Otyła 18‑latka zginęła, bo strażacy nie mogli jej podnieść
Prawdziwy dramat rozegrał się w USA, kiedy strażakom nie udało się uratować nastolatki, ponieważ była zbyt ciężka, by mogli ją wydostać z płonącego domu na czas - donosi brytyjski tabloid "Daily Mail".
Do tragedii doszło w Chicago. 18-latka cierpiała na chorobliwą otyłość i ważyła ponad 220 kilogramów. Gdy w domu, w którym mieszkała wraz z rodzeństwem i rodzicami, wybuchł pożar, z powodu dymu straciła przytomność.
Strażakom udało się uratować dwóch młodszych braci nastolatki, jednak mieli ogromne problemy, aby wydostać otyłą dziewczynę z płonącej pułapki. Kiedy w końcu po długiej walce im się udało, na ratunek było już za późno. 18-latka zmarła z powodu uduszenia gryzącym dymem.
Po akcji dwóch strażaków zostało hospitalizowanych - doznali poważnych obrażeń, kiedy w szalejącym ogniu ratowali nieszczęsną dziewczynę. - Dali z siebie 110 procent, zrobili wszystko co mogli - powiedział cytowany przez "Daily Mail" komendant lokalnej straży.
Według śledczych pożar został najprawdopodobniej wywołany przez przewróconą świecę - ujawnia gazeta.