Pachowski zdecydowanie odcina się od sprawy Rywina
Szef Polkomtela i wiceprezes TVP do kwietnia
2002 r. Jarosław Pachowski zeznał w sobotę przed komisją śledczą,
że nie ma nic wspólnego ze sprawą Rywina. Zapewniał, że nie brał
udziału w żadnych "pracach, naradach czy uzgodnieniach",
związanych z tworzeniem nowelizacji ustawy o radiofonii i
telewizji.
17.05.2003 | aktual.: 17.05.2003 17:54
"Nie uczestniczyłem w żadnych działaniach lobbingowych, nie byłem też adresatem takich działań" - podkreślił w sobotę Pachowski. Twierdzi, że nigdy nie rozmawiał z Rywinem "na temat Agory, Polsatu czy ustawy o rtv". "Nie snuliśmy żadnych planów związanych z tymi tematami. Rywin o nic w związku z tym mnie nie prosił, ja do niczego go nie namawiałem" - zapewnił.
Według byłego wiceprezesa TVP, informacja o tym, że członek rady nadzorczej telewizji Bolesław Sulik wskazał na niego jako osobę, która mogła stać za korupcyjną propozycją Lwa Rywina, spadła na niego jak "grom z jasnego nieba". Pachowski został wezwany przed komisję po tym, jak wiceprezes Agory Piotr Niemczycki zeznał, że kiedy przedstawiciele Agory razem z Sulikiem zastanawiali się, czy za Rywinem mógł stać prezes TVP Robert Kwiatkowski, ten miał powiedzieć: "to nie jest ten sposób myślenia, to bardziej sposób myślenia pana Pachowskiego".
Sam Pachowski twierdzi, że nie wie, dlaczego Sulik wskazał wtedy na niego. Zwierzał się, że jest to może najbardziej przykra sprawa, jaką w życiu przeżył. Dziwił się też, dlaczego Sulik sugerował, że między nimi były jakieś konflikty.
Nagranie - żart, plotka
O całej sprawie Rywina szef Polkomtela miał się dowiedzieć "z towarzyskiej plotki" (nie umie dziś ustalić dokładnie od kogo) mniej więcej w połowie sierpnia 2002 r., a potem - z publikacji prasowych. Relacjonował, że wiadomość ta dotarła do niego w formie pytania na jakimś spotkaniu towarzyskim: "Słuchajcie czy słyszeliście, że Michnik nagrał Rywina?".
Pachowski opowiadał też, że w trakcie premiery "Pianisty" 5 września 2002 r., na której obecny był Adam Michnik, ktoś w gronie kilku osób rzucił żartem: "Uwaga zaprzestańmy rozmawiać, bo będą nagrywać". "Było to coś, co chodziło w tamtym okresie jako żart towarzyski w środowisku" - ocenił.
Szok - tak z kolei szef Polkomtela określił swoją reakcję na grudniową publikację "Gazety Wyborczej" o korupcyjnej propozycji złożonej przez Rywina Agorze. Pytany, czy wtedy nie pomyślał, by skontaktować się z Rywinem i spytać o te wydarzenia, Pachowski odparł, że myślał, ale nie zrobił tego. "Chorego na nowotwór nigdy nie pytam, ile mu zostało życia i jak bardzo jest chory" - tłumaczył powody swojego zachowania. Pachowski twierdzi też, że o sprawie nie opowiadał mu prezes TVP.
"Członkowie komisji są w takim dziwnym miejscu, że ludzie, o których wiedzą, że mają najwięcej w tym czasie kontaktów z Lwem Rywinem i Robertem Kwiatkowskim, nie wiedzą absolutnie nic o sprawie" - zauważył Jan Rokita (PO). Poseł - posługując się billingami rozmów Pachowskiego - wyliczył, że już po konfrontacji Rywina z Adamem Michnikiem u premiera Leszka Millera Pachowski rozmawiał z Rywinem co najmniej kilkadziesiąt razy; kontaktował się też często z prezesem TVP Robertem Kwiatkowskim.
Odnosząc się do konkretnych dat połączeń z Rywinem, Pachowski wyjaśnił, że w czerwcowych dniach jego rozmowy z Rywinem dotyczyły zamkniętego pokazu "Pianisty" (26 czerwca). Tłumacząc powody połączeń 10 lipca i 11 lipca, Pachowski powiedział, że było to tuż przed jego wyjazdem na urlop. "Być może zadzwoniłem, żeby się pożegnać" - zastanawiał się.
Nie ukrywał, że cieszy się, iż od 10 do 23 lipca, a więc w dniach krytycznych sprawy Rywina, był na urlopie za granicą. "Trudno o lepsze trafienie czasowe" - ocenił.
Zeznał też, że intensywne rozmowy z Rywinem 29 sierpnia (pięć połączeń) oraz 4 września (dwa połączenia) i 5 września (sześć połączeń) prowadził w związku z premierą "Pianisty". Nie potrafił jedynie przypomnieć sobie kontaktów telefonicznych z producentem 8 i 10 listopada ub.r.
Pachowski wyraził opinię, że "ewidentnym nadużyciem" jest twierdzenie, że był blisko związany Rywinem. Uważa, że Rywin nie mówił mu o sprawie, bo on nie mógł mu pomóc.
"Pewna przypadkowa zbieżność"
Były wiceprezes TVP, który odpowiadał za produkcje filmowe w telewizji, twierdzi, że nie docierały do niego żadne skargi na praktyki korupcyjne w Agencji Filmowej TVP, a o zarzutach takich dowiedział się z przesłuchań przed sejmową komisją śledczą. Media donosiły nieoficjalnie, że na spotkaniu z prezydenta z przedstawicielami środowiska filmowego jesienią 2001 roku złożono donos, iż w Agencji Filmowej TVP biorą łapówki za skierowanie filmu do produkcji.
Pachowski oświadczył ponadto, że mimo iż był adresatem różnych skarg "nikt nigdy z tego typu poszlakami nawet" nie przyszedł do niego.
Pytany o te kwestie przez Jana Rokitę Pachowski uznał za "pewną przypadkową zbieżność" fakt, że między 30 czerwca a 5 lipca 2000 r. wniósł na posiedzenie zarządu o podpisanie w ciągu 5 dni trzech największych produkcji filmowych telewizji w tym okresie: Quo Vadis
, Wiedźmina
i Przedwiośnia
. Raport NIK z kwietnia 2002 roku wskazywał na nieuzasadniony wzrost kosztów w jednym roku, w związku z wydatkami m.in. te produkcje filmowe.
"Naprawdę tego dnia czerwcowego czy lipcowego 2000 roku nie miałem świadomości, że pan Rywin przyjdzie do pana Michnika z tą propozycją" - zaznaczył w tym kontekście szef Polkomtela.
Wcześniej w swoim oświadczeniu Pachowski zarzucił Rokicie, że ten naruszył jego dobre imię, poświęcając podczas przesłuchania Bolesława Sulika dużo miejsca niezwiązanemu - jego zdaniem - ze sprawą Rywina raportowi NIK, wskazującemu na nieprawidłowości w TVP.
Pachowski przyznał też w sobotę , że "wywodzi się" ze środowiska zwanego umownie "Ordynacka" i że się z nim utożsamia. Oświadczył jednak, że nigdy nie słyszał, aby w kręgu ludzi związanych ze Stowarzyszeniem "Ordynacka" był pomysł budowy koncernu medialnego tzw. Kontragory.(iza)