Oszukałeś NFZ? Dopadnie cię skarbówka
Urzędy Skarbowe prowadzą śledztwa przeciwko osobom, które leczyły się za publiczne pieniądze, nie mając ubezpieczenia. Straty mogły wynieść nawet 50 tysięcy złotych.
14.07.2014 | aktual.: 15.07.2014 08:01
Wiele osób zatrudnianych jest obecnie na podstawie umów cywilno-prawnych, które określa się czasami jako "śmieciowe". Nie trzeba od nich odprowadzać składek na poczet ubezpieczeń społecznych. Dzięki Elektronicznej Weryfikacji Uprawnień Świadczeniobiorcy możliwe jest sprawdzenie w ciągu kilku sekund, czy pacjent odprowadza składkę zdrowotną, czy też nie.
Jeżeli w systemie figurujemy jako niepłacący, należy złożyć pisemne oświadczenie, że opłaca się składki do Narodowego Funduszu Zdrowia i wówczas taki pacjent ponownie nabywa prawo do bezpłatnej opieki zdrowotnej. NFZ weryfikuje podania na podstawie współpracę z KRUS-em, ZUS-em oraz MSW.
Tyle, że możliwość złożenia takiej deklaracji o posiadaniu ubezpieczenia wykorzystują osoby, które w ten sposób wyłudzają np. wizytę czy zabieg. Nie reagują na wysyłane im upomnienia, a sprawa ostatecznie trafia do skarbówki. Takie długi w Trójmieście do końca czerwca przekraczały już sumę 44 tysięcy złotych. Udało się odzyskać z tego ponad 20 proc. Rekordziści potrafią zalegać ponad 10 tys. zł za darmowe zabiegi, do których nie byli uprawnieni.
- To niezrozumiałe, że w XXI wieku jest grupa osób, które nie są objęte ubezpieczeniami zdrowotnymi ani rentowymi. Wpływ na to ma podpisywanie umów o pracę na podstawie kodeksu cywilnego zamiast kodeksu pracy – mówi Kszysztof Dośla, Przewodniczący Solidarności na Pomorzu.
Postępowania są wszczynane wobec osób, których opieka medyczna kosztowała więcej niż 100 złotych. Wyłączone z postępowania są porady u lekarzy rodzinnych oraz osoby, które działały w dobrej wierze. Innymi słowy, pacjenci, którzy byli przekonani, że są ubezpieczeni, a nie byli.