Oszukiwali na żywności
Bawarskie firmy przetwórcze deklarowały
przeznaczone na paszę odpadki z uboju zwierząt jako produkty
żywnościowe i eksportowały je za granicę, głównie do Włoch i
Francji.
Niemieckie służby celne, prowadzące śledztwo w tej sprawie, wykluczają, by część dostaw mogła trafić także do Polski - powiedział rzecznik Urzędu Celnego w Kolonii, Leonard Bierl. Wykryliśmy natomiast ślad prowadzący na Litwę i do innych krajów bałtyckich - poinformował rzecznik.
Niemieckie służby celne przeprowadziły w czwartek rewizje w 39 zakładach przetwórczych na terenie Bawarii. Nieprawidłowości stwierdzono w co najmniej trzech firmach znajdujących się w Deggendorf, Illertissen i Simbach am Inn. Zakład Deggendorfer Frost GmbH straci prawdopodobnie licencję i zostanie zamknięty.
Jak podał dziennik "Sueddeutsche Zeitung", zakłady w Deggendorf i Illertissen przyjęły w minionych dwóch latach od 400 do 600 ton skór i kości wieprzowych, a następnie, deklarując odpady jako produkty żywnościowe, sprzedały je innym firmom przetwórczym w kraju i za granicą. Jak twierdzą służby weterynaryjne, odpady nadawały się jedynie na paszę dla psów i kotów. W rzeczywistości wykorzystywane były jako artykuły wyjściowe do produkcji wędlin, pierożków i pizzy.
Bawarski minister ochrony środowiska Werner Schnappauf zapowiedział surowe ukaranie sprawców. Jego zdaniem nie ma jednak zagrożenia dla zdrowia konsumentów, ponieważ odpady przetwarzane były w wysokich temperaturach. Bawaria planuje wycofanie ze sklepów wszystkich podejrzanych artykułów żywnościowych.
Tygodni "Stern" napisał, że jeden z niemieckich odbiorców znalazł w mięsie dostarczanym przez podejrzaną firm rękawice, kamienie oraz inne brudne przedmioty i zawiadomił policję. Jeden z podejrzanych w aferze mięsnej, dyrektor firmy w Deggendorf, został skazany dwa lata temu na dwa lata więzienia w zawieszeniu za oszustwa mięsne i wręczanie łapówek.
Jacek Lepiarz