Palikot nie wycofuje się z nazwania prezydenta chamem
Janusz Palikot powiedział, że nie wycofuje się ze swojej wypowiedzi dotyczącej prezydenta Lecha Kaczyńskiego. W lipcu w TVN24 poseł PO oświadczył, że uważa prezydenta "za chama". Prokuratura wszczęła w tej sprawie śledztwo.
21.08.2008 | aktual.: 21.08.2008 17:29
Janusz Palikot uważa, że cała sprawa to debata o granice wolności słowa w Polsce. Ponownie podkreślił, że jego intencją nie było obrażanie pana prezydenta, tylko nazwanie rzeczy po imieniu. Pan prezydent przesłuchując ministra spraw zagranicznych zachował się w sposób chamski i nic na to nie poradzę - powiedział.
Możemy mówić, że się zachował nieelegancko, ale i tak wszyscy wiemy, co to znaczy. Poniżać kogoś drugiego, pozbawiać go jego podmiotowej godności, to zachować się w sposób chamski wobec tego człowieka i takie było zachowanie pana prezydenta, który nie miał w dodatku odwagi przeprosić za to opinii publicznej - dodał poseł.
Palikot zauważył, że Kancelaria Prezydenta nie odniosła się do publikacji tygodnika "Polityka" z 16 sierpnia, który zamieścił kopie dokumentów z opublikowanej w internecie teczki Lecha Kaczyńskiego z IPN dotyczących stanu jego zdrowia, m.in. lekarstw przepisywanych prezydentowi w latach 80.
Są tam silne środki psychotropowe, które podaje się w stanach głębokiej nerwicy, a także osobom chorym na schizofrenię i paranoję - podkreślił polityk. Dodał, że w tej sprawie nie ma żadnego komentarza ze strony Kancelarii Prezydenta. Niech to będzie też za podsumowanie jego nonszalanckiej wizyty w Gruzji - powiedział Palikot.
Rzeczniczka warszawskiej prokuratury okręgowej Katarzyna Szeska, że postępowanie w sprawie wypowiedzi Palikota wszczęto z artykułu 135 Kodeksu karnego. Zgodnie z nim osobie, która publicznie znieważa głowę państwa, grozi do trzech lat więzienia.
Palikot w swojej wypowiedzi odnosił się do wcześniejszej publikacji "Dziennika", dotyczącej rozmowy prezydenta Kaczyńskiego i szefa MSZ Radosława Sikorskiego ws. tarczy antyrakietowej.
Gazeta przytoczyła zrekonstruowane fragmenty tajnej rozmowy z 4 lipca w BBN. Prezydent - według gazety - miał m.in. pytać Sikorskiego, czy to on tłumaczył telefoniczną rozmowę Tuska z wiceprezydentem USA Dickiem Cheney'em. Dopytywał też, czy Sikorski zna Rona Asmusa, prominentnego polityka amerykańskich demokratów. "Dziennik" napisał także o wymianie zdań między Sikorskim a szefową Kancelarii Prezydenta Anną Fotygą, podczas której minister spraw zagranicznych miał powiedzieć: "Można być prezydentem, ale można być też chamem".
Uważam prezydenta Lecha Kaczyńskiego za chama. Rzeczywiście jego wypowiedzi, które przytacza "Dziennik", dotyczące sposobu protokołowania spotkania z ministrem spraw zagranicznych są chamskie i one go kompletnie dyskredytują jako prezydenta tego kraju - mówił Palikot, pytany o to w TVN24.
Jego wypowiedź wzbudziła m.in. krytykę posłów PiS. Skierowali oni wniosek o ukaranie Palikota do Komisji Etyki Poselskiej oraz zawiadomienie do prokuratury.
Niedawno lubelska prokuratura umorzyła inne śledztwo w sprawie znieważenia prezydenta przez Palikota, który pytał o ewentualne nadużywanie alkoholu przez L. Kaczyńskiego. Uznano, że czyn Palikota może być uznany tylko za przestępstwo pomówienia, które jest ścigane z oskarżenia prywatnego. Pełnomocnik prezydenta złożył zażalenie na decyzję prokuratury; rozpatrzy je lubelski sąd.