Palestyńczycy obchodzą "dzień katastrofy"
Tysiące czarnych balonów wypuszczono w
Ramalli na Zachodnim Brzegu Jordanu, by upamiętnić Jom Al-Nakba -
"dzień katastrofy", jakim stała się dla tysięcy uchodźców
palestyńskich i ich potomków utrata ziemi po powstaniu Izraela w
1948 r.
Izrael obchodzi w tych dniach 60. rocznicę powstania swego państwa.
Przez Zachodni Brzeg przy wtórze syren przeszły antyizraelskie marsze.
Podkreślając polityczne podziały, kontrolujące Strefę Gazy radykalne ugrupowanie Hamas zaplanowało oddzielne uroczystości, w tym marsz w kierunku silnie uszczelnionych przejść granicznych z Izraelem.
Rywalizująca z Hamasem również radykalna organizacja palestyńska Islamski Dżihad zorganizowała marsz około 500 dzieci w wieku szkolnym. Dzieci - ubrane w uniformy wojskowe - maszerowały przez główny plac w mieście Gaza, trzymając w rękach modele rakiet i karabinów.
Hamasowska policja uniemożliwiła marsze swoim politycznym rywalom, w tym ruchowi Fatah umiarkowanego prezydenta Mahmuda Abbasa. Policja zdzierała plakaty, zablokowała drogi i zatrzymywała samochody w obozie dla uchodźców Dżebalija w pobliżu miasta Gaza oraz w rejonie Rafah na granicy z Egiptem.
Poziom beznadziei jest bardzo wysoki - ocenił ankieter Dżamil Rabih. Dodał, że ostatnie sondaże wskazują, iż połowa Palestyńczyków nie liczy na to, by państwo palestyńskie powstało wcześniej, jak w ciągu 25 lat.
Nie dalej jak we wtorek premier Izraela Ehud Olmert mówił o tym, że Izrael i Palestyńczycy osiągnęli "realny postęp" w dialogu dwustronnym.
Największym i najważniejszym wyzwaniem stojącym przed państwem Izrael, określającym jego przyszłość, jest kwestia ustalenia stałych granic - podkreślił Olmert, przemawiając w czasie odbywającej się w Jerozolimie międzynarodowej konferencji "Patrząc w przyszłość". Zaznaczył, że spodziewa się porozumień z Palestyńczykami w najważniejszych kwestiach.
W ubiegłym tygodniu po spotkaniu Olmerta z palestyńskim prezydentem Mahmudem Abbasem izraelscy funkcjonariusze informowali o "znaczących postępach" w negocjacjach. Palestyńczycy traktowali rozmowy z większą rezerwą.