Pakistan odrzuca ideę inspekcji MAEA
Prezydent Pakistanu Pervez Musharraf odrzucił kategorycznie ideę inspekcji Międzynarodowej Agencji Energii Atomowej w laboratoriach jądrowych kraju, zamieszanych w sprawę przekazywania technologii atomowych do Iranu, Libii i Korei Północnej.
06.02.2004 12:25
Prezydent Musharraf na wniosek rządu ułaskawił naukowca Abdula Qadeera Khana, twórcę pakistańskiej bomby atomowej, który wziął na siebie odpowiedzialność za przekazywanie technologii nuklearnych krajom, oskarżanych o popieranie organizacji terrorystycznych.
Bezpośrednio po ogłoszeniu decyzji w sprawie Khana szef państwa pakistańskiego wykluczył też niezależne śledztwo w sprawie udostępniania przez Pakistan technologii nuklearnych krajom trzecim.
Wykluczając inspekcje ekspertów MAEA, Musharraf jednocześnie wyraził jednak gotowość przekazania wiedeńskiej organizacji wszelkich interesujących ją materiałów, ale pod warunkiem iż zawarte w nich informacje nie będą naruszać interesów bezpieczeństwa Pakistanu.
W piątek w wielu miastach pakistańskich w obronie "godności kraju" i Khana wystąpili ekstremiści islamscy. W Karaczi policja zatrzymała 50 najbardziej agresywnych uczestników takiej demonstracji, palących opony samochodowe na autostradzie dojazdowej do tego największego miasta kraju.
Sprawa Khana wywołuje wiele kontrowersji także poza Pakistanem. W czwartek szef MAEA Mohammed ElBaradei powiedział w Wiedniu, iż sprawa pakistańskiego atomisty Abdula Qadeera Khana to jedynie "wierzchołek góry lodowej" afery związanej z przekazywaniem tajemnic nuklearnych. ElBaradei podkreślił, że Khan "nie pracował sam" i musiał korzystać z "pomocy wielu ludzi w różnych krajach", tworząc nielegalną sieć sprzedaży technologii atomowych.
Podobną opinię wyraził w Waszyngtonie były szef ekipy inspektorów, poszukujących broni masowej zagłady w Iraku, David Kay. Krytykując stanowisko administracji amerykańskiej, która wbrew oczekiwaniom nie nadała sprawie odpowiedniego rozgłosu, Kay powiedział, iż Khan "jest człowiekiem, któremu w żadnym stopniu nie należało się prawo łaski". Agencja Associated Press, która cytuje opinię Kaya, dodaje, iż w kołach waszyngtońskich mówi się, że faktyczna aprobata USA dla uniewinnienia Khana jest wynikiem swego rodzaju cichej umowy, że w zamian strona amerykańska otrzyma z Islamabadu szczegółowe informacje na temat nieznanych jeszcze opinii publicznej transakcji, jakie przeprowadził Khan w ciągu 15 lat. Nic jednak nie zapowiada, by Islamabad zamierzał przekazać takie dossier swemu sojusznikowi.
Waszyngton zdaje sobie też sprawę, że naciskanie na Musharrafa w sprawie osądzenia Khana mogłoby prowadzić do konfrontacji prezydenta Pakistanu z rosnącymi w siłę ekstremistami islamskimi i tym samym zachwiać pozycją pakistańskiego prezydenta.
Agencja France Presse podaje w piątek, powołując się na źródła w Islamabadzie, że Khan w ciągu ostatnich czterech lat co najmniej 44 razy odwiedził Dubaj, gdzie - zdaniem agencji - finalizowane były zakazane przez prawo międzynarodowe transakcje dotyczące technologii jądrowych.