Oświatowa familiada
W bydgoskich szkołach i przedszkolach publicznych kwitnie nepotyzm. Dyrektorzy placówek zatrudniają najbliższych krewnych jako kierowników, referentów, nauczycieli, konserwatorów, a nawet woźnych. Dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu UM Marian Sajna zapowiada, że zrobi z oświatową familiadą porządek.
12.01.2004 07:41
Na trop nepotyzmu w bydgoskiej oświacie wpadł pełnomocnik prezydenta do spraw zwalczania korupcji, Sławomir Wołoszyn analizując oświadczenia złożone w ratuszu przez dyrektorów szkół i przedszkoli. W piętnastu przypadkach okazało się, że kierownicy placówek albo zatrudnili kogoś z bliskiej rodziny, albo w inny sposób działali na korzyść krewnych wykorzystując stanowisko.
Dla przykładu, w Zespole Szkół nr 5 żona dyrektora Stanisława Pilewskiego prowadzi punkt handlowy. W Zespole Szkół nr 6 handluje z kolei matka dyrektora Jana Mireckiego.
W Szkole Podstawowej nr 63 córka dyrektora Rafała Rachubińskiego jest kierowniczką przyszkolnego basenu. Dyrektor Zespołu Szkół Handlowych zatrudnił swoją latorośl jako pracownika administracyjnego. W Zespole Szkół Gastronomicznych brat dyrektorki jest konserwatorem, a syn kierującej Zespołem Szkół nr 15 Barbary Maćkowskiej pracuje jako instruktor piłki nożnej.
W przedszkolach członkowie rodzin dyrektorów pracują jako konserwatorzy, woźni i dozorcy.
- W ujawnionych przeze mnie przypadkach nie doszło do naruszenia prawa, ale jest to ewidentny nepotyzm. Takie postępowanie dyrektorów jest nie do przyjęcia od strony etycznej - mówi pełnomocnik S. Wołoszyn.
Dyrektor Wydziału Edukacji i Sportu Marian Sajna przyznał w rozmowie z "Expressem", że zna już wyniki kontroli i nie zamierza pozostać wobec "prorodzinnej" polityki kadrowej w oświacie obojętnym.
- Procedura zatrudniania pracowników szkół i przedszkoli powinna być jasna i przejrzysta - powiedział dyrektor Sajna. Porządki zaczną się najprawdopodobniej dopiero od nowego roku szkolnego.
Sami zainteresowani albo nie chcą w ogóle mówić o zatrudnianiu członków rodzin, albo bagatelizują sprawę.
- Zanim nie pojawią się w tej sprawie jakieś oficjalne zastrzeżenia, nie będę sprawy komentował - stwierdził Rafał Rachubiński, dyrektor S-P 63. Z kolei dyrektorka ZS-15 stwierdziła, że skoro jej syn ma odpowiednie kwalifikacje i dobrze wywiązuje się z obowiązków, to nie widzi w tym nic złego, że pracuje w podległej jej placówce.
J