, które zostały popełnione w Gruzji, bo nikt nie przesądza o tym, jak ta historia wyglądała". - Zostawiamy czas na podsumowania. Zostawiamy sprawę prokuraturze. Myślę, że to jest kwestia najbliższych dni, kiedy będziemy wiedzieli, jakie są ustalenia tego postępowania - powiedział Schetyna.
Odnosząc się do zapewnień prezydenta, że nie widzi winy Olszowca w sprawie gruzińskiego incydentu, szef MSWiA zwrócił uwagę, że w czasie tego zajścia "prezydent był daleko od oficerów BOR i nie wie, co robili, a czego nie robili tego feralnego wieczoru w Gruzji".
W niedzielę w Gruzji konwój samochodów z prezydentami Lechem Kaczyńskim i Michaiłem Saakaszwilim został zatrzymany przy granicy z Osetią Południową. Rozległy się strzały. Nikomu nic się nie stało. Prezydenci, którzy jechali z Tbilisi do jednego z osiedli przy granicy z Osetią Płd. - był to nieplanowany wcześniej punkt wizyty Lecha Kaczyńskiego - zawrócili do stolicy Gruzji.
W informacji na temat tego zajścia, przygotowanej dla premiera, uznano, że BOR nie miało czasu na odpowiednie przygotowanie wizyty prezydenta w Gruzji pod względem bezpieczeństwa, nie zostało też poinformowane przed podróżą o zmianach w jej programie. Napisano też, że w czasie samego zajścia polscy funkcjonariusze znajdowali się w dalszej części kolumny i słyszeli jedynie strzały; ochrona gruzińska zabroniła im udania się w kierunku prezydenckiej limuzyny. Zapewniono ich jedynie, że obaj prezydenci są ewakuowani z miejsca zdarzenia.